Dotarłem na aukcje WCN po 8:30, spotkałem się z Wrockiem i rozejrzałem się po towarzystwie, znanych i nieznanych twarzy. Na początku było mało ludzi, już jak miały zacząć się licytacje to miejsc siedzących zabrakło, strategiczne miejsca zajęliśmy w trzecim rzędzie od lewej strony, tak by dobrze było widać wyświetlane zdjęcia monet. Wypełniona sala tak, że część ludzi licytowała na stojąco. Był też najmłodszy uczestnik aukcji, może miał 6 lat z rodzicami dzielnie podbijał i wygrywał. Poznaliśmy się z kolegą Venasque, miło było pogadać o tym co się dzieje na aukcji. Pojawił się też kolega chgo, pogadaliśmy. Było ciekawie uczestniczyć w tym szaleństwie, bo tak to trzeba nazwać, ludzie licytowali i przebijali tak monety, że się za głowę można było złapać, zupełnie niezrozumiałe posunięcia w niektórych przypadkach. Pewne monetki, to było wiadome, że się sprzedadzą, Król aukcji nr 84 dukat 1535 poszedł za ponad 300000 zł, nr. 439, 50 złotych 1829 poszło za 86000 zł. Posiedzieliśmy do przerwy, zmyliśmy się z Wrockiem pogadać i ochłonąć po tym co tam się wyprawiało. w sumie do domu dotarłem na 18, i jestem pod wrażeniem, gdyż była to moja pierwsza wizyta na aukcji stacjonarnej, parę twarzy poznałem, z niektórymi zamieniając parę słów.
Może pojawię się na kolejnej aukcji, choćby najbliższej WDA/GDA 28 kuistopada