TPZN - Forum numizmatyczne

Ważne działy => Vademecum kolekcjonera => Czyszczenie monet => Wątek zaczęty przez: Orpio w 01 Listopada 2009, 16:15:28

Tytuł: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 01 Listopada 2009, 16:15:28
Jakiś czas temu w innym wątku poruszliśmy sprawę "chorób" monet. Zgodnie z obietnicą pokazuje gościa do natychmiastowego leczenia :(

Jak usunąć tą zieloną cholerę (zapewne gryszpan)? Czy robi się to mechanicznie - normalnie igłą?

Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 01 Listopada 2009, 18:16:13
Igłą zmasakrujesz monetę.
Znanych jest przynajmniej kilka metod usuwania owych zielonych kryształków. Najczęściej opisywaną i spotykaną na róźnistych stronach sklepów internetowych handlujących „nómiznatycznym” czym popadnie jest zwyczajne opalenie monety palikiem gazowym. Pomimo, że w tym szaleństwie jest metoda, to nie polecam: de facto nie ma się kontroli nad temperatura, długością ogrzewania i dopływem tlenu. Jak napisałem w tym szaleństwie jest metoda, ponieważ pod wpływem wysokiej temperatury węglany rozkładają się na dwutlenek węgla i tlenek miedzi.
Jak wieść gminna niesie, metoda, którą przedstawię, pochodzi z za wschodniej granicy. Podobnież najlepiej jest zastosować nierafinowany olej słonecznikowy (tylko wytłocozny, nieoczyszczany). Ja go nigdy nie zastosowałem, bo nie udało mi się nabyć (choć ostatnio widziałem w sklepie z jadłem ekologicznym). Podobnież ten olej ma w sobie coś takiego, że bezboleśnie rozpuszcza zielone węglany. Wystarczy do niego włożyć blaszkę i czekać, jednak proces ten jest jednak bardzo czasochłonny, trwa nawet kilka miesięcy, ale pozwala uzyskać brązowa, połyskowa patynę bez narośli bez ryzyka.
Ja natomiast kilkakrotnie zastosowałem metodę zmodyfikowaną, szybszą, z użyciem zwykłego oleju słonecznikowego (domniemywam, że nierafinowany był by lepszy ;-)). Bierze się rondelek, nalewa się trochę oleju (cała moneta musi być przykryta, ale ja sugeruję wlać więcej, szczególnie jeśli robić to na kuchence – większa bezwładność cieplna pozwoli lepiej kontrolować temperaturę) i następnie podgrzewa powoli całość (najlepiej jak żony nie ma  domu). Temperatura powinna być nie za wysoka, aby nie przegrzać metalu i szlachetnej patyny! To bardzo ważne, bo łatwo w ten sposób zniszczyć monetę. Sugeruję podgrzanie do temperatury w której nasza zieleń zaczyna puszczać bąble gazu (ale nie wrze!!!!!) i nie zwiększać już tej temperatury. W efekcie rozkładają się węglany miedzi, dwutlenek węgla ulatnia się, a na powierzchni blaszki zostaje czarna pasta (tlenki miedzi). Potem należy wyjąć monetkę (można schłodzić z olejem), po ochłodzeniu umyć wodą z mydłem albo delikatnym płynem do mycia naczyń, aby pozbyć się oleju i następnie usunąć tlenki miedzi np. zapałką. Całość zabawy trwa zwykle 30-60 min (jak bąbelki przestają lecieć (CO2), to już nic działo się nie będzie). Dobrze jest posiadać do tego celu stanowisko np. słoik porządną grzałką i termostat – wtedy to samograj. Ja nie mam i w efekcie kiedyś przegrzałem swoje blaszki przez nadmierną pewność siebie – odszedłem od rondla pogrzebać w necie, a gaz był za duży... Jak robić ostrożnie, efekty są fajne. Pniżej fotka z mojej pierwszej próby z przed kilku lat. "Pasta" częściowo usunięta, monetka wymagała jeszcze kolejnego podejścia. . Przepraszam za słabą fotkę, ale takie wtedy robiłem, a blaszki już nie mam.
Istnieje jeszcze metoda chemiczna, mogę ją opisać, ale sam jej nigdy nie stosowałem.

Acha - grynszpan to jeszcze nie choroba - znacznie gorsze skutki daje tzw. korozja aktywna, zwana chorobą brązów. Seledynowa, szybko rozwijająca się, zwykle z wieloma ogniskami może nawet kompletnie zniszczyć monetę.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: okejos w 01 Listopada 2009, 20:04:33
ja stosowałęm palniczek, dawał dobre rezultaty, ale radze wstepnie pocwiczyc na jakiś blaszkach do stracenia, bo zdarzyc sie moze ze nagle (jak przegrzejemy to:) A zrobi się moneta teczowa. B wytopimy sobie cynę w postaci pięknych kulek)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 01 Listopada 2009, 20:39:35
Dzięki za przepis. Jednak jeszcze jedna mała kwestia: Trzeba pamiętać, że gryszpan jest trujący. Czy jego opary nie są także trujące?
Tytuł: Spokojnie
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 01 Listopada 2009, 23:24:17
Ja przeżyłem już kilkukrotnie, włosy mi nie wyszły, ale część zębów wypadła ;-). Podobno samo podgrzewanie oleju słonecznikowego nie jest zdrowe, ale z drugiej strony kwas foliowy we frytkach...
A tak na poważnie. To prawda  - sam grynszpan (niem. Grunspan = zieleń hiszpańska) jest toksyczny. Ale z rozkładu powstają na pewno tlenki miedzi, pary kwasu octowego zwane przez alchemików duchem grynszpanu, CO2. Dokładnie nie wiem, czy coś jeszcze, ale jeśli tak – to śladowe ilości. Tlenki Cu zostają na monecie do usunięcia mechanicznego. Nawet jeśli założymy, że tych związków jest więcej i powstają też jakieś toksyczne, to przy ilości grynszpanu jaka jest nawet na kilku monetach, to nawet gdyby powstawał tylko iperyt :-), w małej kuchni, przy zamkniętym szczelnie oknie i braku wentylacji to i tak powinien Pan przeżyć przynajmniej na tyle długo, aby pożegnać się z rodziną :-). Więc proszę się nie martwić. Jedyna niedogodność, to zapach podgrzewanego oleju (ja osobiście nie lubię) i ew. zniszczony garnek jak Pan przegrzeje monetę. Zresztą jeśli ma Pan zwykłą kuchenkę gazową, to przy spalaniu gazu powstaje CO (tlenek węgla II), który jest przecież wysoce toksyczny. Więc z monetką śmiało może Pan próbować, bez uszczerbku na zdrowiu. Krótko mówiąc wg. mojej wiedzy, nie jest to bardziej niebezpieczne niż nasze naturalne wyziewy z obu końców ciała. :-)
Tytuł: O kurcze - podsunął mi Pan pewną myśl!!!
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 02 Listopada 2009, 00:31:43
Przecież owa zieleń hiszpańska, grynszpan, czy też inaczej zieleń van Eycka, to znany już od starożytności pigment w malarstwie! Otrzymywano go dawien dawna poprzez oddziaływanie octem lub skwaśniałymi wytłoczynami winogron na miedzianą powierzchnię. Pigment ten szczególnie chętnie stosowano w średniowieczu i malarstwie tablicowym oraz do malowania ikon. Z opowieści wiem, jak ciężko było za czasów komuny nabyć wszelkiego rodzaju amatorom reglamentowane i przeznaczone dla „zawodowców” artykuły malarskie takie jak porządna terpentyna, werniks etc. Z drugiej strony w Rosji dajmy na to malowanie ikon jeszcze niedawno nie było czymś wyjątkowym. Zatem sposób wykonywania farb musiał być znany, a tym i używanie modnego w malarstwie tablicowym grynszpanu jako pigmentu, bo  zapewne tak niszowe farby, jak zieleń hiszpańska były wykonywane przez samych artystów. Farbę wykonuje się rozcierając w porcelanowym moździerzu sproszkowany pigment z... olejem lnianym. Celem jest uzyskanie jednorodnej zawiesiny w postaci pasty. Chaaaa... ale jeśli w ZSRR były podobne zasady jak u nas, to jak tu kupić olej lniany będąc zwykłym kolekcjonerem monet, a nie artystą? Być może więc zwykłego, taniego oleju słonecznikowego do celów spożywczych zaczęto używać zamiast porządnego, droższego  oleju lnianego, przeznaczonego dla twórców, nie zaś do konsumpcji? Być może więc, to właśnie lniany olej jest tym właściwym, który ułatwia usunięcie grynszpanu, np. przez samo moczenie? Muszę tego spróbować!!!
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 02 Listopada 2009, 22:26:33
Mam nadzieję Panie Lechu, że to nie takie lekkie wotum nieufności, co do tej techniki, z zakamuflowanym żartem? :-)
Oleju lnianego u mnie dostatek, choć raczej jest rafinowany – zawsze kupowałem porządny olej, jak i dobre werniksy, więc jest jeszcze zapasik jako, że od roku za pędzle nie złapałem, oszczędzając ludzkości wątpliwej radości z kontemplacji mojej „sztuki”. :-)
Muszę jednak zrobić ew. porządne koromysło z termostatem, za co złapię się wkrótce. Ale najpierw spróbuje bez podgrzewania w tym lnianym (a może równolegle?).
Eksperymenty oczywiście przeprowadzę (nie był bym sobą), tym nie mniej póki co na swoich blaszkach – bo nie chcę być znany na forum jako „ten, który zniszczył nam wszystkim monety”. No i jak mi się uda, to na pewno piszę tutaj.
Osobiście verdigris uważam za mało atrakcyjny pigment, sam zresztą farb nie mieszam i nie mieszałem nigdy. Zresztą gryszpan chemicznie, a grynszpan na monecie to na zdrowy rozsądek nie może być dokładnie to samo – świadczy o tym na ogół już sama barwa. Muszą tam być i inne składniki poza hydroksyoctanem miedzi, choćby takie jak węglany (w tym dihydroksowęglan miedzi(II) będący składnikiem patyny szlachetnej). A pigment powinien być jak najczystszy :-). Barwnik otrzymywano przecież poprzez celowe działanie, a monetki korodują w środowisku bardziej złożonym.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 02 Listopada 2009, 22:49:08
Choć dyskusja przesuneła się  w obszary malarstwa, to dzięki za sposób na pozbycie się "zielonki". Mam jeszcze w u siebie niestety kilka monet, które trawi inna choroba. :(

Już kiedyś wspominłem o tym na Forum. Kupione są od jednego sprzedawcy, który robi "profesjonalne czyszczenie". Monety po jakimś czasie pokrywają się białym nalotem. Jak znajdę chwilę, zrobie zdjęcia "pacjentów".
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: okejos w 02 Listopada 2009, 23:13:18
mieszanina kwasu bursztynowego z kitem pszczelim pięknie konserwuje monety
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 02 Listopada 2009, 23:20:50
P.S. Oczywiście Panie Lechu półtrupki do eksperymentów chętnie przjmę, ale bez zobowiązań ;-)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Tomanek w 03 Listopada 2009, 09:26:51
Cytuj
od jednego sprzedawcy, który robi "profesjonalne czyszczenie". Monety po jakimś czasie pokrywają się białym nalotem.

Przyznam się, że ta forma profesjonalizmu i u mnie odbija się czkawką...

Może zrobimy jakiś poglądowy "katalog" z różnymi naleciałościami
i wspólnie będziemy radzić, co z tym począć...
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: nabializm w 03 Listopada 2009, 09:33:52
Cytuj
Może zrobimy jakiś poglądowy "katalog" z różnymi naleciałościami
i wspólnie będziemy radzić, co z tym począć...

Jestem za :)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: ghorbique_leon w 03 Listopada 2009, 20:37:56
Ha, to i ja się dołożę z opisem dolegliwości: co zrobić z "różowym" które wyszło na brązie po potraktowaniu gorącym kwaskiem cytrynowym? Różowe wyszło ale za to grynszpan się był pięknie zmył. W sumie wyszło na zero... ;)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: ghorbique_leon w 06 Listopada 2009, 18:33:12
Pytałem znajomego, który doktoryzował się z korozji metali, jak usunąć to "różowe" po kwasku i niestety nie dał mi żadnej odpowiedzi, albo ciągle nad tym myśli albo zwyczajnie zapomniał. W związku z tym potraktowałem blaszkę krótką elektrolizą i pomogło.
Nie ma to jak zdobywanie doświadczeń na polu walki :)
Do walki z grynszpanem kupiłem już butlę oleju lnianego, a kwasek cytrynowy od tej pory będzie mi służył jedynie do odkamieniania czajnika.
Pozdrawiam. :)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 07 Listopada 2009, 22:22:06
Cytat: Tomanek
Cytuj
Przyznam się, że ta forma profesjonalizmu i u mnie odbija się czkawką...

Czy może Pan, Panie Tomku kontaktował się z Wielkim Czyścicielem? Ja próbowałem, lecz zostałem zignorowany... :(

Poniżej, najprawdopodobnie efekty "profesjonalizmu". Po upływie 3-4 tygodni od zakupu pojawił się biały nalot. Potraktowałem monetę moczeniem w oliwie z oliwek, następnie umyłem w detergencie (dpoiero wtedy nalot zniknął) i delikatnie nasmarowałem wazeliną. Niestety, pomaga to na 2-3 miesiące, poczym nalot pojawia się znowu.   :o
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 08 Listopada 2009, 01:11:29
Nie jest dobrze, bo skoro nalot się odnowił i powiększa się, to jeśli z tym nic nie zrobisz, zapewne stracisz wcześniej, czy później swoją blaszkę. Pierwszy raz widzę biały proszek – powinien być zielonkawy :-). Ale mam pewien pomysł, choć nie mam czasu za bardzo teraz obszerniej pisać, ale być może sposobem jest „zanurzenie i potrzymanie” blaszki w acetonie. Możesz spróbować i dać znać jakie są efekty. Zaszkodzić jej, nie zaszkodzisz.
Możesz też ten zabieg poprzedzić testem, wtedy będziemy wiedzieli na pewno czy to ma sens:
Badany przedmiot zamykamy w szczelnym naczyniu razem z otwartym pojemnikiem napełnionym wodą. Zależy nam na wytworzeniu w naczyniu atmosfery nasyconej parą wodną. Jeżeli po 24 godzinach na badanym przedmiocie nie pojawią się zielone plamki bądź naloty możemy uznać, że produktami korozji jest tylko patyna szlachetna. Gdy przedmiot pokryją zielone plamy, możesz albo próbować acetonu, albo napisze więcej o innych metodach i o całym zjawisku.
Podkreślam, że ja nigdy nie musiałem tych zabiegów stosować sam, ale warto spróbować, bo jeśli nic nie zrobisz to wg. mnie stracisz blaszkę bez walki.

Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 08 Listopada 2009, 01:12:09
Co do "różowego"
Ceglanie, czerwone, zielonkawe... zwykle tlenki miedzi i ich mieszaniny w różnych postaciach nie są zwykle niebezpieczne. Szczerze mówiąc kwasek cytrynowy nie jest najlepszym pomysłem na czyszczenie monet z brązu, ponieważ łatwo w ten sposób usunąć patynę, która zabezpiecza monetę. Jeśli już ktoś bardzo musi, to lepiej nie zapominać o zneutralizowaniu reszty kwasu na i być może... w monecie. Pamiętajmy, że środowisko kwaśnie dla brązów nie jest tym, co tygrysy lubią najbardziej...  Nie radził bym zabezpieczać jej powierzchni przed dostępem powietrza - nie widomo, co zostało w środku po takim zabiegu (np. miedzy kryształami). Wilgoć, kwas? A jak zabezpieczać, to nieprędko, albo po porządnym wysuczeniu... Twój kolega być może nie dał Ci jednoznacznej odpowiedzi, bo tak naprawdę problematyka związana z korozją Cu i jego stopów jest bardzo trudna i często nie ma jednoznacznego rozwiązania. Zajrzyj choćby w tabele RICa, a zobaczysz jak skomplikowanymi stopami w rzeczywistości są antyczne brązy. Ja agresywnych metod czyszczenia za „najlepsza” uznał bym już elektrolizę, przy większej wprawie można nawet nie zniszczyć nią patyny, co ochroni nasze blaszki przed dalszymi rekcjami... dobrze jest też pamiętać o zabiegu o odwróceniu na chwilkę kierunku prądu po zabawie. Ale najlepiej: moczenie w oliwie i czyszczenie mechaniczne.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: okejos w 08 Listopada 2009, 09:34:36
ciekawe jak czysci "wielki czysciciel" bo na początku myslałęm ze to elektroliza, ale na moich monetach po elektrolizie mimo upływu roku nic sie nie pojawia. zaden nalot
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 08 Listopada 2009, 09:44:37
Cytuj
ciekawe jak czysci "wielki czysciciel"

Chemia, Panie chemia. Produkt uboczny z reakcji - osad na monecie. :(
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 08 Listopada 2009, 09:54:58
Cytat: Sol Invictus
Cytuj
ale być może sposobem jest „zanurzenie i potrzymanie” blaszki w acetonie. Możesz spróbować i dać znać jakie są efekty. Zaszkodzić jej, nie zaszkodzisz.

Dzięki, za podpowiedź. Niestety materiału do badań jest trochę.  :(
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 08 Listopada 2009, 11:10:00
A ostrzegałem, że to kat monet :-).
Fajnie i by było na choć jednej przeprowadzić „test”. Wtedy będziemy wiedzieli na pewno, czy moje podejrzenia są słuszne. Proszę pamiętać, że jego skutki są odwracalne.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: ghorbique_leon w 10 Listopada 2009, 08:43:28
Dziękuję za garść porad dotyczących konserwacji i traktowania monet brązowych różnymi specyfikami. Jako totalnie początkujący w tej dziedzinie cieszę się z możliwości nabywania wiedzy od znacznie bardziej doświadczonych kolegów.

A'propos "wielkiego czyściciela" to znalazłem metodę po której biały nalot mi nie wychodzi (na razie to tylko kilka dni, ale po wcześniejszych próbach wychodził po kilku godzinach). Otóż wymoczyłem monetę przez kilka dni w oleju lnianym, olej zrobił się zielonkawy, jako że rozpuścił się także zielony delikatny nalot jaki zaczął powstawać od kiedy pojawiło się to "białe". Następnie delikatnie zmyłem z niego tłuszcz ludwikiem i wysuszyłem bardzo silnym strumieniem gorącego powietrza (2-3 minuty na każdą stronę monety). Blaszka na razie leżakuje i białym nalotem się nie pokrywa. Czy metoda jest skuteczna okaże się jednak po conajmniej pół roku :)
Jeśli chodzi o gorące powietrze do wysuszenia, to można użyć suszarki, o ile ma regulację pozwalającą osiągnąć odpowiednią temperaturę - mojej blaszki nie dało się przez chwile wziąć do ręki bo parzyła. Można skorzystać z elektrycznej opalarki do lakieru lub udać się do publicznego szaletu i skorzystać z suszarki do rąk ;)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 14 Listopada 2009, 21:57:24
Cytuj
A ostrzegałem, że to kat monet :-).

Ba, jam człowiek naiwny, oj naiwny! Wierzyłem w profesjonalizm...

Szkoda, że Pan Tomek nie pokaże nam swojego przykładu...

Troszkę teraz brakuje mi czasu na wszystko(!) - to jednak w końcu udało mi się nabyć olej lniany nieratyfikowany.
Teraz dylemat: moczyć czy podgrzewać?.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 14 Listopada 2009, 22:22:23
Zrobić test - bo jak wyjdzie pozytywnie, mocznie w oleju nic raczej nie da, nie na dłuższą metę to nawet napewno nic nie da (jeśli moje podejżenia są słuszne). Raz już Pan osadu się pozbył i jest de novo.  Zjawisko może być wywołane przez samonapedzającą się reakcję, którą trzeba powstrzymać... Proszę odżałować jedną blaszkę i poddać testom... Albo uratuje resztę (najpewniej i siebie) albo jej nic nie będzie.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 14 Listopada 2009, 22:29:15
Troszkę napisałem chaotycznie.  Z tym olejem lnianym chodziło mi o monetę z gryszpanem.  ;)

Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 14 Listopada 2009, 22:38:32
A co z tamtymi?
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Tomanek w 15 Listopada 2009, 10:36:06
Troszkę z czasem u mnie kiepsko i ciągle brakuje tego ósmego dnia w tygodniu...

W załączniku fotki monety, która jest skrajnym przypadkiem profesjonalizmu naszego ulubionego czyściciela.
Mam tych chorych, byłych monet pięć sztuk, do prezentacji wybrałem z "najładniejszym" kożuszkiem (Constans RIC VIII Siscia 87)

Blaszki regularnie pokrywają się białym nalotem, przypominającym pleśń.
Co ciekawe, owa grzybnia powstaje w miejscach, w których po entym umyciu, ponownie wyłazi zielonkawy nalot.


Kolejnym przykładem pojawiania się dziwnego, białego nalotu jest dupondius Marka Aureliusza (RIC III 1179a), ale to już od sprzedawcy, który raczej nie przejawia konotacji czyścicielskich.
Na niej również regularnie pojawia się biały nalot, o wyglądzie pleśni, ale pod nią nie ma nic, co wygląda na korozję. Ta moneta została pokryta prawdopodobnie jakimś woskiem konserewującym
i białe wykwity są  skutkiem tej metody.
Wiem z  doświadczenia z zakonserwowanymi, średniowiecznymi złomami żelaznymi, że elementy zawoskowane, pokrywają się czasem sinymi plamami, które trzeba od czasu do czasu, przetrzeć miękką szmatką. 
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 15 Listopada 2009, 21:18:18
Cytuj
A co z tamtymi?

Po poddaniu monetki atmosferze podwyższonej wilgotności faktycznie pokryła się zielonym nalotem, a nawet powstały turkusowe kropelki jakby doczepione do rantu monety. A teraz pytanie podstawowe: gdzie można kupić aceton. Kiedyś były sklepy chemiczne, teraz to era supermarketów...i nawet zmywacze do paznokci są bez acetonu  ;)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 15 Listopada 2009, 21:28:02
Cytuj
W załączniku fotki monety, która jest skrajnym przypadkiem profesjonalizmu naszego ulubionego czyściciela.

Czy kontaktował się Pan z Wielkim Czyścicielem?
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: nabializm w 15 Listopada 2009, 21:45:21
Aceton
http://www.twenga.pl/dir-Sprzet-biurowy,Srodki-czystosci,Aceton
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Tomanek w 15 Listopada 2009, 22:43:50
Cytuj
W załączniku fotki monety, która jest skrajnym przypadkiem profesjonalizmu naszego ulubionego czyściciela.

Czy kontaktował się Pan z Wielkim Czyścicielem?

Nawet nie próbowałem. Po tym, jak Pan napisał, że został zignorowany, szkoda sobie strzępić języka.

Po prostu, już u tego sprzedawcy nie kupuję...
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 15 Listopada 2009, 23:12:33
No to mamy jasność – wielki czyściciel wrzuca swoje monety do kwasu solnego!

Za korozję, która nieszczy wasze monety odpowiadają chlorki miedzi, które powodują tzw. raka brązu.

Początkowo w obecności jonów chloru powstaje chlorek miedzi (I) CuCl o barwie szarobrunatnej. Pod wpływem wilgoci i tlenu, który pochodzą z atmosfery oreaz  tlenku miedzi(II), powstają dwa chlorki - miedzi(I) CuCl oraz zasadowy chlorek miedzi (II) CuCl2 • 3Cu(OH)2. Oba są zielone :-)
Chlorek zasadowy nie jest specjalnie groźny. Ale chlorek obojętny, dobrze rozpuszczalny w wodzie, łatwo rozkłada się na tlenek miedzi(II) CuO oraz kwas solny HCl. Przypominam, że to właśnie kwas solny czyścicie wg. mnie dostarczył do waszych monet tak ochoczo.
Kwas solny atakuje z metaliczną miedź, powstaje więc chlorek miedzi(I) CuCl... i cały cykl się powtarza.
Efekt: nieznaczna ilość chlorków wywołuje groźną w następstwach, bo podlegającą lawinowej reakcji korozję, która zniszczy przedmiot.

A teraz co radzą mądre głowy (według moich notatek, a na podstawie czego je porobiłem... no cóż – jestem roztargnionym bałaganiarzem, więc wybaczcie, ale nie wiem

Do metod powodujących przemianę chlorku miedzi (I) w nieszkodliwe związki należy m.in. zanurzenie obiektu w acetonie, w wyniku czego powstaje stabilizująco działający trójacetonowy kompleks miedzi.
Innym zabiegiem jest kąpiel przedmiotu w 2—5-proc, roztworze dwuwęglanu sodo¬wego w wodzie destylowanej, co wywołuje powolną przemianę chlorku miedziawego w tlenek miedziowy i miedź metaliczną, a chlor przechodzi do roztworu jako chlorek sodowy. Dwuwęglan sodu znany jest też jako wodorowęglan sodu albo... soda oczyszczona :-) NaHCO3. Po trwającej 1—3 miesięcy kąpieli i stwierdzeniu braku w roztworze jonów chlorkowych (jak tego nie podają), płucze się przedmiot w wodzie destylowanej przez 2—8 tygodni, zanurza na 2 godziny w alkoholu metylowym i suszy w suszarce w temperaturze około 100—120°C. Można też kąpać w metanolowym roztworze benzotriazolu, który wiążąc się z powierzchnią miedzi, usuwa brud i tworzy warstwę ochronną.
Inny autor radził, że kuracja (zanurzenie w 5 % roztworze sody oczyszczonej) powinna trwać 5-10 dni, następnie przedmiot płucze się dokładnie w wodzie destylowanej, gotuje w wodzie destylowanej przez 30 minut, suszy i poddaje konserwacji.

Elektrolizę w destylowanej wodzie. Przedmiot miedziany (np. rurka) stanowi katodę, anodą jest blaszka ołowiana o powierzchni równej przedmiotowi. Nalewamy do naczynia szklanego czystą wodę i włączamy prąd stały, regulując go tak, aby napięcie pomiędzy elektrodami wynosiło 2-3 V. Odległość katody od anody powinna się zawierać w przedziale 5-15 cm. Pod wpływem elektrolizy aniony chlorkowe Cl- opuszczają czyszczony przedmiot, przechodzą do ołowianej anody i tam ze stają związane w bardzo trudno rozpuszczalny chlorek ołowiu(II) PbCl2. Elektrolityczna „kuracja" wyrobów z brąz trwa 3-4 doby. Następnie przedmiot płucze się dokładnie w wodzie destylowanej, gotuje w wodzie destylowanej przez 30 minut, suszy i poddaje konserwacji.

Jeśli w trakcie testu przedmiot z brązu  badany w atmosferze nasyconej pary wodnej, pokryją w całości zielone naloty, w takich przypadkach mamy do czynienia ze „stanem ciężkim” musimy zastosować mocniej
W takich przypadkach mamy do czynienia ze „stanem ciężkim” musimy zastosować mocniejsze środki, którymi są silne reduktory: cyna, cynk, aluminium. Tym razem przedmiot z brązu, oczyszczony wstępnie z brudu, tłuszczu i kurzu, pokrywany gorącym wodnym 10% roztworem żelatyny.
Gdy po około godzinie roztwór stężeje i utworzy na przedmiocie skrzepłą warstewkę, cały przedmiot owijamy folią cynową. Następnie okładamy przedmiot z obu stron blaszkami cynkowymi lub aluminiowymi, całość owijamy ściśle żyłką stylonową. i umieszczamy w naczyniu o dużej wilgotności. Pod wpływem działania wilgoci tworzą się dziesiątki tysięcy mikroogniw lokalnych. Powstają one pomiędzy czyszczonym przedmiotem, a folią cynową. W wyniku działania takich ogniw lokalnych na przed-miocie zachodzą procesy redukcji. Dzięki temu usunięte zostają z patyny jony chlorkowe Cl które następnie wiążą się w chlorek glinu lub cynku. Następnie przedmiot płucze się dokładnie w wodzie destylowanej, gotuje w wodzie destylowanej przez 30 minut, suszy i poddaje konserwacji.

Z uwagi na zawartość chloru w zabiegach tych nie wolno stosować wody z sieci wodociągowej !!!

Ja tego nigdy ani potrzeby zastosować, ani szansy zastosować nie miałem. POWODZENIA! I napiszcie o efektach!

Z czynników niszczących miedź które były też w kręgu podejrzenia  należy wymienić jeszcze korozję bakteryjną wywołaną przez niektóre bakterie rodzaju CIadosporium resinae. Początkowym objawem schorzenia obiektu są jasnozielone i białawe plamy, które najpierw rosną wszerz i w głąb, powoli zwiększają tempo rozwoju, co prowadzi w końcu do rozsypania się przedmiotu. Obiekty z objawami korozji bakteryjnej powinny być odizolowane, a zakażony przedmiot w celu zniszczenia bakterii ogrzany do temperatury 150—180°.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 16 Listopada 2009, 21:35:57
No to Pan nas uraczył prawie akademickim wykładem z chemii.  :)
Co do monety - kiepsko przeżyła atmosferę podwyższonej wilgotności. Podczas obmywania jej (niestety w wodzie kranowej - dopiero teraz przeczytałem wątek) na rantach dosłownie rozsypywała się w dłoniach.  Włożyłem ją do oleju lnianego. Zobaczymy co będzie - moneta już na straty....Szkoda
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 16 Listopada 2009, 22:02:01
Przykro mi - musiała być w już w bardzo ciężkim stanie. Olej lniany tu nic nie pomoże - może za to zapchać dostęp dla specyfików, które będzie Pan chciał użyć w przyszłości. Oliwy dlatego używa się do odmaczania monet z brudu, bo jest doskonałym penetrantem.
Proszę pomyśleć raczej np. o sodzie oczyszczonej - kupi Pan w każdym spożywczym. Ta kranówa nie mogła już je za bardzo zaszkodzić - musiała już być w środku strasznie przeżarta... Proszę ratować pozostałe. :-(
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: ghorbique_leon w 17 Listopada 2009, 13:51:58
Witam, dowiedziałem się tego i owego o "wielkim czyścicielu" od człowieka, który ma z nim kontakt i tak jakoś w rozmowie wyszło, że robi on elektrolizę używając stężonego roztworu soli, a białe jakie wyłazi to powinny być kryształki, które gdzieś tam ciągle siedzą poprzyczepiane do wżerów na blaszce. Należałoby się soli pozbyć przez kilkakrotne płukanie w ciepłej (gorącej) wodzie. Powinno pomóc, spróbowałem też tego sposobu i już od kilku dni nie mam białego nalotu na innej blaszce od tego sprzedawcy, a wcześniej, jak już pisałem, pojawiał się po kilku godzinach.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 17 Listopada 2009, 15:09:47
Bardzo możliwe, że czyściciel właśnie tak pomógł monetom. Jegomość robił w elektrolizę używając roztworu kuchennej soli...  ona rozkłada się na jony sodu, chloru oraz wodorotlenek sodu... A chlor, no cóż, jest bardzo reaktywny (tym bardziej w postaci jonowej) i łączy się natychmiast z miedzią (jeszcze podłączoną do elektrody!!!)... tworząc chlorek miedzi... Zwykle korozja chlorkowa nie jest zresztą skutkiem czyszczenia, ale zalegania przedmiotów np... w słonej wodzie morskiej. Proszę też zauważyć, że mechanizm przedstawiony jest modelowo – w rzeczywistości jest zapewne bardziej rozbudowany i złożony.
Jeśli Pan chce, może Pan próbować płukać w wodzie. Ja podałem metody najlepsze, zgodnie z wiedzą, którą posiadam. Proszę jednak przeczytać wcześniejsze posty: Pan Orpio wymył swoją blaszkę detergentem i nalot wyszedł po pół roku. Proszę też zobaczyć jaka jest jego ilość. No i w końcu - gdyby to była skrystalizowana sól, to wydzieliła by się już pod dokładnym wysuszeniu przedmiotu, np. suszarką, lub w piekarniku – dlaczego miała, by wyłazić po kilku dniach, czy miesiącach i to w takiej ilości? Oczywiście może się mylę, czas to pokaże. Doświadczenie przeprowadzone przez Pana Orpio pokazuje jednak, że chlorki tam jak najbardziej są... Staram się pomóc jak potrafię, aczkolwiek może nie mam racji.
Mogą się jeszcze wypowiedzieć inne osoby, które monety czyściły elektrolitycznie: jakie parametry elektrolizy, jaki elektrolitów używały? Ja używałem zawsze sody oczyszczonej. Proszę też pamiętać, że dobrze wyczyszczona elektrolitycznie moneta powinna mieć przynajmniej częściowo zachowaną patynę. Mnie to udawało się różnie, dlatego zaprzestałem stosowania tej metody.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 17 Listopada 2009, 20:38:37
Pan Orpio to Piotr. :)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 19 Listopada 2009, 22:28:07
Niestety chroniczny brak czasu, nie pozwala mi ciągle na zajęcie się chorymi monetkami. :(
Trudno czekały trochę poczekają jeszcze.

Chciałbym jednak poruszyć inne sprawy, mianowicie: moczenie monet w oliwie z oliwek. Mam kilka takich monet (dokładnie antoninianów XXI), które są nazwijmy to "brudne". Problem jednak z nimi jest taki że posiadają one jeszcze szczątkową lub nawet większą pozostałość srebrzenia. Jak długo trzeba by było moczyć je w oliwie aby bez utraty tego co w nich jest najceniejsze (czyli srebrzenia) pozbyć się brudu. Może są jakieś inne sposoby?
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 19 Listopada 2009, 23:14:51
Samo moczenie nie wystarczy- ziemia sama zwykle nie odpada. Trzeba doczyscić np. mechanicznie. A oliwa srebrzeniu nic nie zrobi.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Mikołaj w 19 Listopada 2009, 23:51:02
Niestety chroniczny brak czasu, nie pozwala mi ciągle na zajęcie się chorymi monetkami. :(
Trudno czekały trochę poczekają jeszcze.

Chciałbym jednak poruszyć inne sprawy, mianowicie: moczenie monet w oliwie z oliwek. Mam kilka takich monet (dokładnie antoninianów XXI), które są nazwijmy to "brudne". Problem jednak z nimi jest taki że posiadają one jeszcze szczątkową lub nawet większą pozostałość srebrzenia. Jak długo trzeba by było moczyć je w oliwie aby bez utraty tego co w nich jest najcenniejsze (czyli srebrzenia) pozbyć się brudu. Może są jakieś inne sposoby?


Z tego co się orientuję samo moczenie wystarczy, ale moneta leży w oliwce miesiące. Czyszczenie mechaniczne z reguły uszkadza monetę. Tak zawsze piszę u odkrywców.
Pozdrawiam
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 20 Listopada 2009, 00:04:17
Odkrywcy zwykle mają nowości ;-). Troszkę tego przerobiłem (wypowiadam się tylko o antyku). Niektórzy nawet nie moczą w oliwce tylko jadą mechanicznie. Ale trzeba mieć i talent i praktykę. Ale to inna bajka. Jutro mogę wykleć jakieś fotki, to Pan oceni, czy zniszczone (z mojej działalności). Co do oliwki. Miąłem monety, które „kisiłem” i rok w słoju , a skamieniały brud, jak był, tak był... nie do ruszenia. Oczywiście ekstremalne przypadki. Sam mi nigdy nie odpadł (mówimy o zmineralizowanej ziemi).

A... i morze Piotr wklei fotki, w jakim stanie są zawodnicy?
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Mikołaj w 20 Listopada 2009, 07:28:41
Z mojej wypowiedzi wynikło co innego niż chciałem napisać.
Tę poradę, którą tutaj udzieliłem często widzę na forum odkrywców - od ludzi doświadczonych, pokazujących efekty swych działań (an nie, że ja jej udzielam :) ).
Zgadzam się z szanownym przedmówcą, że nawet roczne moczenie w oliwce nie zadziała, jeśli brud bardzo skamieniał, wtedy delikatność+doświadczenie pozwalają mechanicznie naruszyć skorupę.
Z własnego doświadczenia wiem, że pierwsze czyszczenia w życiu skutkują jeśli nie zniszczeniem monety, to często jej uszkodzeniem, ale niestety w inny sposób doświadczenia się nie zdobędzie.
Nigdy nie interesowałem się antykiem, ale pamiętam jak usiłowałem wyczyścić żelazne 10 groszy 1917 - kupiłem kilka monet bardzo słabym stanie "na próbę". Pierwsze dwie monety po moich doświadczeniach uległy całkowitemu zniszczeniu --> przed czyszczeniem można było rozpoznać monetę, po kąpieli w roztworze kwasku cytrynowego otrzymałem dwa żelazne krążki (zbyt duże stężenie kwasu i za długi czas trzymania).
Te dwie monety (byłe) trzymam na honorowym miejscu, ku własnej przestrodze.

Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 20 Listopada 2009, 22:21:47
...aby język giętki powiedział wszystko co wymyśli głowa....
Takie motto.

A teraz wyjaśnienia do mojego poprzedniego posta:  ;)

Chodziło mi oczywiście o czas w którym brud może ulec zmiękczeniu na tyle by go łatwo usunąć (drewnianą wykałaczką lub patyczkiem do uszu). Oczywiście też nie mam obaw, że oliwka może jakoś negarywnie wpłynąć na srebrzenie monet.

Poniżej fotka zawodnika (o ile lepiej prezentowałby się ten Florianus jakby się umył :) )do leżakowania w oliwce:
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 21 Listopada 2009, 15:01:10
Ja bym go poniechał. Dalsze zabiegi mogą mu bardziej zaszkodzić, niż pomóc.
Ten czas moczenia jest trudny do przewidzenia - czasem starcza kilka dni, czasem pół roku nic nie daje.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 22 Listopada 2009, 20:29:56
Czyli zostawić brudaska?
Szkoda, że nic nie można z tym zrobić, doczyszczony wyglądałby przednio. Florianus z prawie całym srebrzeniem - robi wrażenie, prawda?
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Mutaxi w 22 Listopada 2009, 21:11:42
Witam Panowie,

mam pytanko, kupiłem takiego denarka Makrynusa. Ma czerwony nalot na awersie, jak sądzicie, czy próbowac go usunąć, czy potraktowac jak patynę? A jeśli usunąć to czym go potraktować?


http://img156.imageshack.us/img156/3324/macrinvusdenariusav.jpg
(http://img156.imageshack.us/i/macrinvusdenariusav.jpg/)http://img156.imageshack.us/img156/macrinvusdenariusav.jpg/1/w625.png
(http://g.imageshack.us/img156/macrinvusdenariusav.jpg/1/)Pozdrawiam

Andrzej
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Orpio w 20 Lutego 2010, 21:41:23
Wreszcie udało mi się zakończyć eksperyment z "odchlorowaniem" monet. Zastosowałem drugą metodę (krótszą). Póki co monety prezentują sioę bardzo dobrze. Ale poczekajmy kilka miesięcy wtedy można będzie mieć pewność że jest OK.

Nie wiem czy ktoś inny próbował tych eksperymentów?
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: rubinowakrew w 21 Lutego 2010, 01:04:14
tak sobie czytam ten wątek i mam pytanko - kogo nazywacie wielkim czyścicielem ?? Tak ku przestrodze.

Co do sprawdzania obecności jonów chlorkowych - najlepszym wskaźnikiem w tym przypadku jest roztwór AgNO3
Jeśli nie wytrąci się biały osad po dodaniu już jednej maleńkiej kropelki to nie ma tam jonów Cl
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: Sol Invictus w 25 Lutego 2010, 22:56:30
Zrobiłem sobie dłuższą przerwę w czynnym „formowaniu”, żeby się nieco uspokoić i głupot w nerwach nie pisać, których się potem żałuje, ale znów postanowiłem zabrać głos, nie wiedząc czy to dobrze, czy źle. W każdym razie jestem… chyba wystarczy „odwyku”  :D.
Cytuj
mam pytanko, kupiłem takiego denarka Makrynusa
Co do nalotu to ciężko wyrokować. Najpewniej to tlenki miedzi. Czy potraktować jako patynę? Hmmm. To już zależy od osobistych upodobań i od tego, czy są np. głębokie wżery, narośle. Jak są, zostawił bym. Zruszczą, widać, że ktoś próbował ją już obdrapać. Nie ma dużego doświadczenia ze sreberkami, ponieważ nie zdążyło mi się nigdy kupić wykopów Ag. Aczkolwiek jakiś czas temu nabyłem ok. 30 srebrnych antoninianów (właściwie billon), których przytłaczająca większość miała taki nalot, ale nie na całej powierzchni. Oczywiście musiałem się z nimi pobawić („…czasami człowiek musi, inaczej się udusi…”). Jako człowiek niecierpliwy, poprzestałem na zastosowaniu tego, co miałem w lodówce, czyli cytryny. Troszkę soku+ troszkę letniej wody i: kąpiel, płukanie, czyszczenie, kąpiel…. Te wręcz obgnite to nie wyszły, ale tam gdzie nalot nie był duży, efekty były satysfakcjonujące. Zawsze zanim się za coś takiego zabierzemy trzeba jednak dobrze się zastanowić, czy powierzchnia pod nalotem jest zdrowa – bo jakby miały zostać ślady po wyżerkach to tragedia…
Cytuj
Póki co monety prezentują sioę bardzo dobrze. Ale poczekajmy kilka miesięcy wtedy można będzie mieć pewność że jest OK.
Bardzo się cieszę i czekamy na dalsze relacje z fronty (może nie tylko Twoje ?)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: rubinowakrew w 25 Lutego 2010, 23:41:42
MarcinW jeśli dobrze pamiętam to Twoje monety są z żelaza. I tutaj naprawde niewiele się da zrobić. Żelazo jest bardziej reaktywne niż miedź, i wszelkie czyszczenie chemiczne może całkowicie zeżreć monetę. Można ew spróbować kwasu fosforowego(V). Bodajże tworzy on kompleks z tlenkami żelaza. Gdzie go znaleźć ?? Przetestować można na najbardziej popularnym napoju gazowanym świata.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: rubinowakrew w 26 Lutego 2010, 13:16:00
realnie bierzesz pod uwagę coca-colę i pepsi

a i żadne tam wersje light - nie wiadomo jak słodziki podziałają.

monetki masz raczej mało wartościowe, więc możesz sobie potestować. Wybierz sobie najbrzydszą i możesz próbować. A i przyznam, że sam tego nie testowałem bo nie było mi potrzebne - sreberka tlenkami żelaza raczej nie zachodzą :))
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: borsuk1977 w 26 Lutego 2010, 19:17:06
Nie wiem jak pepsi ale cola działa - sam kiedyś testowałem na zardzewiałym gwoździu - metoda daje znakomite efekty :)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: borsuk1977 w 26 Lutego 2010, 19:41:15
Jak są zardzewiałe to i tak już pokryte "świństwem" - trzeba poeksperymentować na chłamie.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: rubinowakrew w 26 Lutego 2010, 20:10:19
Nie wiem jak pepsi ale cola działa - sam kiedyś testowałem na zardzewiałym gwoździu - metoda daje znakomite efekty :)
chodzi o kwas fosforowy pepsi też go ma. Pytanie tylko która ma go więcej z tego co pamiętam to cola ma pH 2,5 ;) jeśli pepsi ma niższe to będzie się nadawać lepiej.
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: borsuk1977 w 26 Lutego 2010, 21:27:36
Tak wiem, że chodzi o kwas fosforowy - a swoją droga ciekawie brzmi info. że do 1903 roku szklanka coca-coli zawierała 9mg kokainy :) A dopiero po tej dacie zaczęto używać liści koki z odmian bez kokainy :)
Tytuł: Odp: "Choroby" monet
Wiadomość wysłana przez: ghorbique_leon w 27 Września 2010, 10:42:36
Wreszcie udało mi się zakończyć eksperyment z "odchlorowaniem" monet. Zastosowałem drugą metodę (krótszą). Póki co monety prezentują sioę bardzo dobrze. Ale poczekajmy kilka miesięcy wtedy można będzie mieć pewność że jest OK.

Nie wiem czy ktoś inny próbował tych eksperymentów?

Witam
Spieszę donieść, że krótsza metoda odchlorowywania (rozumiem, że Orpio pisał o tej z żelatyną) świetnie sprawdziła się na monetach w dość zaawansowanych stanach chorobowych. Leczenie przeprowadzałem w lutym 2010 r. i do tej pory brązy wyglądają pięknie. Kuracja żelatynowa delikatnie nabłyszcza leczoną powierzchnię i efekty są naprawdę godne polecenia.

Jeśli chodzi o szczegóły, to na monetach umieszczałem warstwę żelatyny o grubości niecałego milimetra (najlepiej monetę położyć na łyżce plastikowej - żeby metal nie wchodził w niepotrzebne reakcje i nie popsuł nam wyniku - łyżka jest wklęsła i żelatyna bardzo fajnie uformuje się na spodniej stronie położonej monety i zalać ciepłą żelatyną, tak aby delikatnie pokryć całą powierzchnię monety. Po zastygnięciu roztworu wyjąłem "galaretkę" z łyżki, wykroiłem krążek z monetą, owinąłem szczelnie kawałkiem niezmiętej folii aluminiowej, owiązałem wszystko delikatnie nitką, żeby folia przylegała jak najlepiej do żelatyny i wstawiłem moje zawiniątko na plastikowy "ruszt" i całość do pudełeczka z wodą, tak, żeby zawiniątko wystawało ok 1 cm nad powierzchnię wody i całość zakryłem pokrywką. Po ok 3 godzinach wyjąłem, rozpakowałem, umyłem - okazało się że pozostały jeszcze delikatne ślady w najgłębszych zakamarkach, całość powtórzyłem - tym razem na 2 godziny i moneta od ponad pół roku cieszy oko.

Monety, które poddawałem kuracji pochodziły od "wielkiego czyściciela" co oznacza, że były poddawane elektrolizie w stężonym roztworze soli kuchennej i co kilka dni niezależnie od sposobu czyszczenia wychodził na nie paskudny biały nalot, spod którego nie było widać żadnych szczegółów monety.
Spieszę również donieść, że "wielki czyściciel" nie jest już chyba "wielkim czyścicielem", nie stosuje starych metod i oferuje monety których najczęściej wogóle nie poddaje elektrolizie. Odważyłem się i kupiłem od niego kilka blaszek i jestem zadowolony.

Pozdrawiam :)