dlaczego np nie ma wznowień Katalogu monet polskich Pana Kopickiego, pewnie gdybym chciał zakupić komplet to byłby to koszt kilku tysięcy złotych. Kto posiada prawa autorskie do książek Pana Kopickiego, czy nie ma żadnej szansy na wznowienie wydania.Tu ma Pan ciekawy wątek: http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,13342.msg97874.html#msg97874
Na początek mojej przygody kupiłem 1000 lat monety polskiej aby mieć bardzo ogólny obraz sytuacji, oraz Katalog półtoraków Pana Góreckiego. Tutaj ceny były jeszcze bardzo przystępne. Ale wygląda na to, że dalsze pogłębianie wiedzy bardzo uderzy po portfelu :)Temat "od czego zacząć" był wielokrotnie poruszany. Jeśli chodzi o Polskę np. tutaj: http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,13829.msg101738.html#msg101738
U nas - jak widać - dramat.Ja szukam tak katalogu Herinka do 1969 roku ;)
Ja szukam tak katalogu Herinka do 1969 roku ;)
Wydanie katalogu jest drogieNie wiem, czy Pana wypowiedź dotyczyła wyjściowego Kopickiego, czy nie, więc odniosę się nie tyle do podanych przez Pana wyliczeń, co do rzeczywistych kosztów udostępnienia tego katalogu nowym adeptom polskiej numizmatyki.
No niestety (albo na szczęście), numizmatyka nie należy do najtańszych pasji. Zarówno poszerzanie wiedzy, jak i budowanie sensownej kolekcji często wiąże się z dużymi nakładami finansowymi i trzeba mieć tego świadomość żeby się przykro nie rozczarować się przy nieudanej próbie kupienia pierwszego droższego waloru.Nie przesadzajmy. Co innego koszta porządnego zbioru czy całej biblioteczki numizmatycznej, co innego koszta podstawowego katalogu, który powinien być w ciągłej sprzedaży.
Wydanie katalogu jest drogieNie wiem, czy Pana wypowiedź dotyczyła wyjściowego Kopickiego, czy nie, więc odniosę się nie tyle do podanych przez Pana wyliczeń, co do rzeczywistych kosztów udostępnienia tego katalogu nowym adeptom polskiej numizmatyki.
Ponowne wydanie różowej cztertomówki z 1995 w dowolnie niskim nakładzie (np. 50 egzemplarzy) można spokojnie wydrukować w takich kosztach, żeby bez dokładania do całej imprezy sprzedawać komplety po 200 zł. A może i mniej. Oczywiście przy założeniu, że druk zleci ktoś kto nie będzie oczekiwał po tym nie wiadomo jakiego zarobku, a właściciel praw autorskich zadowoli się np. 5% od sprzedanego egzemplarza.
Szkoda tylko, że pominął Pan całą resztę wypowiedzi...Reszta wypowiedzi była o Pana książce, nie o Kopickim.
O ile przy reprintach* faktycznie można zminimalizować zyski to przy nowych wydawnictwach trudno by autor zadowolił się kwotą 10 zł/szt przy 100 - 200 egzemplarzach. Brzmi jak masochizm.Autor nie żyje. Nie wiem, kim są spadkobiercy praw autorskich, czym się zajmują i czy w ogóle oczekują jakiś zysków z tego tytułu. Przewidywanie ich oczekiwań bez konsultacji z nimi jest mocno przedwczesne.
* O ile istnieje wersja cyfrowa. Bo samo zdigitalizowanie tych czterech tomów by było kosztowne.Są skany na chomiku. Nie badałem, jakiej jakości. Jeśli marnej, to nie przesadzajmy, i ten straszliwy wysiłek jest wykonalny.
Zgadza się Panie Pawle, ostatnio mi go ktoś sprzed noska zgarnął z alledrogo.Ja szukam tak katalogu Herinka do 1969 roku ;)
Tego katalogu: https://www.amazon.com/OSTERREICHISCHE-MUNZPRAGUNGEN-1740-1969-Ludwig-Herinek/dp/B000K7AQDY/ref=sr_1_1?dchild=1&keywords=herinek&qid=1599911069&sr=8-1 https://www.zvab.com/buch-suchen/textsuche/ludwig-herinek/ ?
Nie przesadzajmy. Co innego koszta porządnego zbioru czy całej biblioteczki numizmatycznej, co innego koszta podstawowego katalogu, który powinien być w ciągłej sprzedaży.
CytujNie przesadzajmy. Co innego koszta porządnego zbioru czy całej biblioteczki numizmatycznej, co innego koszta podstawowego katalogu, który powinien być w ciągłej sprzedaży.
Powinien być, bo?
Bo tak Pan uważa za słuszne? :)
Niestety wydawnictwa nie działają charytatywnie. Także uważam, że fajnie by było, żeby taki katalog był w ciągłej sprzedaży, ale nie oszukujmy się - za cenę 200 zł w Polsce kupiło by go pewnie w pierwszym wydaniu kilkaset osób ale w następnych była by to zapewne sprzedaż symboliczna. Za to widziałbym w reedycji katalogu wszystkich monet polskich (lub opracowaniu nowego) dużą rolę MKiDN.
Nie wiem czy Panowie zauważyli w jakiej cenie został dziś sprzedany komplet Kopickiego...Wydania z 1995 też próżno szukać w rozsądnej cenie.
Powinien być, bo? Bo tak Pan uważa za słuszne? :)Ponieważ jest to w interesie numizmatyki jako takiej. Jeśli nie przemawiają do Pana cele nieco wznioślejsze, może przemówi do Pana zwykła ekonomia - jeśli jeden z drugim z Panów zechce za dwadzieścia-trzydzieści-czterdzieści lat odsprzedać swoje zbiory, może się okazać, że nie ma komu, albo zainteresowanych jest tak mało, że nie ma co marzyć o osiągnięciu cen, które za dane walory zapłacili.
Niestety wydawnictwa nie działają charytatywnie. Także uważam, że fajnie by było, żeby taki katalog był w ciągłej sprzedaży, ale nie oszukujmy się - za cenę 200 zł w Polsce kupiło by go pewnie w pierwszym wydaniu kilkaset osób ale w następnych była by to zapewne sprzedaż symboliczna.Chyba mało się Pan orientuje w obecnej sytuacji rynku księgarskiego w Polsce, a w szczególności wydawnictw specjalistycznych. 500 egzemplarzy sprzedanych na pniu do duży sukces wydawniczy. Poza tym żyjemy w epoce tanich drukarni cyfrowych, więc można zamawiać spokojnie dodruki po 50 egzemplarzy bez ryzyka przetrzymywania dużej ilości niesprzedanych książek w magazynie.
Pożądny odnowiony katalog kupiłoby znacznie więcej osób, o sklepach numizmatycznych i domach aukcyjnych nie wspominając i to nie tylko polskich. Poza tym cena nawet znacznie wyższa niż 200 zł., to nie jest w przypadku dobrego katalogu jakaś bariera zaporowa dla zainteresowanych kupujących.Tak, ale mówimy już o jakimś większym czy mniejszym odnowieniu. Pytanie, czy warto w ogóle inwestować czas w odnawianie Kopickiego, czy nie lepiej skierować tę energię w kierunku czegoś nowego, co jednak nie powstanie z dnia na dzień. Na chwilę obecną jest duży brak na rynku i naprawdę trzeba dodrukować to nieszczęsne wydanie z 1995 z wszystkimi rysuneczkami odręcznymi i tekstem pisanym na maszynie, bo to można zrobić szybko i sprawnie.
Inną sprawą jest to czy sensownym byłoby jego coroczne wydawanie, zamiast np. wydawania go co jakieś 5-10 lat. Dochodzi do tego jeszcze inny aspekt, a mianowicie czy nie należałoby np. zastanowić sie nad tym czy nie wydać takiego katalogu jak chociażby RICa, czyli podzielić mennictwo na okresy, którymi zajeli się by specjaliści od tego i wydawać od siebie niezależnie dane tomy.Teraz sprawa "nowego" :-) Wydaje mi się, że są dwie ścieżki, niby się nie wykluczające, ale tylko gdyby powstały dwa niezależne, potężne zespoły redaktorów (w co wątpię):
Co do MKiDN to wątpię czy ktokolwiek z osób tam bezpośrednio zatrudnionych posiada jakiekolwiek kompetencje merytoryczne do tego aby się tego zadania podjać, nie jestem pewien czy byliby nawet w stanie to odpowiednio nadzorować.No właśnie, kto. Niestety nie widzę na horyzoncie żadnej instytucji, która chciała by to realnie pociągnąć. Do wyboru mamy Ministerstwo, PTN, ośrodki akademickie i domy aukcyjne. (natomiast jeśli chodzi o prosty dodruk Kopickiego "as-is", wystarczyłby jeden zainteresowany dom aukcyjny - a jakie by mieli potem powodzenie... :-) "to ci, co mają zawsze Kopickiego na stanie, może coś sobie do niego od razu dokupię!")
Porządny odnowiony katalog kupiłoby znacznie więcej osób, o sklepach numizmatycznych i domach aukcyjnych nie wspominając i to nie tylko polskich. Poza tym cena nawet znacznie wyższa niż 200 zł., to nie jest w przypadku dobrego katalogu jakaś bariera zaporowa dla zainteresowanych kupujących.Tak, ale mówimy już o jakimś większym czy mniejszym odnowieniu. Pytanie, czy warto w ogóle inwestować czas w odnawianie Kopickiego, czy nie lepiej skierować tę energię w kierunku czegoś nowego, co jednak nie powstanie z dnia na dzień. Na chwilę obecną jest duży brak na rynku i naprawdę trzeba dodrukować to nieszczęsne wydanie z 1995 z wszystkimi rysuneczkami odręcznymi i tekstem pisanym na maszynie, bo to można zrobić szybko i sprawnie.
Większość zbieraczy /bo kolekcjonerzy, to elitarna grupa/ nigdy nie kupi żadnego katalogu. Poszuka w internecie darmowych plików PDF, albo poprosi na forum o skany. Najczęściej jednak poprosi o identyfikacje posiadanych monet. Wtedy nie trzeba kupować katalogu i samemu się trudzić z identyfikacją.Zgadzam się z Panem całkowicie, natomiast jest jeszcze mniejszość, która od samego początku czuje potrzebę szerszego spojrzenia na swoje potencjalne hobby, przejrzenia mniej więcej czym to się w całości je, a skanowane katalogi im nie wystarczają. Takie podejście jest wartościowe i szkoda, żeby się ta nieliczna grupka zniechęciła. Stąd też przydało by się jednak wydrukować tego nieszczęsnego Kopickiego, zaczynając np. jak już proponowałem od 50 egzemplarzy.
lepiej czekać na niego latami, wiedząc że powstanie, niż czekać na iluzoryczne możliwości wznowienia Kopickiego. Cóż pomarzyć można, ale miejmy nadzieję że kiedyś i do tego dojdzie, iż wartościowy polski korpus monet powstanie.Całą moją batalię opieram na tym wypowiedzi Pana Damiana sprzed półtora roku, cytowaną na początku tego wątku. Wynikało z niej, że takie wznowienie/dodruk jest jak najbardziej realny. Nie znam co prawda warunków (o ile były w ogóle omawiane), na których spadkobiercy są w stanie udostępnić możliwość dodruku i być może optymistycznie zakładam, że nie bujają w obłokach jeśli chodzi o realia polskiego rynku książkowego. Jeśli nie oczekiwali by jakiejś gwiazdki z nieba, to taki dodruk można zrealizować w dwa-trzy miesiące. Wartościowy korpus zamiast Kopickiego jak najbardziej popieram - ale co z potencjalnymi adeptami, którzy się z braku jednego i drugiego międzyczasie zniechęcą? Przecież to "nowe" może nie pojawić się i za dwadzieścia lat.
[ Stąd też przydało by się jednak wydrukować tego nieszczęsnego Kopickiego, zaczynając np. jak już proponowałem od 50 egzemplarzy.Ja jestem za, ale wątpię aby ktoś się charytatywnie tego zadania podjął. Podejrzewam, że ma Pan większą niż ja orientację w kosztach takiego dodruku.
Trzeba iść w wydawnictwa specjalizowane. Tylko pytanie jak obniżyć ich ceny by wszyscy byli zadowoleni.
Pan Jerzy poruszył temat artykułów pojawiających się w sieci. Pytania które zadają Panu młodzi ludzie nie wynikają z dysleksji ale z poziomu tychże artykułów z których wynika - nic. Ot jestem dziennikarzem to coś napiszę o numizmatyce...Nie dziennikarze, tylko dziennikażeria. Nie mylić z gówniażerią, a właściwie, dlaczego nie.
Proszę zwrócić uwagę ilu niezarejestrowanych użytkowników odwiedza to forum.Ci ludzie szukają odpowiedzi na swoje pytania i nie każde musi dotyczyć monety ze strychu z prośbą o wycenę...To są osoby jak ja,poszukujące namiarów na katalog Kopickiego ;)Co to znaczy "...poszukują namiarów na katalog Kopickiego"? Czy chodzi Panu o kupno katalogu? Od czasu do czasu pojawia się na Allegro, na OLX, na aukcjach. Warto sprawdzać w lokalnych antykwariatach.
Ot takie moje wołanie na puszczy
A tak przy okazji, co Pan zbiera? Może ten Kopicki nie jest tak naprawdę Panu potrzebny.
Nie obawiam się, że nagle nie będzie nowego pokolenia kolekcjonerów. Takie same obawy słyszałem kiedy ja zaczynałem swoją przygodę.
Prawdę mówiąc zastanawiam się jaka może być puenta tej dyskusji.Zupełnie ironicznie puentowałem na poprzedniej stronie wątku.
Panowie, o czym tu piszemy, próbuje stworzyć (amatorsko, pewnie nie udolnie) coś w kształcie poradnika jak P. Górecki. Zero odezwy, zero zdjęć od zainteresowanych - wystarczy przejrzeć swoje zbiory i prv wysłać zdjęcia. Powstanie kilka takich pdf i kultowy katalog nie będzie potrzebny. każdy jak będzie miał ochotę to sobie pdf wydrukuje. Jak zaczynałem
"coś" zbierać to katalogi były marzeniem, dziś jak się chce to internet odpowie na wszystko, a czyta się w nieskończoność - 2 peny 1971 to te za 2 tys. itp. http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,14044.0.html
Prawdę mówiąc zastanawiam się jaka może być puenta tej dyskusji.Zupełnie ironicznie puentowałem na poprzedniej stronie wątku.
Prawdę mówiąc zastanawiam się jaka może być puenta tej dyskusji.Radykalna.
Ciekawa dyskusja, czytałem z dużym zainteresowaniem.
....
Odpowiadając na pytanie zadane przez autora wątku.
Numizmatyka i jej literatura nie jest płaska, nie da się jej opisać inaczej jak wielowymiarowo. Jest rozdział na państwa/emitenta, okresy, mennice itd. Każdy z tych rozdziałów wymaga cokolwiek innego opracowania. Zanim się zdecyduje, jaki okres, emitent itd. nas interesuje trzeba wertować intenet i szukać inspiracji, potem korzystać ze źródeł takich jak katalog, czy skorowidz Kopickiego, by zidentyfikować typ monety, by dalsze poszukiwania informacji były bardziej świadome. Potem, z upływem czasu, kiedy zainteresowania się wyklarują, trzeba wgryźć się w literaturę bardziej wyspecjalizowaną. I nie należy się ograńiczać do literatury numizmatycznej, czytanie książek historycznych dotyczących danego okresu pogłębia zrozumienie polityki w tym monetarnej i innych aspektów, jak np. wojny i ich wpływ na ekonomię, czy przepływ pieniądza.
....
Prawdę mówiąc zastanawiam się jaka może być puenta tej dyskusji."Niech jedzą ciastka".
Czy te wszystkie opinie dotyczące katalogu Kopickiego dotycząUważam, że żadna z powyższych nie nadaje się dla początkującego adepta numizmatyki. Zarówno ze względu na dość skomplikowaną formę, jak i objętość. O dezaktualizacji już wspomniano.
a. katalogu
b. skorowidza
c. katalogu i skorowidza
??
Nie Pan pierwszy, nie ostatni. Jeszcze nic straconego. Te malowane srebra da się sprzedać, byle nie hurtem, bo strata mogła by być za duża. I tak sprzedając po kawałku to co Pan zebrał do tej pory, może Pan po kawałku tworzyć zbiór monet historycznych.A tak przy okazji, co Pan zbiera? Może ten Kopicki nie jest tak naprawdę Panu potrzebny.Odpowiem że do stycznia tego roku przez kilkanaście lat zbierałem srebrne monety kolekcjonerskie a moim katalogiem był plan emisyjny NBP...Teraz jak widzę ile pieniędzy wydałem na te sreberka to mam lekki odruch wymiotny a w cenie tamtych farbowanych cudaków mógłbym posiadać kolekcję monet z której byłbym dumny.Moja wina bo nigdy nie zadałem sobie trudu by pogrzebać głębiej i wyjść poza wspomniane internetowe artykuły o cudach z NBP.
Z tego co Pan wymienił, najbardzie podoba mi się pomysł groszy Zygmunta Starego. Temat jak na razie niezbyt popularny (takie mam wrażenie), więc konkurencja może być nie tak doskwierająca.
Po 9 miesiącach nadal troszkę błądzę pomiędzy groszami Zygmunta Starego a półtorakami i nadal nie wiem czy mam tu zostać czy może jest coś co sprawi mi jeszcze większą frajdę bo przecież ja nigdy nie miałem w ręku szeląga, trojaka czy szóstaka...
Teraz jak widzę monetę na forum czy aukcji to od razu pytania. Ordynacja? Jacy władcy? Jakie roczniki? Tracę swój czas na wyszukiwaniu informacji w internecie.Czym się różni strata czasu na wyszukiwanie informacji w internecie od straty czasu na grzebanie w katalogach? Ja katalogów mam kilka półek, ale najczęściej sprawdzam wpadające mi w oko monety na stronach internetowych
Porządny odnowiony katalog kupiłoby znacznie więcej osób, o sklepach numizmatycznych i domach aukcyjnych nie wspominając i to nie tylko polskich. Poza tym cena nawet znacznie wyższa niż 200 zł., to nie jest w przypadku dobrego katalogu jakaś bariera zaporowa dla zainteresowanych kupujących. Inną sprawą jest to czy sensownym byłoby jego coroczne wydawanie, zamiast np. wydawania go co jakieś 5-10 lat. Dochodzi do tego jeszcze inny aspekt, a mianowicie czy nie należałoby np. zastanowić sie nad tym czy nie wydać takiego katalogu jak chociażby RICa, czyli podzielić mennictwo na okresy, którymi zajeli się by specjaliści od tego i wydawać od siebie niezależnie dane tomy.A ileż tych sklepów numizmatycznych/domów aukcyjnych jest? Kilkadziesiąt. Porządny odnowiony katalog kosztowałby sporo i jakoś te sporo osób mi tutaj się nie chce współgrać. Ale gdyby był jakiś „nówka” katalog monet polskich to nie widze sensu corocznej edycji jak było wspomniane odnośnie UK. Parchimowicz i Fischer wydają/wydawali (??? Nie śledzę to nie wiem) co roku swoje katalogi dla monet XX i XIX wieku z cennikami nie wiem po co. Chyba tylko po to, żeby dziadki na bazarach „znali” ceny :D
Konkludując:Bo to zadanie karkołomne. Żeby było rzetelne, uznane w „światku numizmatycznym” trzeba by przeryć notowania aukcyjne od „początku internetu”. Porobić kwerendy nie tylko Polsce i Europie ale i USA jak i w miarę możliwości dotrzeć do "wielkich" numizmatyki etc. Opierać się na starych katalogach ale też je znacząco poprawić, uaktualnić. Ważna sprawa – w jaki szczegóły się zagłębić a w jakie nie, żeby katalog nie był przekombinowany ale też obejmował jak najwięcej różnych typów, odmian… No i nie zapominajmy - sprzedać to potem (z zyskiem). Ale też nie za cenę, na którą będą mogli sobie pozwolić nieliczni kolekcjonerzy przez duże 'K' kupujący co tydzień po 3 talary i dukacie i domy aukcyjne. Gdyby to był taki dobry pomysł na biznes to byśmy się opędzali od reklam nowych katalogów jak od reklam Skarbnicy Narodowej…
Wszyscy czekają na nowy katalog, wydanie go było by świetnym biznesem ale jakoś nikt się nie wyrywa do działania, z bliżej nieznanych przyczyn.
Obroty na rynku numizmatycznym / nie mylić z zyskiem/ sięgnęły w 2019 roku około 80 mln złotych https://gndm.pl/raport-rynek-numizmatyczny-2019/. Przeciętny zbieracz monet jak wyda na zakupy kilka setek rocznie, to jest dobrze. Myślę, że wąska grupa jest gotowa wydać na monety ponad 50 tyś rocznie. Jesteśmy biednym krajem i taka fanaberia jak zbieranie monet dotyka nielicznych. Większość zbieraczy /bo kolekcjonerzy, to elitarna grupa/ nigdy nie kupi żadnego katalogu. Poszuka w internecie darmowych plików PDF, albo poprosi na forum o skany. Najczęściej jednak poprosi o identyfikacje posiadanych monet. Wtedy nie trzeba kupować katalogu i samemu się trudzić z identyfikacją. Pewnie najliczniejszą grupa są zbieracze współczesnych monet obiegowych, potem II RP. Z monet Polski królewskiej jedną z najliczniejszych grup stanowią zbieracze boratynek. W 2016 roku ukazał się pierwszy katalog tych monet wydany w nakładzie 500 egzemplarzy. Mimo upływu blisko 5 lat jeszcze nie został wyprzedanyDokładnie. Zbieractwo (bez urazy dla fajnego bloga) a kolekcjonerstwo to trochę dwie rzeczy. Znam sporo osób co zbiera monety i nie aż tak dużo co je kolekcjonuje. Ci pierwsi zadowolą się byle jakim katalogiem, nawet Kamińskim pełnym błędów czy Kopickim (ma ich trochę mniej ale nadal to dobre tylko na początek). A oba są dostępne na różnych chomikach. Ja jestem np. tego przykładem - to, że mam kilka monet Batorego nie znaczy, że jestem gotowy aktualnie wydać 450 złotych na katalog Parchimowicza. Owszem zdarzyło mi się poprosić o skany kilku stron tego wydania (tylko dlatego, że była kwarantanna i biblioteka była nieczynna). Tylko, że w tym przypadku jestem pewien, że ten katalog kiedyś kupię w wersji papierowej. Inne wydania sobie za to odpuszczę. Jakby mi zależało to Kopickiego też bym miał w "papierze" a nie mam. Dlaczego? O tym za chwilę.
Trzeba iść w wydawnictwa specjalizowane.Tutaj dochodzimy chyba do sedna współczesnej, polskiej numizmatyki. Jak coś jest do wszystkiego, to jest do… nie dokończę bo byłoby to nie fair do omawianych katalogów. Ale kto z Was siada z lampką porto, sięga po wydanie Kopickiego z 1995/2007 roku, wyciąga 5 czy 6 palet z szelągami/półtorakami/trojakami/szóstakami/ortami etc. i planuje jakie jeszcze monety kupi na najbliższej aukcji? Przyszłość to specjalizacja, zaś taki Kopicki czy wspomniany też katalog Czapskiego to historia, którą należy pamiętać ale bez przesady. Owszem fajnie byłoby mieć prawa autorskie i co kilka lat dodrukować 200-300 sztuk na potrzeby „świeżego narybku” rozwijającego się hobby jakim jest numizmatyka ale ja zostało to powiedziane tym co te prawa mają jakoś niespecjalnie na tym nie zależy. Normalnie nie chcą się schylić po pieniądze co leżą na ulicy. Dziwni jacyś...
Panowie patrzą na ten katalog z perspektywy doświadczonego i ukształtowanego kolekcjonera. Ten katalog jest podręcznikiem dla wszystkich chcących zacząć przygodę z monetami. Nawet z wszystkimi jego niedoskonałościami jest kierunkowskazem do późniejszych publikacji specjalistycznych.Więc? Teraz prawie wszystko jest into internet. Pan Jerzy wspomniał o aktualnej młodzieży (i nie tylko), która raczej chce mieć gotowe. Myślicie, że taki chłopaczek, który dajmy na to dostał po wujku klaser z monetami będzie inwestował w katalog? On to wrzuci na pierwszy lepszy fanpejdż z prośbą o identyfikację i wycenę a jak pojawi się (ku jego radości) interesująca kwota to będzie „napisałem pw”. Jakoś nie jestem przekonany, czy komuś takiemu będzie zależało na reprintach Kopickiego.
Do skanów katalogu z 1995 jest bezpłatny dostęp na rosyjskojęzycznych stronach (link jest w annałach forum). Ale czy o to w tym chodzi by kolejne godziny spędzać przy komputerze...?
Po co komu katalog całej numizmatyki polskiej? Jaki miałby on być? Na ile szczegółowy? Dla kogo? Ile miałby mieć stron, żeby to miało sens, zarówno merytoryczny, jak i ekonomiczny?Finito. Górecki/Chełchowski – półtoraki. Zresztą od wydania w 2019 roku katalogu Adama "natrzaskało" się już chyba tyle nienotowanych monet, że na jednej stronie by się nie zmieściły... :P Marzęta – szelągi oraz Wolski – boratynki. Trojaki – Iger (sic!). Szatalin – orty. I tak dalej i tak dalej. Nie ma co reanimować trupa skoro są dostępne katalogi online (fortress) bazujące na Kopickim czy Kamińskim plus dosłownie MASA archiwum w stylu WCN, onebid. Aktualnie specjalizowane katalogi są tym, czego większość chce. A ci nowi…
Katalogi się deaktualizują. Dzisiaj katalog drukowany ma dla mnie sens o tyle, że np. autor robi poważną kwerendę po muzeach i zbiorach prywatnych i zamieszcza zdjęcia monet, których nie ma szans nigdzie indziej znaleźć. Katalog z ilustracjami sprzed dziesiątek lat ma wartość jedynie wtedy, jeśli obejmuje pozycje nadal nieznane w postaci fotografii, ale też pojawia się problem z oceną rzadkości monet (o ile to kogoś interesuje), bo po latach zachodzą czasem grube zmiany pod tym względem.
Katalog przekrojowy jest siłą rzeczy ograniczony, i chyba nie ma co wyjaśniać, z jakich powodów tak jest. Różne takie katalogi są dostępne online. Jak wspomniał kolega dzikizdeb Kopicki jest dostępny online, można zobaczyć i zdecydować, czy jest to faktycznie potrzebne prywatnemu zbieraczowi. Ja przyznam szczerze miałem ten katalog przez kilka miesięcy, a potem poszedł "do ludzi", bo mi nie był potrzebny. Przypuszczam, że obecnie każda z opisanych tam dziedzin/epok znalazła bardziej współczesne i szczegółowe opracowanie. Epoka specjalizacji, tak jak we wszystkim, staje się w numizmatyce coraz bardziej faktem.
Ci nowi faktycznie będą pożądać Kopickiego i Kamińskiego. Tylko, że te katalogi są… hm… ujmijmy to tak: chcę sam zrobić piwo od podstaw – śrutowanie, zacieranie, gotowanie. Co pierwsze mi wyskakuje? Poradnik z onetu „Jak zrobić piwo”. (https://www.youtube.com/watch?v=KDMeCXl0T34&ab_channel=BrowarKopyra) Ci bardziej ogarnięci, którzy nie będą wsypywać drożdży do gotującej się brzeczki może trafią na Kopra ;) . Stare katalogi to trochę jakby ktoś próbował zrobić auto dla młodzieży, osób w średnim wieku i seniorów, mające V8 ale też silniki elektryczne, napęd 4x4 i nadające się do offroadu ale opony o profilu 245/40/19… Nie chcę tu oczerniać w/w autorów ale nie są to katalogi rzetelne. Są stare, pełne błędów, nie ma ich praktycznie na rynku ich ceny na rynku wtórnym pompowane są do horrendalnych cen – nie wiem przez kogo i dlaczego? Chyba tylko dlatego, że nie ma ich na rynku :-[ . To, że są dostępne online to ich jedyna zaleta. Tworzenie nowego katalogu „XX wieków monety polskiej…” to zadanie karkołomne jak już wspomniałem wyżej. I nie sądzę, że powstanie. Jestem optymistą ale nie wydaje mi się, że to nastąpi. A jeśli nastąpi to poważnie obawiałbym się efektów tej pracy jeśli miałby to być katalog "dla każdego" za przystępną cenę. Pamiętajcie Panowie: szybko, tanio, porządnie. Można wybrać tylko dwie rzeczy. Tyko, że to bardziej tyczy się motoryzacji zaś w numizmatyce wydaje mi się, że bardziej do wyboru mamy tylko jedno... co oczywiście niezbyt optymistycznie podsumowuje "finansowy" aspekt tego wątku.Prawdę mówiąc zastanawiam się jaka może być puenta tej dyskusji."Niech jedzą ciastka".
Mam wrażenie, że zdecydowana większość wypowiadających się nie spróbowała ani przez chwilę wczuć się w rolę świeżego adepta numizmatyki. Niezależnie od Panów wieloletnich doświadczeń oni i tak się będą zabijać za tym Kopickim czy jakimś innym ogólnym opracowaniem, tyle że bez dodruku będzie to dla nich sporym utrudnieniem. Część sobie poradzi, część odpadnie.
Czym się różni strata czasu na wyszukiwanie informacji w internecie od straty czasu na grzebanie w katalogach? Ja katalogów mam kilka półek, ale najczęściej sprawdzam wpadające mi w oko monety na stronach internetowychNic nie musze już pisać.
https://aukcje.gndm.pl/pl/archive
https://wcn.pl/archive
https://archiwum.niemczyk.pl
i jeszcze paru, jeśli tam nie znajduję odpowiedzi. A jak nie znajdę, to pytam na forum.
Katalogi są mi w tej chwili potrzebne przede wszystkim do pracy nad własnymi katalogami, nad blogiem i jeszcze kilkoma pomysłami.
Już w 2011 roku robiono próby rozpoznawania automatycznego monet, które radziły sobie z tym na poziomie 98%. Myślę, że gdyby dziś zaciągnąć wszystkie aukcje od roku 1990 to możliwe, że można by opracować statyczny system określający jak rzadka jest moneta. Taki system można by rozwijać na wiele sposobów np do określania stanu zachowania. I Tak może też wyglądać przyszłe pokolenie "numizmatyków", którzy chcą otrzymywać informacje natychmiastowo.Ale to byłaby rewolucja. Oczywiście pewnie dopiero 5 czy 8 wersja byłaby zadowalająca bo - nie ukrywajmy - podejrzewam, ze "komputer" czy też jakiegoś typu sieci neuronowe klasyfikowałyby za unikat jakiś całkiem nieźle wybity destukt czy niedobicie. Pytanie też czy to były monety antyczne, średniowieczne, czy też np. XX wieczny bilon bity maszynowo? Ale mniejsza z tym, ta koncepcja do mnie jak najbardziej przemawia. Tylko, że z tym też jest/byłoby zapewne sporo roboty i pierwsze, drugie czy trzecie wersje raczej nie byłyby dla zwyczajnych szaraczków
Prawdę mówiąc zastanawiam się jaka może być puenta tej dyskusji.
Jednym słowem, czy tak nakreślone z grubsza zadanie jest do wykonania?
Największa słabość, czyli brak tradycji i umiejętności działania w zespole, jest konsekwencją naszego systemu kształcenia.Jednym słowem, czy tak nakreślone z grubsza zadanie jest do wykonania?
Nie jest do wykonania, ze względu na różne słabości ludzkich charakterów i to jest jak sądzę puenta tej dyskusji.
Największa słabość, czyli brak tradycji i umiejętności działania w zespole, jest konsekwencją naszego systemu kształcenia.Pozwolę sobie na lekką polemikę - jednoosobowe autorstwo dużych korpusów numizmatycznych nie jest czymś, co wyróżnia nasze katalogi na tle wydawnictw z innych krajów - to jest ich cecha generalna. Owszem, rzadko zdarza się, że nad jednym zagadnieniem pracuje zespół, ale niemal nigdy nie przekracza on trzech osób i przeważnie składa się z osób zatrudnionych w jednym (maksymalnie dwóch) miejscu. Twórcy katalogów specjalistycznych są przywiązani do swoich wypracowanych latami rozwiązań (numeracja, typologia popiersi, podziały tematyczne etc.) i zderzenie dwóch lub więcej tego typu indywidualizmów nie rokuje owocnej współpracy. Jeśli dodatkowo mamy zespół rozproszony, tj. autorzy komunikują się zdalnie, nic z tego nie będzie (o wykonywaniu innej pracy zarobkowej przez jednego lub kliku autorów już nie mówię). Dobrym przykładem jest niedawne fiasko wydania RIC II.2 obejmującego lata 98-138. Mimo znakomitych autorów (R. Abdy - Londyn, B. Woytek - Wiedeń) panowie po prostu się nie dogadali. Część Abdy'ego wyszła osobno, część Woytka czeka na wydanie.
Proszę zauważyć, że wszystkie (zaryzykuję ten kwantyfikator wielki) udane przedzięwzięcia forumowo-numizmatyczno-katalogowe są za każdym razem dziełem JEDNEGO CZŁOWIEKA.
Pozwolę sobie na lekką polemikę - jednoosobowe autorstwo dużych korpusów numizmatycznych nie jest czymś, co wyróżnia nasze katalogi na tle wydawnictw z innych krajów - to jest ich cecha generalna. Owszem, rzadko zdarza się, że nad jednym zagadnieniem pracuje zespół, ale niemal nigdy nie przekracza on trzech osób i przeważnie składa się z osób zatrudnionych w jednym (maksymalnie dwóch) miejscu.
Panowie wszyscy piszą, że się da to dlaczego nikt się nie zgłasza?
A może niech każdy pospisuje swoje zabawki...
O tworzeniu katalogu w celach zarobkowych nie powinno być mowy. Nie zarobek jest głównym celem. Jeżeli w praniu wyjdzie jakiś dochód to wspólnym głosowanie ustali się na co to przeznaczyć. Na ten moment, taki temat w ogóle nie powinien być brany na warsztat.
Panowie wszyscy piszą, że się da to dlaczego nikt się nie zgłasza?
A może niech każdy pospisuje swoje zabawki...
No właśnie. I co z tego wyjdzie? Salceson marmurkowy.
Porządny katalog powiny ilustrować DOBRE zdjęcia monet. Z praktyki wiem, że niekoniecznie kolorowe. Pański wątek o półtorakach, który wskazałem w poprzednim poście jest dobrą ilustracją. Każdy z nas, kto przysyłał zdjęcia, formatował je według własnego widzimisię. Różne wielkości, rozdzielczości, z tłem, bez tła, w układzie awers-rewers albo odwrotnie, z korektą obrotu rewersu względem awersu, albo nie.
To jeśli chodzi o zdjęcia monet z naszych zbiorów.
Nie wyobrażam sobie, by taki katalog można było stworzyć bez możliwości wykorzystania zdjęć z archiwów firm numizmatycznych. Czy będzie na to zgoda, czy nie - nie wiadomo. Myślę, że jest na to szansa, gdyby katalog był dziełem pro bono. Jakakolwiek próba zarabiania na nim zapewne będzie się wiązała z koniecznością zapłacenia za korzystanie ze zdjęć. To dla mnie oczywiste.
Jeszcze dodam do poprzedniej wiadomości.
Każdy zakłada sobie gmail z zainteresowanych Panów
Niech osoby zainteresowane wyślą do mnie swoje gmailowe adresy ( ja dodam Panów do google docs, albo po prostu wybierzcie Panowie, kogoś z większym starzem na forum do kogo jest zaufanie i on może na swoim koncie google zarządzać takim projektem)
google calendar - ustalamy spotkania online
google docs - Tworzenie katalogu
google hangouts - tutaj się spotykamy online na video
na spotkaniu ustalimy kto ma jakie doświadczenie i ustalamy zakres prac. Najważniejsze to ustalenie wytycznych w tworzeniu takiego kataogu.
O tworzeniu katalogu w celach zarobkowych nie powinno być mowy. Nie zarobek jest głównym celem. Jeżeli w praniu wyjdzie jakiś dochód to wspólnym głosowanie ustali się na co to przeznaczyć. Na ten moment, taki temat w ogóle nie powinien być brany na warsztat.
Rozumiem, że Pan zaczyna...
Pierwsze kamyczki widzę poszły więc sądzę, że można założyć osobny wątek. Myślę, że "Polska królewska" to dobre miejsce: http://forum.tpzn.pl/index.php/board,6.0.html
Admini przypną i jak może jakoś to będzie ;D
Przydałby się prawnik, który pomógł by ogarnąć to od strony prawnej własności itp.
narzędzie (...) google docs (...) github (...) markdown (...) pull requesty (...) Jekyll (...)Panowie, nie chcę Was zniechęcać, ale zdecydowanie ważniejsze od tego, CZYM się coś robi, jest to CO się robi. Jako informatyk starej daty widziałem już tyle przemijających mód i tyle położonych projektów opartych o "magicznie-narzędzie-które-samo-wszystko-zrobi", że podchodzę do każdej nowej mody z baaardzo dużą ostrożnością. Narzędzia za parę lat przestaną być dostępne albo nowa wersja nie będzie w pełni supportować tego, co żeście zrobili, albo przy jakimś uprgadzie do nowej super-wersji część lub całość pracy pójdzie Wam w piach... Im prościej tym lepiej.
Jeśli będzie treść, forma jej wyrażenia na pewno łatwo się znajdzie.narzędzie (...) google docs (...) github (...) markdown (...) pull requesty (...) Jekyll (...)Panowie, nie chcę Was zniechęcać, ale zdecydowanie ważniejsze od tego, CZYM się coś robi, jest to CO się robi. Jako informatyk starej daty widziałem już tyle przemijających mód i tyle położonych projektów opartych o "magicznie-narzędzie-które-samo-wszystko-zrobi", że podchodzę do każdej nowej mody z baaardzo dużą ostrożnością. Narzędzia za parę lat przestaną być dostępne albo nowa wersja nie będzie w pełni supportować tego, co żeście zrobili, albo przy jakimś uprgadzie do nowej super-wersji część lub całość pracy pójdzie Wam w piach... Im prościej tym lepiej.
narzędzie (...) google docs (...) github (...) markdown (...) pull requesty (...) Jekyll (...)Panowie, nie chcę Was zniechęcać, ale zdecydowanie ważniejsze od tego, CZYM się coś robi, jest to CO się robi. Jako informatyk starej daty widziałem już tyle przemijających mód i tyle położonych projektów opartych o "magicznie-narzędzie-które-samo-wszystko-zrobi", że podchodzę do każdej nowej mody z baaardzo dużą ostrożnością. Narzędzia za parę lat przestaną być dostępne albo nowa wersja nie będzie w pełni supportować tego, co żeście zrobili, albo przy jakimś uprgadzie do nowej super-wersji część lub całość pracy pójdzie Wam w piach... Im prościej tym lepiej.