Spór jak u Kargula i Pawlaka o miedzę
Obaj mieli swoją rację.
W tym przypadku jest podobnie, bo to tylko kwestia nazewnictwa. Ivanauskas prawdopodobnie celowo określa takie wady wariantami, aby nie komplikować opisów i chronologii. Ale do rzeczy. Na pewno monety z wadliwie wybitym detalem nie można nazwać destruktem, zwłaszcza w sytuacjach opisanych wyżej. Destrukt to zupełnie inna wada, choć również produkcyjna. Nie wchodząc w szczegóły, przychylam się do wariantu z adnotacją o wystąpieniu wady. Trzeba jednak uściślić, czy wyjaśnić, jedną rzecz. Litery N i M nie miały gotowych punc ze względów technicznych. Były nabijane na stempel pojedynczymi "kreskami" i widać to na wielu monetach. Stąd błędy z poprzeczkami i "nogami". Pośpiech i chwila nieuwagi robiły swoje. Przyznam jednak, że w latach pracy rytownika Walentego Franka (1 listopada 1546 - 23 stycznia 1552) wszystkie niedoskonałości, występujące na półgroszach, należy traktować z należną im powagą bo zdarzają się niezmiernie rzadko.