Sądzę, że to zjawisko dotyka najbardziej numibiżuterii, na którą popyt zawsze nakręcają media. Media rzadko biorą na tapetę monety historyczne, bo zwyczajnie nie maja pojęcia, co o nich napisać. Zresztą, co może być ciekawego dla zwykłego zjadacza chleba, w kawałku starej blaszki, gdzie czasami nawet nie widać, co na niej jest? Nowa, błyszcząca moneta, przyozdobiona kawałkiem księżycowej skały lub drzazgą z drabiny, która przyśniła się Jakubowi to jest strzał w dziesiątkę. Wysilać się przy tym nie trzeba, bo gotowe materiały marketingowe z peanami dziennikarz dostaje od emitenta, a na dodatkową zachętę umieszcza zdjęcie kolejki przed bankiem.