Brałem udział w aukcji Słowackiego domu aukcyjnego Macho a Chlapovič, która organizowana była w Pradze. W zasadzie ta aukcja nie różniła się niczym od innych tego typu wydarzeń. Na stronie do której prowadzi link nie ma informacji o tych aukcjach, ale zarówno w Czechach jak i na Słowacji jest sporo aukcji lokalnych oddziałów narodowych towarzystw numizmatycznych. Żeby brać w nich udział nie tylko trzeba być członkiem stowarzyszenia, ale także trzeba się na nich stawić osobiście. Jest to w dzisiejszych czasach oczywisty anachronizm. Jednak z rozmów z tamtejszymi kolekcjonerami odnoszę wrażenie, że jest to swoista obrona przed wolnym rynkiem. Istnieje chyba pewien konsensus co do tego, że powinien istnieć drugi obieg - między kolekcjonerami - na którym się nie zarabia. Pamiętam rozmowę z jednym ze Słowackich kolekcjonerów, który z niesmakiem opowiadał mi o tym jak sprzedał na takiej aukcji obiekt, którą nabywca z zyskiem odsprzedał do Muzeum w Kremnicy. Mówił o tym w takim kontekście, że oczywiste jest, że gdyby chciał ją sprzedać z zyskiem, to sam zaoferował by ją do muzeum. Jednak chodziło o utrzymaniu jej w obiegu kolekcjonerskim, choćby kosztem niższej ceny.