Świetny tekst! Dotyka problemów które w aktualnym kontekście zaostrzających się przepisów dotyczą wszystkich kolekcjonerów (nie tylko monet). Mógłby być wyzwaniem dla specjalistów (prawników, historyków…), do napisania książki (lub do założenia tematycznego bloga), wykładającej w przystępny sposób wszystkie aspekty etyczne prawne i podatkowe kupowania, dziedziczenia, sprzedawania, wwozu i wywozu, wysyłania, posiadania i wymiany numizmatów, a także dochodzenia swoich praw w wypadku kradzieży kolekcji lub zajęcia jej przez organy ścigania, etc., etc. Publikacja takiego prawnego vademecum kolekcjonera rozeszła by się po przyzwoitej cenie jak ciepłe bułeczki.
Ś.p. Jarek Dutkowski chciał wydać taką publikację w ramach Stowarzyszenia Numizmatyków Profesjonalnych. Wydaj mi się jednak, że praktyczne znaczenie takiej publikacji nie było by wielkie. Po pierwsze dlatego, że wszystko zależy od ustalenia czy w ogóle mamy do czynienia z zabytkiem. To wymaga każdorazowego pochylenia się nad indywidualnym przedmiotem, czego nie da się zrobić w takiej publikacji. Zresztą każdy jest w jakiejś mierze specjalistą w tym co akurat sam zbiera. Za to nie ma w Polsce wyspecjalizowanych komórek do zwalczania przestępczości związanej z zabytkami więc po "drugiej stronie" możemy się spodziewać nie do końca prawidłowej oceny sytuacji i nie do końca prawidłowego stosowania procedur.
Bezpośrednim impulsem, który skłonił Jarka do zaproponowania takiej publikacji, była szeroko omawiana na tym forum historia kolekcjonera z Gdyni. Jeśli dobrze pamiętam zabezpieczono u niego 13.000 monet. Proszę sobie wyobrazić jak miało by przebiegać prawidłowe zajęcie 13.000 obiektów. Jeśli mamy je opracowane i wydrukowane ze zdjęciami, to świetnie. Mamy możliwość załączenia tego jako zastrzeżenia do protokołu. Dla ułatwienia dodajmy, że nasze opracowanie zawiera 10 obiektów na stronie A4 i dwadzieścia obiektów na dwustronnym wydruku. To jest bardzo optymistyczny szacunek, który daje nam w efekcie 65 stron. Sprawdzenie tego sztuka po sztuce w mojej ocenie nie jest do wykonania w ciągu jednego dnia. Tak więc trzeba wszystko zostawić na noc u kolekcjonera albo w komisariacie i kontynuować prace dnia następnego. Już tu pojawia się problem zaufania. Jeśli policja zostawi niesprawdzoną część zbioru na noc, musi liczyć się z ryzykiem i zarzutem, że to co "trafne" przez noc zniknie. Takie założenie musi być przyjęte, bo przecież nie było by wizyty i zabezpieczenia gdyby nie było uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa. Skoro jest
uzasadnione, to trzeba być czujnym. Z drugiej strony zabranie całego zespołu musi być poprzedzone protokołem zatrzymania tych rzeczy. Kolekcjonera składa do tego zastrzeżenie ze swoim wydrukiem 65 stron. Policja w praktyce nie ma nad tym żadnej kontroli, bo nie jest w stanie w ciągu jednego dnia roboczego zweryfikować czy wszystko tam jest. Jeśli jutro lub pojutrze okaże się, że zamiast 13.000 sztuk jest 12.999 sztuk, to robi się poważny problem. Istnieje bowiem uzasadnione przypuszczenie, że coś zniknęło z policji lub prokuratury. Przy tym proszę zwrócić uwagę, że w tym kazusie mamy do czynienia z idealną sytuacją w której kolekcjoner ma w sposób kompletny opracowany własny zbiór ze zdjęciami i takie opracowanie wydrukowane w dwóch egzemplarzach. Co jeśli zderzymy się z sytuacją w której leży przed nami 13.000 monet i nagle trzeba je opisać.
Oczywiście nie każdy zbiór liczy 13.000 sztuk. Nie mniej jednak pewnie się mocno nie pomylę jeśli założę, że
większość zbiorów monet to kilkaset nieopisanych lub opisanych wyrywkowo obiektów. W mojej ocenie to jest już i tak za dużo, żeby dać każdej ze stron komfort prawidłowego przeprowadzenia czynności zabezpieczenia takiego ze zbiorów. Druga sprawa jest taka, że ewentualny poradnik możemy sobie przeczytać dzisiaj na luzie, a jak dojdzie do jakichś czynności z udziałem policji to włączy się stres i nic z takiego poradnika nie będziemy pamiętać.
Dlatego to co mogę poradzić, to skrupulatne tworzenie katalogu własnej kolekcji z dobrymi zdjęciami i opisami. Trzymanie tego w dwóch wydrukowanych kopiach lub dysponowanie możliwością szybkiego wydrukowania w domu i posiadanie numeru telefonu do adwokata, który będzie pilnował za nas procedur i myślał, kiedy sparaliżuje nas stres. Tylko to są rady których większość z nas i tak nie przyjmie. Nie dlatego, że jesteśmy nieroztropni lub lekkomyślni. Po prostu większość z nas dba o to żeby mieć legalne zbiory, więc racjonalnie nie zakłada, że to jemu może się przydarzyć taka historia. Człowiek uczciwy podświadomie nie zakłada wizyty policji o 6:00 rano. Nawet jeśli wiem, że takie historie wydarzyły się komuś tam w Gdyni, to przecież nie mnie. Więc żmudny proces opisywania i fotografowania kolekcji przekłada się na przysłowiowe jutro. A co będzie jutro o 6:00 rano, tego nie wie nikt
