Właśnie o tę resztę upchniętą w skarbcu mi chodzi. Co mi po skarbach w skarbcu, kiedy są niedostępne?
Są zabezpieczone przed różnego rodzaju oszołomami, którzy mogą wpaść na testamentalny pomysł ze wspólnym pogrzebaniem.
Niech mi Pan szczerze i uczciwie odpowie. Co Panu po tysiącach monet rozproszonych po prywatnych kolekcjach na świecie?
W najlepszym wypadku ktoś prześle Panu kilka fotek, a inny, zaufany kolekcjoner, pozwoli przez chwilę monetkę potrzymać.
W muzeach ma pan szansę te monety zobaczyć w realu, czasem nawet z możliwością potrzymania w rękach i zrobienia własnych zdjęć i pomiarów.
Przy dobrze przygotowanej kwerendzie, ma Pan szansę na zapoznanie się w jednym miejscu, bez latania po świecie, z całkiem sporą reprezentatywną partią monet.
Jeszcze jeden ważny aspekt, którego nie raczy Pan brać pod uwagę. Te monety są tam zabezpieczone nie dla doraźnej potrzeby chwili, one tam są, aby zostały zachowane dla następnych pokoleń. Co równie ważne, są tam zabezpieczone, aby mogły być w przyszłości poddane nowoczesnym badaniom.
Mamy obecnie tak galopujący rozwój technologii badawczych, że nawet nam się w głowach nie roi co już obecnie można z takich badań wycisnąć. A co będzie za 50, 100 lub 200 lat? Rozwalić i rozproszyć można coś bardzo szybko, trudniej pozbierać i scalić.
Jeśli ktoś traktuje monety wyłącznie jako estetyczne krążki do potrzymania w ręce, to pewnie jest zainteresowany tanią wyprzedażą zasobów muzealnych w celu zaspokojenia próżnej chęci posiadania. Jednak, jeśli ktoś chce o tych monetach dowiedzieć czegoś więcej, poznać techniki produkcji, nakłady emisji, tajniki pochodzenia stopów, czy wzajemne powiązania stempli awersu i rewersu, to musi zgodzić się na fakt, że monety powinny być zabezpieczone i poddawane sukcesywnym badaniom w miarę rozwoju technik laboratoryjnych.
Do tej pory nie miałem wątpliwości, że Pan się do tej pierwszej grupy nie zalicza. Teraz nastała konsternacja.
Cytat: Tomanek 09 Marzec 2015, 19:34:44
Liczyłem na małą sesję zdjęciową u źródła, gdzie przechowywany jest ten wzorzec katalogowy, ale na miejscu okazało się, że to skarb będący własnością narodu i jako taki przechowywany jest w sejfie. Oczywiście dotyczy to większości monet ze zbiorów BnF. Na wystawie zaledwie garstka monet, a cała reszta pleśnieje w skarbcu, bez dostępu świeżego powietrza i pożądliwego wzroku kilku zakręconych inaczej obywateli tego świata.
Pleśnieje! To nie moje określenie.
To ja się ekspresyjnie w rękaw wypłakuję z rozżalenia, z powodu mało udanej wizyty w starym gmachu BnF, a Pan mnie za słówka łapie.
Tak, miałem głęboki żal, że nie było mi tam dane zobaczyć wspaniałych monet Dioklecjana czy Konstantyna. Widziałem za to całą masę innych sztandarowych, pięknych i cennych eksponatów i to nawet z rzymskimi monetami w gablocie na czele. W załączeniu mały przykład z pamiętnej wizyty.
Skoro o zapleśniałych monetach mowa i zacząłem wklejać zdjęcia, to trzy kolejne obrazki prezentują okazy z jednej z najbardziej szacownych kolekcji na świecie. Proszą zgadnąć z jakiej kolekcji pochodzą te zielonki?
te wielkie muzea, których (powtarzam) nie zamierzam prywatyzować. Mogę tu nawet złożyć deklarację, że kiedy reptilianie zrobią mnie Cesarzem Świata, specjalnym edyktem wezmę pod moją cesarską opiekę wszystkie muzea wymienione na xv stronie VI tomu RIC, Niech Pan sprawdzi, czy Pana ulubione muzea tam są, a jeśli są, to proszę się już o ich przyszłość nie martwić, bo żaden miedziak im z gabloty nie spadnie.
Według jakiego kryterium Nadminister Światowego Dziedzictwa zamierza przesądzać o bycie lub eksterminacji? Te mi się podobają, bo są żółte, a te są be, bo brązowe, szybko ulegają korozji. Celowo użyłem pewnych zwrotów, aby przypomnieć o innych architektach światowej selekcji. Centralne sterowanie, ekspozycje muzealne zgodne z ideologią partii rządzącej, kasacja muzeum, które nie chce się podporządkować twórczej wizji pierwszego sekretarza. O kurczątko, skąd ja to znam?
Cytat: Tomanek 25 Czerwiec 2017, 18:39:34
Cytuj
Zabytki są dla ludzi
Owszem, ale czasem zdarzają się dziwacznie zwyrodniali kolekcjonerzy. Słyszał Pan o japońskim milionerze,
Proszę mi tu nie mydlić oczu jakimś Japończykiem.
Ooo, argument z japońskim "miłośnikiem" impresjonistów zbyt celny, więc należy zbyć mydełkiem.
Przecież ten wielki amator van Gogha jest najlepszym przykładem zagrożenia jakie niesie chorobliwa pasja posiadania.
Oj, Panie Tomaszu! Bardzo brzydko Pan manipuluje moimi wypowiedziami. A przecież jasno napisałem:
"Ja bym wolał, by te wszystkie muzea wyprzedały 4/5 swoich zasobów magazynowych, z reguły niepotrzebnych, źle opisanych, nie wystawianych, a za uzyskane pieniądze"Bardzo jasno Pan napisał, aby muzea urządzały wyprzedaże. Sprzedajmy część monet, a za uzyskane pieniądze kupimy najnowszą lustrzankę i oprzyrządowanie do makrofotografii. Fajnie, zbożny cel. Sprzedajmy część zbirów, załatamy dziurę w budżecie, albo będzie na premie dla rady programowej muzeum, albo na limuzynę dla dyrektora. Równie fajnie? Nie widzi Pan zagrożenia?
Taka wyprzedaż magazynów średnich i małych muzeów właśnie w dużym stopniu nadwątliłaby czarny rynek, bo przecież ceny spadłyby na łeb na szyję!
Dlaczego Pan się tak uczepił tych małych i średnich muzeów. Proszę być konsekwentnym i zaproponować wielką wyprzedaż nad Tamizą. Magazyny zasobne, więc i zysk będzie spory.
Dla Pana informacji. Czasem właśnie jest tak, że to te małe muzea bardziej dbają o pojedyncze eksponaty z monetami włącznie, dlatego że są regionalne i gromadzą eksponaty dotyczące danego terytorium. Takie małe ojczyzny dbające o własną regionalną tożsamość i historię. W takiej Wólce Dolnej jeden wytarty denarek będzie bardziej szanowany niż skarb kilkudziesięciu tysięcy denarów w proponowanym przez Pana Centralnym Muzeum, zarządzanym zapewne centralnie przez Wielkiego Nadministra, mianowanego z ramienia pierwszego sekretarza Matuszki Partii rządzącej.
Ta kupa zielonych monet mnie zafascynowała. Świetnie skatalogowane i z pewnością czekają tam sobie grzecznie na jakieś przełomowe badania.
Tu chyba źle Pan Trafił z kąśliwą uwagą. To jest muzeum w Trewirze, a tam sukcesywnie opracowują i publikują znaleziska. Owszem, trwa to latami, ale możemy się spodziewać opracowania tego skarbu za jakieś XX lat. Proszę tylko nie mówić, że to rażąca opieszałość i w związku z powyższym należy je rozsprzedać w trybie natychmiastowym. Opracowanie słynnego skarbu z Trewiru zawierającego przeszło 2650 aureusów, zostało wydane dopiero po dwudziestu latach od znalezienia. Z tej okazji przemodelowano dział monetarny w muzeum, czyniąc z tego skarbu centralną część ekspozycji. Kto widział ten wie, jakiego rodzaju jest to uczucie, móc się nad tym wszystkim pochylić i podziwiać w zwartej całości. To jest wrażenie ( nie będę pisał o doznaniu na O.), kiedy ogląda się to w całości, na żywca, a nie na pojedynczych fotkach, które ktoś udostępni lub nie. Dla takich ekspozycji warto aby monety "pleśniały" latami w muzealnych sejfach.