Szanowni Koledzy!
MUZEA ISTNIEJĄ DLA MOJEJ WŁASNEJ PRZYJEMNOŚCI I WSZYSTKO CO ROBIĄ PODPORZĄDKOWANE JEST TEMU CELOWI!!!
Dzielę je na te, w których już byłem - warte zachowania, bo mogę je chcieć odwiedzić jeszcze raz, albo odwiedzam je regularnie, oraz te, w których jeszcze nie byłem - warte zachowania, bo mogę kiedyś mieć ochotę je odwiedzić.
Swego czasu, mieszkając w pięknym, bo bezsmogowym hanzeatyckim mieście Hamburgu, byłem członkiem "towarzystw wspierających" różne muzea: płaciłem pewną określoną kwotę, otrzymując w zamian wolny wstęp do danego muzeum przez cały rok oraz inne korzyści, np. preferencyjne zwiedzanie nowych wystaw czasowych z kuratorem. Dlatego też często zdarzało się, że zamiast robić zakupy najbliższej galerii handlowej / siedzieć przed teleweizorem / iść do knajpy na jednego / wybrać się na ustawkę z kibicami St.Pauli lub HSV szedłem sobie po prostu do muzeum. Zwykłem byłem wybierać takie pory dnia, np. w niedzielę zaraz po otwarciu instytucji, w dni powszednie w porze obiadowej lub wieczorami, krótko przed zamknięciem, w których obecność innych zwiedzających byłą bardzo ograniczona i mogłem SAM, lub niemal sam cieszyć się eksponatami kolekcji. Dodam, że biorąc pod uwagę regularne ceny wstępu do muzeów konstrukcja ta była bardzo korzystna finansowo - i nie trzeba było czekać w kolejkach, jeśli jakaś wystawa cieszyła się ponadprzeciętną popularnością ludu pracującego miast i wsi.
Przykład nieco bliższy? - proszę bardzo. Ot, takie Muzeum Śląskie nabyło nie dawno - oczywiście specjalnie dla mnie... - cyfrowy wideomikroskop 3D marki Hiroks do bezdotykowej obserwacji 2D i 3D z funkcją pomiaru i profilowania 3D (tu prezentacja czegoś takiego:
https://youtu.be/Kxk6MIbi8hE), który to mikroskop miałem okazję osobiście wypróbować w czasie niedawnej Nocy Muzeów. Przyznam, że prezentowany przez ten sprzęt widok jednego z moich subaeratów był fantastycznie oszałamiający i w moim mniemaniu całkowicie uzasadnił wydanie na ów mikroskop z pieniędzy podatników (a więc i moich) równowartości sporego mieszkania w dobrej lokacji!
Oprócz tego uważam pomysł rozsprzedania większej części kolekcji muzealnych za głupi i naiwny. Sam pomysł nie jest nowy, swego czasu czytałem bardzo interesującą pozycję, eksplorującą taką tematykę (por.:
http://peterwatsonauthor.com/books/crusade/), choć z nieco innego punktu widzenia. Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia na pierwszy rzut oka może się wydawać, że te wszystkie "pleśniejące" i "kiszące się" w magazynach artefakty lepiej by miały "wśród ludu". Jednak, jakiego ludu, zapytam? Czy tego ludu (pracującego miast i wsi), który statystycznie czyta 37% książki rocznie? Biorąc pod uwagę niewielką wśród tego ludu obecność wariatów mojego pokroju, interesujących się różnej maści starucnym badziewiem, doprowadziłoby to jedynie do powstania nowych regionalnych muzeów, tyle że prywatnych. To po pierwsze.
Po drugie, pamiętajmy o ułomnościach ludzkiej natury. Wierzyć, że taka akcja mogłaby odbyć się uczciwie, bez przekrętów i zniknięcia większej części kolekcji w niewyjaśniony sposób, to tak jak twierdzić, że komunizm był w sumie dobry, tylko ludzie go popsuli... Ja sam nie chciałbym być takim reichsobersturmdyspozytorem, decydującym o tym co zostawić, a co sprzedać, jak i komu, bo nie mogę zagwarantować, że coś by się przypadkiem gdzieś tam w moich prywatnych szkatułach niechcący nie zagubiło... No chyba, że przekazalibyśmy pieczę nad taką wyprzedażą jakiejś instytucji niezależnej, a szacownej, hołubiącej cnotę i ubóstwo, a moralnie znajdującej się poza wszelką krytyką - jakimś czcigodnym ojcom Borowikom, którzy nade wszystko stawiają dobro wspólne i gotowi są za o nie walczyć do ostatniego srebrnika!
Po trzecie zaś i ostatnie, nawet gdyby przytoczyć argument, że muzea nic nie robią, albo robią za mało i w ten sposób marnują pieniądze podatnika, to i tak osobiście jestem za tym, aby istniały. Wolę, aby moje, podatnika, pieniądze szły na Puchatkowe nicnierobienie z materią "pleśniejącą" i "kiszącą się", niż na ośmiorniczki, sowy-nie-widy, limuzyny niedooponowane, misie-ptysie, broszki kolejne, czy eksperymenta z kanistrami-niewybuchami. Basta!
Ufając, iż nie naruszyłem zbytnio cierpliwości Waszmościów plugawemi memi słowy, polecam się pokornie WMściów łaskawej uwadze i pozostaję Na Wieki WMściów wiernym a poddanym sługą
ZM