Mam wrażenie, że próbuje Pan mierzyć jakość pracy przedwojennej Mennicy Państwowej miarą z czasów nam bliższych i całkiem bliskich.
Nieładnie.
Jeśli już to stosuję analogię do czasów raczej dalszych - pieniądz jest pieniądz, a medalik jest medalik; w przypadku tego pierwszego mennica ma trzymać się stopy, w przypadku drugiego wystarczy jak nie będzie do interesu dokładać. Innymi słowy absolutnie nie podważam solidnej pracy mennicy w przypadku monet obiegowych, chodzi mi tylko o bibelot z Chrobrym. Jeśli faktycznie bito je w niewielkiej ilości w roku 1926, po czym zrobiono sobie niczym nieuzasadnioną, co najmniej ośmioletnią przerwę, to jaki był sens ekonomiczny egzemplarzy bitych po 1934 biorąc pod uwagę wzrost cen złota. Tylko i wyłącznie jako przedmiot tezauryzacji; mennica jest tu faktycznie tylko zakładem jubilerskim, który przerabia stare łańcuszki na Chrobre. Jeśli zaś przerwy nie było i od 1927 nie umieszczano tych wyrobów w sprawozdaniach mimo ich produkcji, moja hipoteza jest tym bardziej godna uwagi.