Aktualności: Już wkrótce, ósmego kwietnia, wybory do Triumwiratu TPZN!

  • 29 Marca 2024, 10:00:59

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...  (Przeczytany 35395 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

tomboj7

  • Członkowie TPZN
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 108
Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« dnia: 28 Września 2009, 19:59:42 »
Tak sobie klikam po internecie i znalazłem trochę ciekawych katalogów numizmatycznych w formie elektronicznej oraz wiele innych plików związanych z naszym hobby.
Wszystko jest do pobrania. Trzeba się zarejestrować i dokupić dodatkowy transfer za około 2 złote.
Tu macie link:
http://chomikuj.pl/leonardo366/Numizmatyka/
Miłej lektury.
Pozdrawiam Tomek
TPZN nr 32

heniek151

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 509
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #1 dnia: 02 Października 2009, 10:05:42 »
witam
jesli kolega chce roche wiecej ciekawej literatury to zapraszam do siebie :)
niektore pozycje pierwszy raz sa udostepniane w polskim necie.

pozdrawiam
הוֹי הָאֹמְרִים לָרַע טוֹב וְלַטּוֹב רָע שָׂמִים חֹשֶׁךְ לְאוֹר וְאוֹר לְחֹשֶׁךְ שָׂמִים מַר לְמָתוֹק וּמָתוֹק לְמָר (Iz. 5,20)

Nowy katalog boratynek: http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,18088.0.html

Shiver

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 667
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #2 dnia: 02 Października 2009, 16:16:22 »
A czy autorzy wyrazili zgodę na publikację tych materiałów?
Pozdrawiam,
Krzysiek

heniek151

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 509
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #3 dnia: 03 Października 2009, 20:16:18 »
Kwestia zgody na publikację jest kwestią trudną w większości przypadków, a i sam spór między zatwardziałymi zwolennikami praw autorskich i ich oponentami jest skomplikowany, bo jak zwykle racja leży po środku. jeśli ktoś uważa ściągnięcie takowego materiału za kradzież, - niech nie ściąga, nikt mu niczego nie każe. jeśli komuś innemu to nie przeszkadza - nie będzie w tym widział niczego deprawującego.
Kwestia indywidualna.

swoją drogą uważam, że większy byłby pożytek dla numizmatyki (i innych dziedzin wiedzy w ogóle), gdyby więcej ludzi miałoby dostęp do owej wiedzy, bo kto ma wiedzę, którą się nie chce dzielić, ten musi lubi władzę, którą ta wiedza daje, a takich jest na świecie bardzo wielu...co by lub za ryj trzymać. tyle od siebie mogę w kwestii powiedzieć.

pozdrawiam
heniek151
הוֹי הָאֹמְרִים לָרַע טוֹב וְלַטּוֹב רָע שָׂמִים חֹשֶׁךְ לְאוֹר וְאוֹר לְחֹשֶׁךְ שָׂמִים מַר לְמָתוֹק וּמָתוֹק לְמָר (Iz. 5,20)

Nowy katalog boratynek: http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,18088.0.html

Shiver

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 667
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #4 dnia: 03 Października 2009, 20:31:54 »
Racja po środku? To nie jest kwesta czyjegoś widzimisię tylko obowiązującego prawa.
Jeżeli ktoś nie widzi niczego deprawującego w kradzieży to może kiedyś niczego takiego nie zauważy w morderstwie?
Nie chce się dzielić? Jakby nie chciał to by nie pisał książek. A jeżeli uważasz, że każdy powinien to robić za darmo to poświęć na coś kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat życia i rozdaj to za darmo. Świat na pewno wtedy będzie lepszy.
Pozdrawiam,
Krzysiek

Sciurus

  • Członkowie TPZN
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 439
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #5 dnia: 03 Października 2009, 21:19:16 »
Jeżeli ktoś nie widzi niczego deprawującego w kradzieży to może kiedyś niczego takiego nie zauważy w morderstwie?

Czy Pan uważa, że to JEST kradzież (uszczuplenie cudzej własności), czy też po prostu, że obowiązujące prawo podobny uczynek nazywa kradzieżą? Bo ja mam spore trudności ze zrozumieniem, kiedy kopiowanie/zapamiętywanie treści, której sam nie wymyślilem, zaczyna być kradzieżą. A także, kiedy sam jestem okradany, gdy np. inni cytują moje wypowiedzi itp. :-) Czy mogę być okradany, nie potrafiąc tego stwierdzić?

Temat już wałkowany na forum ;) Osobiście skłaniam się do ochrony dóbr intelektualnych. Jedyna moja wątpliwość jest taka - kiedy nakład już dawno się wyczerpał, a autor nie ma zamiaru już wydać dodruku... Są pozycje już wręcz niedostępne. Jednak jest to wątpliwość i miotam się z tym ciężko. Generalnie uważam jednak, że mamy konkretne prawo i należy się do niego stosować. Zgadzam się z Shiverem - ustępstwa w tej kwestii pozwolą nam na kolejne...
« Ostatnia zmiana: 03 Października 2009, 21:21:20 wysłana przez Sciurus »

Shiver

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 667
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #6 dnia: 03 Października 2009, 21:26:49 »
Nie użyłem słowa 'kradzież' w powiązaniu z aspektami prawa autorskiego tylko w odpowiedzi na poprzedni post, w którym autor stwierdził, że można nie widzieć w takim czynie nic złego.

Nie zmienia to faktu, że autorzy mają podstawy prawne wytoczyć w takim przypadku proces i to nie tym, który widzą coś lub nie w ściąganiu takich materiałów a osobie je publikującej.

Co do cytowania - ustawa o prawie autorskim lepiej lub gorzej określa możliwości w tym zakresie ;)
Pozdrawiam,
Krzysiek

Sciurus

  • Członkowie TPZN
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 439
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #7 dnia: 03 Października 2009, 21:37:38 »
bo i w PRL-u było jakieś prawo, i w ZSRR, i w III Rzeszy itp. itd.

Ale te epoki określano jako władze totalitarne, a teraz mamy demokracje, prawo europejskie... Zakładam, że każdy który coś stworzy i napisze ma prawo zrobić z tym co zechce. Jeśli będzie chciał materiały te udostępnić - zrobi to.

Shiver

  • Stały bywalec
  • ***
  • Wiadomości: 667
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #8 dnia: 03 Października 2009, 21:52:02 »
Biorę do ręki (z własnej półki) książkę (papierową), którą w formacie .pdf można ściągnąc z w/w serwera. Rok wydania 2006, strona 2:
"Żadna częśc niniejszej książki nie może być reprodukowana ani przetwarzana sposobem elektronicznym, fotograficznym i innym oraz przechowywana w jakiejkolwiek bazie danych bez pisemnej zgody autora".
Autor ma prawo o tym przypomnieć, choć wcale nie musi i ma prawo to egzekwować na podstawnie obowiązujących przepisów. Jest tu coś niezrozumiałego?
Pozdrawiam,
Krzysiek

Sciurus

  • Członkowie TPZN
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 439
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #9 dnia: 04 Października 2009, 09:56:55 »
Panie Lechu,
to może niech mi Pan odpowie na jedno pytanie. Będzie mi może łatwiej zrozumieć Pana stanowisko.
Załóżmy, że wydaje Pan książkę. Jak by się Pan czuł gdyby w miesiąc po wydaniu zorientował się, że książka już sprawnie krąży po internecie?

Sciurus

  • Członkowie TPZN
  • Stały bywalec
  • *
  • Wiadomości: 439
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #10 dnia: 04 Października 2009, 18:24:40 »
Byłaby to dla mnie niedobra sytuacja, gdyż ani chybi woda sodowa uderzyłaby mi do głowy :-) Czułbym się wtedy pewnie jak Mickiewicz, którego wiersze przepisują i przekazują sobie pensjonarki, choć jednocześnie skromny nakład "Pana Tadeusza" rozchodzi się latami...

No i niech Pan mi powie: jak ten Mickiewicz dał radę wyjść na ludzi bez ochrony własności intelektualnej? I jeszcze głuptas dumny był z tego, że „przemyca w Litwę Żyd tomiki moich dzieł".

Trochę na okrągło Pan to pisze ;)
Jeśli był dumny z tego to na to przyzwalał. A jeśli autor sam zakazuje takich praktyk to chyba należy to uszanować. Są przypadki tzw. "wolnych" książek, programów, systemów gdzie wręcz się zachęca do ich rozpowszechniania, a są takie gdzie autor tego zakazuje. I myśląc o legalności nie mówię o prawie, a woli samych autorów.

harpsycho

  • Rada Oficerów TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 648
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #11 dnia: 17 Października 2009, 00:20:14 »
Pozwole sobie zajac stanowisko w dyskusji powyzszej z punktu widzenia "mentalnosci hackera", z ktora sie poniekad utozsamiam. Mentalnosc ta wykazuje pewne "zamilowanie do wolnosci" w zakresie rozpowszechniania w ograniczonym zakresie i nieodplatnie dobr intelektualnych takich jak ksiazki, nagrania, filmy czy programy - z oczywistym pominieciem interesow ich wlascicieli czyli autorow, wydawcow i dystrybutorow. Zjawisko to jest aktualnie bardzo rozpowszechnione i nie uwazam, ze da sie je w 100% wytepic. Wbrew rozpowszechnianym opiniom np. firm fonograficznych na temat "miliardowych strat" zwiazanych z pirateria nie uwazam, ze osoby, ktore sciagaja nielegalna kopie okreslonego obiektu z internetu bylyby w przypadku niemoznosci zdobycia jej w taki sposob obligatoryjnie sklonne do kupienia obiektu w sklepie! Teza o tzw. utraconych zyskach jest zatem z gruntu falszywa - osoby "organizujace" sobie nielegalne kopie albo z definicji nie sa sklonne do kupowania legalnych obiektow, albo je po prostu na to nie stac. Niektorzy przemyslowcy w realny sposob ocenili te sytuacje i nie robia sobie z niej problemow: oto np. Bill Gates zapytany swojego czasu, czy nie denerwuje go astronomiczna ilosc nielegalnych kopii Windows w Chinach i niemoznosc jakiegokolwiek jurystycznego przeciwdzialania tej sytuacji odparl, ze nie ma z tym stanem rzeczy zadnych problemow - wrecz cieszy sie, ze tamtejsi userzy przyzwyczaja sie do jego systemu operacyjnego  i pewnego dnia z pewnoscia otrzyma szanse, zeby wyegzekwowac swoje prawa autorskie (czyli poprosic userow do kasy). Oczywiscie nie powinnismy tez podchodzic do sprawy tak bezwstydnie, zeby nawolywac do traktowania wykroczen wobec praw autorskich jako rzecz calkowicie normalna. W powyzszym kontekscie z cala pewnoscia nie mozemy traktowac na rowni prawa do krytyki okreslonego obiektu (naczelne prawo swobody wypowiedzi) z prawem jego nieograniczonego kopiowania wbrew woli autora (wykroczenie wobec prawa majatkowego wyrazonego w tym przypadku przez ochrone dobr intelektualnych prawem autorskim). Tym niemniej jestesmy tutaj spolecznoscia zainteresowana przede wszystkim dostepem do pewnych okreslonych informacji - a zatem jesli nawet uzyskujemy ten dostep nieodplatnie (wbrew intencji autorow lub wydawcow), to jest prawie 100% pewne, ze odbywa sie to tylko na zasadzie powielania juz i tak dostepnych w internecie zrodel - i ze nikt z nas nie czerpie na tej drodze zadnych korzysci majatkowych. W powyzszym kontekscie nie nawoluje naturalnie do zadnych sprzecznych z prawem dzialan - ale tez nie uwazem, ze powinnismy miedzy soba obrzucac sie zarzutami, albo chocby zjadliwie komentowac np. fakt, ze ktos zamiesci link do dostepnego w sieci katalogu...

Pozdrawiam serdecznie!


Marek
JAK KIJEM, TO W MROWISKO!!!!

harpsycho - TPZN 001 - Prezes TPZN w stanie spoczynku

harpsycho

  • Rada Oficerów TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 648
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #12 dnia: 17 Października 2009, 01:14:48 »
Ale ja jednak nadal prosiłbym o wyjaśnienie, dlaczego mam respektować wolę autora, żeby nie kopiować dzieła, które on sam publicznie zaprezentował.
Hmm... troszeczke tu nie rozumiem, jak interpretowac mielibysmy tu sformulowanie "które on sam publicznie zaprezentował." Publiczna prezentacja dziela (np. wykonanie piosenki, opery, albo sonaty - publikacja ksiazki dostepnej w handlu detalicznym za oplata, albo prezentacja filmu w kinie) nie jest rownoznaczna z udzeleniem komukolwiek prawa na jakiekolwiek nieregularne powielanie dziela. I nic w tej kwestii nie zmienia fakt, ze np. odnosnie muzyki zdarzaja sie typki takie jak Mozart, ja, czy Pan Lech - ktore po 10-20-krotnym przesluchaniu dziela sa w stanie zapisac je co do nuty - prawa powielania bez zgody autora i tak nie uzyskuja przez to w zadnym stopniu! Tzw. prawa autorskie opieraja sie na mozliwosci dysponowania i regulowania kwestii powielania dziela w celu wyciagniecia korzysci materialnych badz to z sprzedawania samych tychze kopii, badz to z tantiemow opartych o inna baze - wynikaja prawa te jednakowoz nie z przypadkowego, "nieformalnego" uzyskania kopii danego dziela, lecz z prawa intelektualnej wlasnosci zwiazanego z faktem jego autorstwa.

Pozdrawiam serdecznie!

Marek
JAK KIJEM, TO W MROWISKO!!!!

harpsycho - TPZN 001 - Prezes TPZN w stanie spoczynku

harpsycho

  • Rada Oficerów TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 648
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #13 dnia: 17 Października 2009, 15:44:48 »
No juz bez przesady, Panie Lechu, przez sama percepcje dziela sluchem, wzrokiem, czy "utrwalenie w pamieci" itp., ani Pan nie stanie sie "nielegalny", ani ja! I nic sie nie stanie zlego, nawet jesliby Pan zapisal sobie potem np. cala partyture. Ale juz rozpowszechniac jej bez zgody autora "nie wolno". Co innego np. nagrania - jak wiemy, na salach koncertowych sciga sie facetow z przenosnymi magnetofonami... I ja to rozumiem  - kazdy artysta ma ochote przede wszystkim kontrolowac jakie jego nagrania rozlaza sie po swiecie (czy np. dostatecznie dobre). Podobnie gonia w muzeach facetow z aparatami fotograficznymi - i tu juz mam mniejsze zrozumienie - jakkolwiek byc moze np. samo blyskanie fleszami byloby na dluzsza mete szkodliwe dla obrazow - to w gre wchodzi przede wszystkim poniekad nieslusznie podnoszony monopol na dziela sztuki bedace przeciez spuscizna swiatowej kultury - czyli w jakims stopniu wlasnoscia nas wszystkich!

Ale powtarzam tu i tak prawdy oczywiste - a co tez z kolei mialoby nam przyniesc UZASADNIANIE istniejacego prawa? I kto mialby to robic - ja sie np. przeciez i tak solidaryzuje, czyli przymykam oko na okreslone praktyki - a zatem byc moze nie mam ani ochoty ani argumentow do takiego uzasadniania? Nawolywalem tutaj jednakowoz do umiaru i w jedna i w druga strone: nie kamienowac tak zaraz jawnogrzesznikow, ale tez i nie trabic oficjalnie wszem i wobec, ze biale jest czarne a czarne jest biale. Znajda sie przeciez elementy prawa autorskiego, ktore uznam za sluszne, a i Pan, Panie Lechu pewnie sie pod nimi podpisze - w koncu obaj jestesmy tworcami. Ale nawet jesli nie - i gdybysmy sie teraz godzinami przekonywali i UZASADNIALI, ktore prawo jest sluszne, a ktore glupie - i tak wyladujemy w dokladnie tym samym punkcie, w ktorym jestesmy, a mianowicie ze PRAWO jest aktualnie takie a nie inne i nieprzestrzeganie go niesie ze sobo ryzyko narazenia sie na nieprzyjemnosci. W zwiazku z powyzszym uwazam dyskusje tego typu za totalnie bezowocna :)

Pozdrawiam serdecznie!

Marek
« Ostatnia zmiana: 17 Października 2009, 15:51:28 wysłana przez harpsycho »
JAK KIJEM, TO W MROWISKO!!!!

harpsycho - TPZN 001 - Prezes TPZN w stanie spoczynku

harpsycho

  • Rada Oficerów TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 648
Odp: Katalogi numizmatyczne w formie elektronicznej i inne...
« Odpowiedź #14 dnia: 17 Października 2009, 22:57:05 »
No wiec OK - skoro juz naprawde uwaza Pan, ze musimy na taki oczywisty temat dyskutowac... Zalozmy zatem przede wszystkim, ze w danym momencie zapominam o pewnej mojej poblazliwosci i zrozumieniu dla "marginalnej praktyki dnia codziennego", a w zamian za to rozumuje tylko 100% prawidlowymi kategoriami obowiazujacego prawa. Poniewaz mam niejakie trudnosci w bezwarunkowym zrozumieniu watpliwosci, ktore Pana nurtuja, opieram sie na poczatku na nastepujacych wypowiedziach:
Ja nie napisałem, że nie rozumiem, jaka jest wykładnia prawna obowiązujących przepisów. Ja napisałem, że nie rozumiem "kiedy zaczyna się kradzież dóbr intelektualnych i po czym ją poznać". Oczywiście, można na to odpowiedzieć, że kradzież dóbr intelektualnych zaczyna się wtedy, kiedy prawo orzeka, że się zaczyna i po tym właśnie poznać, że ta kradzież zachodzi, bo tak prawo orzeka. Kiedyś np. prawo orzekło, że jak ktoś ma ileś tam hektarów ziemi albo kamienicę i mu się to zabierze, to nie będzie to żadna kradzież, ale postępowanie w interesie ludu. Czy w tym wypadku mamy do czynienia z podobnym uzasadnieniem?
Dobrze rozumiem też, że każdy artysta/twórca i w ogóle każdy człowiek "ma ochote przede wszystkim kontrolowac", bo w każdym z nas siedzi taki mały autokrata. No i rozumiem też, że każdy ma ochotę utrzymać jakiś swój "monopol na...", bo zazwyczaj daje to dodatkowe profity.
Ale istnienie takiej kontroli i monopoli nie jest w żadnym razie jakąś oczywistością, przykazaniem, które spadło z nieba. W żadnym razie nie jest też tak samo oczywiste, jak wyciągnięcie komuś portfela z kieszeni. A histeria rozmaitych obrońców "praw autorskich" (to naturalnie w żadnym razie nie odnosi się do Pana!) często po takie porównania sięga: dość przypomnieć znany filmik, na którym ściąganie czegoś tam z internetu przyrównane jest do kradzieży torebki czy włamania. Jeśli zatem w różnych "totalnie bezowocnych" dyskusjach nie będziemy uparcie podnosić absurdalności takiego stanowiska, to ludzie się do tego przyzwyczają i będą myśleli, że tak po prostu "jest".
Ale ja jednak nadal prosiłbym o wyjaśnienie, dlaczego mam respektować wolę autora, żeby nie kopiować dzieła, które on sam publicznie zaprezentował. Przy tym odpowiedzi "bo akurat takie mamy prawo" nie uznam za zadowalającą.
Nalezaloby po prostu uporzadkowac pojecia dotyczace "dobr intelektualnych" i ich mozliwej kradziezy. Wydaje sie, ze mimo teoretycznej akceptacji, jednoznaczne zakwalifikowanie takowej jako czyn karalny albo przynajmniej moralnie naganny napotyka na pewne praktyczne trudnosci. Na czym zasadza sie np. problem postawienia znaku rownosci miedzy "wyciągnięciem komuś portfela z kieszeni" a tzw. "kradzieza dobr intektualnych"? Wydaje sie, ze tylko na banalnym fakcie niematerialnego charakteru tych drugich - i co za tym idzie: trudnosci w czysto formalnym wyobrazeniu sobie samego "KONKRETNEGO", fizycznego przebiegu takiej kradziezy.
A zatem sprobujmy zdefiniowac lepiej kryteria na zasadzie komparatystyki. Oto garncarz tworzy garnek, a kompozytor tworzy piosenke (dla uproszczenia pomijam tutaj ew. prawa autora tekstu do tejze piosenki). Garncarz wystawia garnek na sprzedaz, a kompozytor proponuje piosenke a) wydawnictwu, ktore wydaje nuty b) radiostacji, ktora nadaje piosenke w eterze c) firmie plytowej, ktora nagrywa CD i wystawia ja do sprzedazy. Ponadto sam kompozytor wykonuje / daje wykonac piosenke swoim ludziom na publicznych koncertach. Teraz zalozmy jeszcze, zeby nieco zblizyc oba przyklady, ze garncarz skonstruowal wyjatkowej pieknosci garnek - i publicznosc sciaga zewszad, aby go obejrzec - ponadto pojawiaja sie fotograficy pragnacy uwiecznic piekno garnka na swoich fotografiach - oraz rysownicy szkicujacy owo piekno srodkami plastycznego wyrazu. Zacznijmy zatem od tego punktu, aby unaocznic, kto za co placi i czego za to moze wymagac (przyklad garncarza przez "rozdmuchanie" jego wyrobu pozwoli nam tutaj uswiadomic sobie typowa dwustopniowosc wykorzystywania praw zwiazanych z obiektem artystycznym!). A zatem nasz garncarz pobiera oplaty od publicznosci za mozliwosc "zwiedzania" garnka, poniewaz jest on wyjatkowym okazem - tak samo kompozytor (albo jego pelnomocnik) pobiera oplaty za bilety na koncert, na ktorym wykonana zostala piosenka. W obu wypadkach publicznosc dzieki uiszczonej oplacie nabywa prawo do jednorazowego kontaktu zmyslowego z garnkiem lub piosenka i cieszenia sie ich jakoscia. Podobnie jak w wypadku kompozytora wydajacego nuty swojej piosenki drukiem, garncarz moze tez wydac drukiem dokumentacje techniczna dotyczaca szczegolow produkcji swego garnka - nabywcy obu obiektow (tj. partytury albo dokumentacji) zyskuja prawo prywatnej naukowej analizy tychze, ale nie zyskuja licencji na powielanie garnka we wlasnym zakresie, albo komercyjnego wykonywania utworu zapisanego w partyturze. Jesli kompozytor udzieli firmie plytowej licencji na nagranie swojej piosenki i sprzedawania plyt, albo garncarz zezwoli fotografikom, badz rysownikom na reprodukowanie motywu swojego wyrobu na fotografiach badz rysunkach i na sprzedawanie tychze - mamy do czynienia z podobna sytuacja: wtorne wykorzystanie intelektualnej wlasnosci odbywa sie za posrednictwem osob trzecich, ale odbywa sie ono za uiszczeniem umownych oplat zwiazanych z tym faktem (albo nawet nieodplatnie, jesli wlasciciel praw bylby taki wielkoduszny). Bardzo podobnie mialaby sie sprawa w wypadku, gdyby piosenka kompozytora byla transmitowana przez radio, albo w warsztacie garncarza pojawilaby sie ekipa TV pragnaca zapoznac publicznosc swojej stacji z pieknem prezentowanego garnka...
U zrodla tych przemyslen lezy zatem przede wszystkim definicja dobra intelektualnego nie tylko jako konkretnego obiektu materialnego (garnek, fotografia, rysunek, partytura, CD) - ale takze jako jakosci ideowej bedacej niezmywalna wlasnoscia jej autora (inaczej niz w USA, gdzie prawo autorskie odnosnie okreslonego dziela mozna za oplata przekazac w 100% innej osobie, jest ono w Europie prawem osobowym - nawet przy najszczerszej checi nie mozna sie go pozbyc). Uznajac te niezmywalnosc wlasnosci dobra intelektualnego i kompletu zwiazanych z nia (takze wtornych) praw autorskich potrzebujemy wylacznie uswiadomic sobie, z jakimi przejawami wykorzystania tychze mamy do czynienia - i kto za co zobowiazany jest zaplacic. Dla uswiadomienia sobie tejze problematyki podalem powyzsze przyklady - naturalnie nie wyczerpujace caloksztaltu zagadnienia. Jesli jednak wciaz mamy odnosnie podanej tematyki watpliwosci, to zastanowmy sie, czy uwazamy, ze w nakreslonej przeze mnie stuacji kazda postronna osoba mialaby prawo po prostu wyniesc garnek jesli bylby wyeksponowany na niestrzezonym terenie? Zrobic bez pytania o zgode tworcy reprodukcje garnka i sprzedawac je korzystajac z atrakcyjnosci jego formy plastycznej? Na podstawie pomiarow, albo tez tylko optycznych obserwacji zlecic np. Chinczykom seryjne powielanie garnka - i ciagnac zyski ze sprzedazy tychze z pominieciem interesow autora projektu? Stworzyc "kultowy film" o tematyce opartej w glownej mierze o intelektualna i artystyczna wartosc danego garnka i zarobic na tym filmie miliony - ale rownoczesnie nie podzielic sie nimi z samym autorem projektu?...

Prawo autorskie wielu krajow zawiera tym niemniej klauzule zmierzajace do umozliwienia marginalnego wykorzystywania (nieodplatnie) zdobyczy intelektualnych innych ludzi w celu mniej lub bardziej prywatnego rozpowszechniania wiedzy na temat aktualnych zdobyczy nauki lub sztuki. Caly czas pomijam tu "szara strefe" zachowan wprawdzie niekomercjalnych i niekoniecznie nagannych moralnie - ale jednak prawnie niedozwolonych. Ufam ze kazdy z nas znajdzie w obliczu jednoznacznie obecnych ukladow odniesien (prawnych, technicznych czy etycznych) taka droge dla swojego postepowania, ze nie stanie sie ona zrodlem wewnetrznych konfliktow dla innych. I ze ani TPZN jako takie, ani spolecznosc tutejszego forum nie bedzie zmuszona w danym kontekscie do jakichkolwiek interwencji.

Pozdrawiam serdecznie!


Marek
« Ostatnia zmiana: 17 Października 2009, 23:25:16 wysłana przez harpsycho »
JAK KIJEM, TO W MROWISKO!!!!

harpsycho - TPZN 001 - Prezes TPZN w stanie spoczynku

 

R E K L A M A
aukcja monet