Siedzą dwie starsze panie na ławce przed blokiem i plotkują:
mówi jedna
- Mowie Pani ale ta dzisiejsza młodzeż!!
a droga,
- A co ?? A co?? A co??
- Jak to co? Pija, papierosy pala, narkotyki biorą , co za młodzież.
- Eee to jeszcze nic - mówi druga - wczoraj schodzę do piwnicy po ziemniaki i słyszę - " Wykręć żarówkę to do buzi wezmę"
- I co?? I co ?? I co?? --- pyta zaciekawiona
- Jak to co??? Pani! - ONI SZKŁA JEDZA.
Był sobie facet, który dbał o swoje ciało.
Pewnego razu stanął przed lustrem, rozebrał się i zaczął
podziwiać swe ciało.
Ze zdziwieniem stwierdził jednak, iż wszystko jest pięknie
opalone oprócz jego członka!
Nie podobało mu się to, więc postanowił coś z tym zrobić.
Poszedł na plażę, rozebrał się i zasypał całe swe ciało,
zostawiając członka sterczącego na zewnątrz.
Przez plażę przechodziły dwie staruszki.
Jedna opierała się na lasce. Przechodząc obok zasypanego
faceta ujrzała coś wystającego z piasku.
Końcem laski zaczęła przesuwać to w jedną, to w drugą stronę.
-Życie nie jest sprawiedliwe - powiedziała do drugiej.
-Czemu tak mówisz? - spytała tamta zdziwiona.
-Gdy miałam 20lat byłam tego ciekawa,
gdy miałam 30 lat bardzo to lubiłam,
w wieku 40 lat już sama o to prosiłam,
gdy miałam lat 50 już za to płaciłam,
w wieku 60 lat zaczęłam się o to modlić,
a gdy miałam 70 to już o tym zapomniałam.
Teraz, kiedy mam 80 lat, te rzeczy rosną na
dziko, a ja kurwa nawet nie mogę przykucnąć...
Noc poślubna. Młodzi leżą w łóżku i palą papierosy po skończonym akcie.
- Czy miałaś przede mną jakiegoś faceta?
- Ależ co ty, kochanie, żadnego.
- A ja miałem.
Główny dres wybrał się na ryby i jak to drecho miał, ze dwa złote łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty sygnet, a w kieszeni gruby rulon dolarów * oczywiście same setki. Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było więc obrócił je po kolei. Oczywiście upił się i usnął. Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani dolarów. Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a podjechały cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu byków 2 na 2, wszyscy z glockami. Stwierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi obrobił szefa. Wpadają do wsi i zaczynają wypytywać. Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi* dom sołtysa. Wpadają do sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100 dolarówek. Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma.
Sołtys ma to:
* No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu nad brzegiem jeziora leży jakiś facet, w trupa pijany i ma to wszystko przy sobie. No to go obrobiłem. Na koniec ściągnąłem mu gacie zerżnąłem w dupę i poszedłem do domu.
Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do sołtysa, przygląda się chwilę błyskotkom i mówi:
* Chłopaki jedziemy to nie moje złoto...
Pegeerowski prawdziwy macho, dorwał pannę w stodole i z właściwym dla siebie romantyzmem uprawia z nią seks, stękając przy tym raz po raz "yh, yh, yh..."
W końcu panna się odzywa:"Podobam Ci się?
"Yhy. yh, yh,yh.."
"Ładne mam cycki?"
""Yhy. yh, yh,yh.."
"A tyłek?"
"Yhy. yh, yh,yh.."
"A teraz powiedz coś od siebie"
"Dupa wyżej, kobieto!"