Ale czy jest ktoś, kto neguje istnienie masonów? Albo istnienie spisków?
Właściwie to takiego masona to idzie czasem pooglądać sobie spokojnie w świetle dziennym, fartuszek nabyć, księgę tajemną :-)
Pod koniec lat 90 drepcząc z Ówczesną ulicami Londynu trafiliśmy na sklep dla masonów. Za bardzo nie wiedzieliśmy, co nas tam spotka, jedyne skojarzenia to scena z "Popiołów", ale nic, ciekawość przemogła, wchodzimy. Dwóch nobliwych staruszków popatrzyło się w naszym kierunku, jeden z nich przyjął ze spokojem przeczącą odpowiedź na pytanie "Are you freemasons?" i mogliśmy już rozkoszować się szerokim asortymentem. Czego tam nie było - krawaty z kielniami, księgi podzielone na stopnie wtajemniczenia kolorami okładek, "second hand regalia" z różnymi fartuszkami... Cuda, nawet miałem sobie na pamiątkę krawat kupić, ale że pieniądzem nie śmierdzieliśmy, podarowałem sobie.
to jednak była "sztuka współczesna"
Mimo to - cytując Bułhakowa - tego typu nienajlepszy kalambur o świetle i ciemności może sprawić, że artyści będą musieli żartować więcej i dłużej niż przypuszczali...