Aktualności:

  • 09 Grudnia 2024, 08:45:34

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: Co robią muzea  (Przeczytany 72812 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Tomanek

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 196
  • Quaerenda pecunia primum est, virtus post nummos.
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #15 dnia: 29 Czerwca 2017, 01:08:10 »
Cytuj
co takiego muzea dziś robią, oczywiście koncentrując się na działce numizmatycznej

Dla przykładu, mamy w toku bardzo ciekawy projekt badawczy prowadzony przez LANBOZ - placówka badawcza przy MN w Krakowie, posiadająca wykwalifikowany personel i kosmiczne oprzyrządowanie. Kto był na Warsztatach (TWNA) w Krakowie, ten miał okazję ujrzeć wierzchołek góry lodowej.

Opis z ich strony:

"Obecnie w Laboratorium realizujemy projekt "Naukowe opracowanie zespołu najstarszych monet polskich" finansowany przez Narodowy Program Rozwoju Humanistyki. Celem projektu jest ustalenie, który z władców Polski, Bolesław Chrobry czy Mieszko I, pierwszy bił monetę. Jest to jedno z najważniejszych pytań, jakie wciąż stawiają sobie historycy i archeolodzy w kwestii początków państwa polskiego. W tym celu naukowcy pracujący w Laboratorium planują przebadać 2/3 z wszystkich 250 znanych monet wczesnopiastowskich. Największa ich część – 71 monet – znajduje się w Muzeum Narodowym w Krakowie, 36 w Muzeach Berlińskich, 9 w Muzeum Narodowym w Pradze i 16 w Muzeum Narodowym w Warszawie. Podczas realizacji tego projektu planowane jest zastosowanie najbardziej zaawansowanych metod obejmujących: fluorescencję rentgenowską, absorpcję neutronów termicznych oraz emisję promieniowania rentgenowskiego wzbudzaną wiązką protonową. Realizacja projektu możliwa będzie dzięki ścisłej współpracy z najstarszym na świecie laboratorium badań nad dziedzictwem – laboratorium Rathgena w Berlinie."





Tekst i zdjęcie z: http://mnk.pl/lanboz/strona/2

Innym ciekawym projektem jest IMAGMA.

  http://www.imagma.eu/

Międzynarodowy projekt badawczy, zajmujący się w sposób interdyscyplinarny katalogowaniem, badaniem i analizowaniem monet barbarzyńskich, produkowanych w czasach rzymskich na terenach zdominowanych przez plemiona germańskie. Projekt bardzo szeroki, z zaangażowaniem całego sztabu specjalistów różnej maści. Niestety, borykający się ze sporymi problemami z dostępem do materiału badawczego. Powód jest jeden i to poważny. Większa część znanych z przestrzeni wirtualnej okazów znajduje się kolekcjach prywatnych. Ile obiektów z tych prywatnych kolekcji nie jest nawet znanych z kiepskiej jakości zdjęć zamieszczonych w necie, czort jeden wie. Zapewne czarna dziura jest spora.

Tomanek

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 196
  • Quaerenda pecunia primum est, virtus post nummos.
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #16 dnia: 29 Czerwca 2017, 01:32:11 »
Cytuj
Ale muzeum też muzeum nierówne Uśmiech Dariusz żali się na MNK. Potraktowali Pana komercyjnie, na zasadzie – chcesz zarabiać wydając książkę – płać. Nie tak dawno za zrobienie pakietu zdjęć 25 monet (obie strony, a więc 50 fotek) – ale z wyraźnym zastrzeżeniem, że do wykorzystania wyłącznie do publikacji o charakterze naukowym, zapłaciłem 140 zł. Za to warszawskie Muzeum Narodowe za jedno zdjęcie zażyczyło sobie 400 zł. Więcej, niż w jakiś czas później zapłaciłem za egzemplarz monety, jaka miała być wówczas fotografowana.

Zgadza się. W kwestii podejścia placówek muzealnych do obrazkowego korzystania z ich zbiorów jest bardzo różnie. Najczęściej rozbija się to o roszczenia finansowe i zgody na piśmie. Oczywiście chodzi o kwestię upubliczniania zdjęć z eksponatami z danego muzeum. Komercyjny charakter publikacji z góry pociąga za sobą opłaty za wykorzystanie. Jeszcze do niedawna niektóre muzea, w tym British Museum, udostępniały za darmo swoje fotografie, ale pod warunkiem, że publikacja ma charakter edukacyjny, a nie komercyjny. W British Museum był limit do 50 fotografii. Teraz już się to zmieniło na $$$. Oczywiście w funtach.

Inaczej wygląda temat przy fotografiach na użytek własny. Owszem, są jeszcze muzea które strzegą swoich zasobów przed obiektywem gości (najbardziej to odczułem w Akwilei), ale są i takie, które podchodzą do tematu zdroworozsądkowo. Dla przykładu, w Bazylei podpisałem krwią własną cyrograf na byczej skórze i mogłem puści w ruch migawkę aparatu. W minione wakacje, w muzeum w Warnie, musiałem zapłacić za przywilej swobodnego fotografowania zbiorów, a w innym muzeum, w tym samym kraju, w Płowdiw, nie było najmniejszej mowy o zdjęciach. Ani opłaty legalne, ani pod stołem, nic nie wchodziło w rachubę.

Generalnie, nie ma reguł i to nawet na poziomie tego samego kraju. 

Piotr Kalinowski

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 72
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #17 dnia: 29 Czerwca 2017, 08:46:07 »
Ostatnio zajmuję się czasami znacznie późniejszymi i materiałem odbiegającym od metalu: czyli pieniądzem papierowym, a szczególnie notgeldami śląskimi. To, że co trochę trafiam na pozycje nie opisane w literaturze to drobiazg, do którego zdążyłem się przyzwyczaić. Ale właśnie te "dokumenty numizmatyczne" są zachowane wyłącznie dzięki pracy lokalnych muzeów (może bardziej muzealników), które interesuje co działo się w ich najbliższym otoczeniu, a i te otoczenie samo wywiera presję na placówki. Oraz dzięki zbiorom prywatnym. Istnieje jeden olbrzymi zbiór notgeldów dla całej Rzeszy pana Kellera, ale nawet on nie miał dostępu do całości materiału. Np podczas wystawy w Muzeum Miejskim w Zabrzu widziałem notgeldy, które zgodnie z moim stanem wiedzy nie powinny w ogóle istnieć. Inna sprawa, że pomimo ich dostępności nie są ogólnie znane i opublikowane, ale tu akurat brak odpowiedniej wiedzy u samych muzealników. Często również część zbiorów jest błędnie opisana, a za pieniądz lub jego substytuty uważa się każdy kawałek blachy czy papieru z jakimikolwiek cyframi.
Ale jednak jako komuś, kto posługuje się tymi zbiorami to szczerze łatwiej mi przechodzi pozyskanie danych z katalogów aukcyjnych czy od osób prywatnych.
Poza tym, jeśli instytucje utrzymywane z naszych podatków żądają środków finansowych za coś co leży w zakresie ich statutowych obowiązków to chyba należało by wstąpić do nich o uzasadnienie. Np. archiwa państwowe już się oduczyły pobierania opłat, a w cywilizowanych państwach (np. Ermitraż w Petersburgu) wstęp następuje po okazaniu dokumentu tożsamości, który weryfikuje czy dana persona ma uprawnienia do bezpłatnego dostępu do zbiorów utrzymywanych ze środków publicznych.

zenonmoj

  • Triumwirat TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 4 458
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #18 dnia: 29 Czerwca 2017, 08:52:37 »
Szanowni Koledzy!

MUZEA ISTNIEJĄ DLA MOJEJ WŁASNEJ PRZYJEMNOŚCI I WSZYSTKO CO ROBIĄ PODPORZĄDKOWANE JEST TEMU CELOWI!!!
Dzielę je na te, w których już byłem - warte zachowania, bo mogę je chcieć odwiedzić jeszcze raz, albo odwiedzam je regularnie, oraz te, w których jeszcze nie byłem - warte zachowania, bo mogę kiedyś mieć ochotę je odwiedzić.

   Swego czasu, mieszkając w pięknym, bo bezsmogowym hanzeatyckim mieście Hamburgu, byłem członkiem "towarzystw wspierających" różne muzea: płaciłem pewną określoną kwotę, otrzymując w zamian wolny wstęp do danego muzeum przez cały rok oraz inne korzyści, np. preferencyjne zwiedzanie nowych wystaw czasowych z kuratorem. Dlatego też często zdarzało się, że zamiast robić zakupy najbliższej galerii handlowej / siedzieć przed teleweizorem / iść do knajpy na jednego / wybrać się na ustawkę z kibicami St.Pauli lub HSV szedłem sobie po prostu do muzeum. Zwykłem byłem wybierać takie pory dnia, np. w niedzielę zaraz po otwarciu instytucji, w dni powszednie w porze obiadowej lub wieczorami, krótko przed zamknięciem, w których obecność innych zwiedzających byłą bardzo ograniczona i mogłem SAM, lub niemal sam cieszyć się eksponatami kolekcji. Dodam, że biorąc pod uwagę regularne ceny wstępu do muzeów konstrukcja ta była bardzo korzystna finansowo - i nie trzeba było czekać w kolejkach, jeśli jakaś wystawa cieszyła się ponadprzeciętną popularnością ludu pracującego miast i wsi.

   Przykład nieco bliższy? - proszę bardzo. Ot, takie Muzeum Śląskie nabyło nie dawno - oczywiście specjalnie dla mnie... - cyfrowy wideomikroskop 3D marki Hiroks do bezdotykowej obserwacji 2D i 3D z funkcją pomiaru i profilowania 3D (tu prezentacja czegoś takiego: https://youtu.be/Kxk6MIbi8hE), który to mikroskop miałem okazję osobiście wypróbować w czasie niedawnej Nocy Muzeów. Przyznam, że prezentowany przez ten sprzęt widok jednego z moich subaeratów był fantastycznie oszałamiający i w moim mniemaniu całkowicie uzasadnił wydanie na ów mikroskop z pieniędzy podatników (a więc i moich) równowartości sporego mieszkania w dobrej lokacji!

   Oprócz tego uważam pomysł rozsprzedania większej części kolekcji muzealnych za głupi i naiwny. Sam pomysł nie jest nowy, swego czasu czytałem bardzo interesującą pozycję, eksplorującą taką tematykę (por.: http://peterwatsonauthor.com/books/crusade/), choć z nieco innego punktu widzenia. Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia na pierwszy rzut oka może się wydawać, że te wszystkie "pleśniejące" i "kiszące się" w magazynach artefakty lepiej by miały "wśród ludu". Jednak, jakiego ludu, zapytam? Czy tego ludu (pracującego miast i wsi), który statystycznie czyta 37% książki rocznie? Biorąc pod uwagę niewielką wśród tego ludu obecność wariatów mojego pokroju, interesujących się różnej maści starucnym badziewiem, doprowadziłoby to jedynie do powstania nowych regionalnych muzeów, tyle że prywatnych. To po pierwsze.

   Po drugie, pamiętajmy o ułomnościach ludzkiej natury. Wierzyć, że taka akcja mogłaby odbyć się uczciwie, bez przekrętów i zniknięcia większej części kolekcji w niewyjaśniony sposób, to tak jak twierdzić, że komunizm był w sumie dobry, tylko ludzie go popsuli... Ja sam nie chciałbym być takim reichsobersturmdyspozytorem, decydującym o tym co zostawić, a co sprzedać, jak i komu, bo nie mogę zagwarantować, że coś by się przypadkiem gdzieś tam w moich prywatnych szkatułach niechcący nie zagubiło... No chyba, że przekazalibyśmy pieczę nad taką wyprzedażą jakiejś instytucji niezależnej, a szacownej, hołubiącej cnotę i ubóstwo, a moralnie znajdującej się poza wszelką krytyką - jakimś czcigodnym ojcom Borowikom, którzy nade wszystko stawiają dobro wspólne i gotowi są za o nie walczyć do ostatniego srebrnika!

   Po trzecie zaś i ostatnie, nawet gdyby przytoczyć argument, że muzea nic nie robią, albo robią za mało i w ten sposób marnują pieniądze podatnika, to i tak osobiście jestem za tym, aby istniały. Wolę, aby moje, podatnika, pieniądze szły na Puchatkowe nicnierobienie z materią "pleśniejącą" i "kiszącą się", niż na ośmiorniczki, sowy-nie-widy, limuzyny niedooponowane, misie-ptysie, broszki kolejne, czy eksperymenta z kanistrami-niewybuchami. Basta!

Ufając, iż nie naruszyłem zbytnio cierpliwości Waszmościów plugawemi memi słowy, polecam się pokornie WMściów łaskawej uwadze i pozostaję Na Wieki WMściów wiernym a poddanym sługą
ZM

dariusz.m

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 1 165
    • Blog Numizmatyczny
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #19 dnia: 29 Czerwca 2017, 09:24:16 »
Cytuj
Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia na pierwszy rzut oka może się wydawać, że te wszystkie "pleśniejące" i "kiszące się" w magazynach artefakty lepiej by miały "wśród ludu". Jednak, jakiego ludu, zapytam? Czy tego ludu (pracującego miast i wsi), który statystycznie czyta 37% książki rocznie?
Myślę, że ta część ludu, która byłaby zainteresowana „pleśniejącymi” artefaktami z magazynów muzealnych ma znacznie lepsze statystyki.
Cytuj
doprowadziłoby to jedynie do powstania nowych regionalnych muzeów, tyle że prywatnych
I tu chyba dotykamy istoty sprawy. Czy własność prywatna to coś złego? Przypomnę, że rdzeń kolekcji MNK (największej w Polsce) stanowi zbiór prywaciarza E. H. Czapskiego.
Cytuj
Po drugie, pamiętajmy o ułomnościach ludzkiej natury
Mimo tej ułomności podejmuje się jednak różne działania społeczne obarczone ryzykiem. Sędziowie sądzą, kierowcy autobusów wożą ludzi, a państwowi urzędnicy przerzucają co roku miliardy ciężko zarobionych przez nas złotych. Mimo ułomności ludzkiej natury zdarza się przecież, że sędziowie sądzą sprawiedliwie, kierowcy jeżdżą ostrożnie i bezpiecznie, a podobno są też gdzieś odnotowane przypadki uczciwych urzędników państwowych.  
« Ostatnia zmiana: 29 Czerwca 2017, 19:08:21 wysłana przez dariusz.m »

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 346
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #20 dnia: 29 Czerwca 2017, 09:36:42 »
Czy własność prywatna to coś złego? Przypomnę, że rdzeń kolekcji MNK (największej w Polsce) stanowi zbiór prywaciarza E. H. Czapskiego.
A większą część pozostałej części - inne prywatne donacje.

zenonmoj

  • Triumwirat TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 4 458
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #21 dnia: 29 Czerwca 2017, 10:15:10 »
W żadnym wypadku nie uważam własności prywatnej za coś złego. Uważam, że zarówno kolekcje prywatne, jak i muzealne (także te "prowincjonalne") mają swoją rację bytu, powinny być szanowane i respektowane i nie chciałbym likwidacji ani jednych ani drugich. Przykład kolekcji Czapskiego raczej wspiera moją argumentację - to kolekcja prywatna, która stała się jednak ostatecznie publiczną... Dlaczego to nibyCzapski nie zdecydował, aby po zrobieniu katalogu (jak na owe czasy bardzo porządnego) kolekcję rozsprzedać? Poza tym, czy obecne Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego nie posiada dubletów? Z tego co wiem, to na przykład spora liczba zachowanych do dziś egzemplarzy groszy krakowskich Kazimierza Wielkiego znajduje się właśnie w tej kolekcji. Dlaczego by nie sprzedać kilku z nich? Tych najgorzej zachowanych, opracowanych, sfotografowanych, ze znanymi już kombinacjami stempli...? Niech jakiś prywatny kolekcjoner się cieszy!

Co do "ułomności ludzkiej natury" - przysłowie mówiące o tym, że okazja czyni złodzieja, nie wzięło się znikąd... Taka wyprzedaż byłaby okazją wręcz monstrualną. Jak już napisałem, nie wykluczam, że sam spróbowałbym na takiej "okazji" skorzystać. Być może są ludzie, którzy kupując na bazarku za 20 złotych małe sreberko, powiedzą sprzedzającemu: "Ta moneta w tym stanie zachowania jest warta co najmniej 300 złotych, i tyle teraz Panu zapłacę" - ja do nich nie należę i zakładam, że zdecydowana większość szanownych Kolegów też nie...  ;)

ZM

dariusz.m

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 1 165
    • Blog Numizmatyczny
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #22 dnia: 29 Czerwca 2017, 10:40:06 »
Żeby nie było wątpliwości, ja nie jestem fanatycznym przeciwnikiem muzeów państwowych. Też uważam, że powinny istnieć zarówno kolekcje prywatne, jak i muzealne. Czasami tylko zadaję sobie pytanie o misję muzeów w społeczeństwie. Jest dla mnie oczywiste, że jeśli instytucja jest utrzymywana z naszych podatków, to musi pełnić wobec społeczeństwa rolę służebną. Jeśli tak nie jest i muzeum funkcjonuje samo dla siebie, to nie miałbym najmniejszych skrupułów aby takiego pasożyta zlikwidować. 

zenonmoj

  • Triumwirat TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 4 458
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #23 dnia: 29 Czerwca 2017, 14:55:51 »
Jeśli tak nie jest i muzeum funkcjonuje samo dla siebie, to nie miałbym najmniejszych skrupułów aby takiego pasożyta zlikwidować. 
Oj, gdyby tak zacząć wszystkich pasożytów likwidować (zaczynając on największych), to obawiam się, że potrzebowalibyśmy mocy przerobowych starej, dobrej inkwizycji hiszpańskiej - a muzea pewnie znalazłyby się gdzieś pod koniec listy ważności...
Choć w dzisiejszych czasach rozszerzania i umacniania naszych dobrych narodowych pozycji kluczowych we wszystkich gałęziach gospodarki i kultury, zarówno w mieście, jak i na wsi, zmierzających do likwidacji elementów wrogich, niedobrych i totalnie opozycyjnych w gospodarce i kulturze narodowej, kto wie? Może to właśnie muzea powinny przodować w procesie stopniowego i nieugiętego jednoczenia drobnych i karłowatych placówek kulturalnych, nie w drodze nacisku, lecz za pomocą poglądowych przykładów i przekonywania, w wielkie instytucje oparte na zasadach społecznej, gromadzkiej, kolektywnej pracy na rzecz dobra narodowego przy zastosowaniu naukowych metod intensyfikacji wydajności pracy.  W końcu zastosowanie takiego "poglądowego przykładu i przekonanie" danego muzeum to jeden podpis Jego Świętobl. Ministra pod przygotowanym przez usłużnych akolitów tekstem!

ZM

jmskelnik

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 912
    • Historia ukryta w przedmiotach
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #24 dnia: 29 Czerwca 2017, 23:11:32 »
Pozwolę sobie zabrać głos w nawiązaniu do dyskusji jakie toczą się tu w związku z kolekcją Dattariego. Na forum jestem nowy, ale w kwerendach archiwalnych i muzealnych mam już pewne doświadczenie. Moja refleksja po współpracy z szeregiem instytucji jest taka, że problemem lub atutem muzeów w mniejszym stopniu jest aksjologia która za nimi stoi, a w większym stopniu ludzie którzy w nich pracują. Spór o wyższość muzeów nad kolekcjami prywatnymi lub odwrotnie, jest dla mnie podobny do sporu o wyższość świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy, które zostały przez uczestników dyskusji skrupulatnie wyliczone. Dla poparcia mojej tezy pozwolę sobie przytoczyć kilka przykładów z własnego doświadczenia:

1. W pewnej instytucji miałem istotny problem z dotarciem do zgromadzonych tam materiałów. Próbowałem na wszelkie dostępne formalnie sposoby. Kiedy odbiłem się od wszystkich ścian, poprosiłem o spotkanie z dyrektorem instytucji. Odpowiedź otrzymałem po niecałej godzinie: "Pan dyrektor prosił przekazać, że nawet nie będzie z Panem rozmawiał". Ostatecznie udało mi się dotrzeć do kolegi Pana dyrektora. Od tego momentu wszystkie drzwi w instytucji były dla mnie otwarte. Udało mi się sfotografować wszystko to, o co zabiegałem.

2. W innej instytucji pojawiłem się w Gabinecie Numizmatycznym z aparatem i poprosiłem o możliwość wykonania zdjęć interesujących mnie obiektów. W odpowiedzi usłyszałem, że to niemożliwe, ponieważ zdjęcia wykonują tylko pracownicy instytucji i to za opłatą. Spór oparł się o wyższą instancję, którą udało się przekonać na podstawie orzeczenia Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, że udostępnienie możliwości wykonania zdjęć jest obligatoryjne. Z niesmakiem i pod naporem siły wyższej udostępniono mi możliwość wykonania zdjęć, ale tylko do czasu. W pewnym momencie Pani kustosz włożyła mi rękę przed obiektyw i krzyknęła: "Dość! Nie może Pan dostać wszystkiego za pierwszym razem".

3. Archiwum Państwowe w Łowiczu pobiera opłatę za wykonanie i przesłanie zdjęcia mailem w wysokości 8 zł. za zdjęcie. Zamówienie i całość kontaktu realizowane są mailowo. Jeśli dobrze pamiętam, zdefiniowałem swoje potrzeby i otrzymałem zamówione materiały mniej więcej w tydzień. Takie doświadczenie pokazuje, że można zorganizować wszystko sprawnie i w duchu XXI wieku.

W moim przekonaniu pierwszy przypadek od trzeciego dzieli wyłącznie mentalność dyrektorów tych instytucji, a nie odmienne środowisko prawne i kulturowe w jakim funkcjonują. Drugi przypadek to klasyczny przykład zaborczego traktowania zbiorów muzealnych. Podobne zachowania dotyczą także prywatnych kolekcjonerów. Przy czym niechęć do udostępnienia prywatnej kolekcji potrafimy sobie jakoś wytłumaczyć prawem własności. Podczas kiedy zbiory publiczne powinny być dla nas z definicji dostępne. Jednak u podstawy "skrycia" jednych i drugich tkwi ta sama mentalność.

Oczywiście błędy w opisach zbiorów muzealnych i prezentowanie falsyfikatów się zdarzają. Pisałem o tym na swojej stronie http://www.skelnik.pl/kopia-medalu-jana-regemanna-w-muzeum-historii-torunia/ Jednak problem ten nie jest obcy także domom aukcyjnym http://www.skelnik.pl/za-wierna-sluzbe-w-1-pulku-brygadzie-legionow/ ani kolekcjonerom. Każdemu zdarza się grzech niedbalstwa, powierzchownego podejścia do tematu, czy niewiedzy. To błędy ludzkie, których równie wiele przykładów mamy wśród zbieraczy jak i muzealników. Tak samo złodzieje i fałszerze zdarzają się wśród muzealników i kolekcjonerów.

Dlatego róbmy swoje i starajmy się unikać tych wszystkich grzechów we własnych doświadczeniach kolekcjonerskich czy muzealnych, bo przecież nie wątpię że na tym forum udzielają się także muzealnicy.


dariusz.m

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 1 165
    • Blog Numizmatyczny
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #25 dnia: 30 Czerwca 2017, 08:16:21 »
Cytuj
Panie Dariuszu, czy zgłosiło się do Pana choć jedno muzeum z propozycją jakiegoś patronatu, pomocy w dystrybucji, chęci zostania współwydawcą? W ogóle z jakąś ofertą? Bo to w końcu najłatwiejsza droga: wyszukać jakiegoś zdolnego i pracowitego amatora i dopisać się do jego pracy za stosunkowo niewielką cenę.
Rozumiem Panie Lechu, że to pytanie retoryczne. Oczywiście, że nie. Myślę, że w instytucjach państwowych działają inne mechanizmy. Pisze Pan „za stosunkowo niewielką cenę”. A czemu miałoby być za niewielką?

Pamiętacie Państwo scenę z „Misia” S. Barei, kiedy to prezes Ochódzki i  Jan Hochwander kalkulowali koszty „misia”? I o to się właśnie rozchodzi. Lepiej przecież skubnąć solidną dotację na jakiś spektakularny projekt niż angażować się w wyszukiwanie zdolnych amatorów. Projekt ma być oczywiście spektakularny i słuszny, choć niekoniecznie sensowny.

Piotr Kalinowski

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 72
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #26 dnia: 30 Czerwca 2017, 11:21:09 »
Z 15 lat temu z marszu, jako nikomu nie znany młody człowiek, wszedłem do biblioteki jednego z muzeów na Górnym Śląsku w poszukiwaniu interesujących mnie materiałów. Po półgodzinnej dyskusji wyszedłem z kompletem ksiąg do digitalizacji, którą robiłem dla tego muzeum na moim prywatnym sprzęcie w domu. Sytuacja trwała około 2 lata, zeskanowałem w tym czasie około 100 000 stron dokumentów z XIX wieku. Do czasu, aż ........ Pani Bibliotekarka otrzymała kategoryczny zakaz udostępniania materiałów do digitalizacji przez amatora, bo będą pisać projekt do UE. Minęło 15 lat, 3 dyrektorów tej instytucji, miła Bibliotekarka odeszła na emeryturę, ja zająłem się czymś innym, a zbiory Biblioteki Muzealnej nadal nie są dostępne w postaci cyfrowej - poza tymi, które zrobiłem.
Podobnie było w Archiwum Państwowym czy Bibliotece Śląskiej, z tym, że Biblioteka Śląska skorzystała z pomysłu i projekt digitalizacji ruszył pełną parą, a zatrudnieni przy nim ludzie reagują na moje zachcianki (oczywiście coś za coś).
A co do pomocy instytucji publicznych przy tworzeniu prac naukowych to jest ona zazwyczaj żadna. Najśmieszniejsze jest jednak, że po wydaniu (zazwyczaj rok lub później - zależy od kalendarza wyborczego) władze samorządowe zakupują 1 egzemplarz i informują o tym społeczeństwo, że zbiory Biblioteki publicznej bądź lokalnego Muzeum powiększyły się o taki nabytek.
Oczywiście są i inne sytuacje, że gminy nie posiadające żadnych instytucji muzealnych bądź naukowych inwestują w wiedzę o dziejach lokalnych sensowne dla amatorów środki (np za 1500 zł dotacji dla stowarzyszenia na koszty wydania skromnego opracowania naukowego czegoś, co i tak leżało w szufladzie u autora)
Ale to wszystko nie zależy od procedur w instytucjach, a jedynie od ludzi.
« Ostatnia zmiana: 30 Czerwca 2017, 11:24:07 wysłana przez Piotr Kalinowski »

Piotr Kalinowski

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 72
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #27 dnia: 30 Czerwca 2017, 13:00:26 »
Cytuj
Proszę też jeszcze raz rzucić okiem na post Pana Piotra. Sam jeden na prywatnym sprzęcie zeskanował 100 000 stron dokumentów! Jak wyglądałby dostęp do informacji muzealnej w Polsce, gdyby państwowe instytucje miały choć 1/10 tej wydajności?
Ależ są takie instytucje, które robią to nawet z wyższą wydajnością i na znacznie lepszym sprzęcie, w końcu minęło już ponad 15 lat od tamtego czasu - Biblioteka Śląska, Biblioteka Uniwersytetu Wrocławskiego, Opolska Biblioteka Wojewódzka czy Bawarska Biblioteka Królewska w Monachium - to te najważniejsze z mojego poza numizmatycznego podwórka, które publikują ogromne ilości materiałów z dziejów mojego kawałka świata.
Aha. I jest jeszcze jedna prywatna firma Google, która ma własny, znacznie większy program i większą ilość dokumentacji, a udostępnia za darmo, bo ma taki kaprys (zarobi na reklamach).
Ale są również takie, które same nie wiedzą co mają w swoich zasobach.

W zeszłym roku pisałem książkę o pożarze miasta Woźniki z 1798 roku i jego późniejszej odbudowie (na zlecenie miasta za 2.000 zł) i dotarłem do tego, że wszystko co było wiadomo o tak tragicznym zdarzeniu, nijak miało się do prawdy ukazanej w dokumentacji. W pierwszej publikacji opisującej to zdarzenie pomieszano dwa różne pożary dziejące się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, zapomniano o ludziach, którzy wymienieni z nazwiska miasto ratowali oraz je odbudowywali, tak że z ich powodu nawet król Prus zmienił przepisy prawne, bo jako urzędnicy znacznie przekroczyli swoje uprawnienia kierując się oszczędnościami (i którzy w prasie im współczesnej byli podawani jako przykład do naśladowania). Zapomniano o fakcie wydania zaraz po odbudowie książki o tym zdarzeniu, która miała być wotum oraz podziękowaniem za zbiórkę publiczną, a która jeszcze była dostępna w katalogach księgarń berlińskich około 1860, a której dziś nie można nigdzie zlokalizować.
Dotychczasowa wiedza o pożarze byłą zawarta na 3 kartach papieru, a została uświęcona bo spisał ją 70 lat po wydarzeniu mieszkaniec Woźnik, Józef Lompa - nauczyciel, historyk, tłumacz i etnograf, korespondent między innymi Schlesische Provinzialblätter, który nie skorzystał z zasobów tego czasopisma, które na bieżąco opisywało zarówno pożar w 1798 jak i odbudowę miasta do 1803. Lompa, podobnie jak i większość współczesnych naukowców nie sięgał do źródeł, których nie miał na miejscu.
Dziś "na miejscu" mamy zbiory udostępnione w necie, i choć jest to tylko cząstka wszystkich zachowanych zbiorów wiedzy, to i tak jest groźna dla "naukowego" świata, bowiem byle amator bez tytułów może posiadać znacznie większą wiedzę od kustosza muzeum, a nawet temu "naukowcowi" potrafi wytknąć niewłaściwy dobór źródeł, czy (co niestety się zdarzało) negatywnie zweryfikować ich autentyczność.
A numizmaty, niezależnie z jakiej epoki, to przecież jedno z podstawowych źródeł wiedzy o przeszłości.
« Ostatnia zmiana: 30 Czerwca 2017, 13:06:02 wysłana przez Piotr Kalinowski »

zenonmoj

  • Triumwirat TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 4 458
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #28 dnia: 30 Czerwca 2017, 15:43:26 »
Niezależnie od wszystkich argumentów pokazujących nieudolność działania muzeów, nadal uważam pomysł wyprzedaży zbiorów za głupi i szkodliwy. Powinno się raczej dążyć do polepszenia działania muzeów.
To tak jak z obecną demolką szkolnictwa. Zamiast zabrać się za profesjonalną reformę programową, która naprawdę by się przydała, rozwalono organizację. Od września zmienią się nazwy, a problemy pozostaną.

ZM

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 346
Odp: Co robią muzea
« Odpowiedź #29 dnia: 30 Czerwca 2017, 15:55:04 »
reformę programową,
Oczywiście zna Pan problemy, na jakie napotyka próba realizacji JAKIEGOKOLWIEK programu szkolnego w cyklach trzyletnich, szczególnie po tzw. reformie reformy z roku 2009, kiedy to np. praktycznie zredukowano nauczanie historii w liceach do jednego roku?

 

R E K L A M A
aukcja monet