Aktualności: Już wkrótce, ósmego kwietnia, wybory do Triumwiratu TPZN!

  • 29 Marca 2024, 01:28:02

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ  (Przeczytany 37779 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #15 dnia: 04 Lipca 2017, 12:36:33 »
Wymyślono zatem inne, sztuczne rzeczywistości, w których można rozwijać umowne matematyki. "Załóżmy, że mamy przestrzeń G

A gdzież tam! Za takie rzeczy to płacą regularnie pensje na uniwersytetach. Cala teoria strun pod to podpada.

Obawiam się, że przy obecnym wzroście ilości etatów uniwersyteckich i systemie promującym publikowanie byle czego za punkty znalazłyby się (albo znajdą się niedługiej przyszłości) uczelnie produkujące tytuły naukowe z dowolnie alternatywnej dziedziny wiedzy. Wystarczy wrócić do nauk humanistycznych i przypatrzeć się np. socjologii.

Natomiast alternatywne fizyki to najczęściej dzieła ludzi, którzy nie doszli do rachunku tensorowego i innych takich bezeceństw.

Czytał Pan Wiśniewskiego-Snerga "Jednolitą teorię czasoprzestrzeni"? On to wydał własnym sumptem na początku lat 90. O ile dobrze pamiętam, nie ma tam ani jednego wzoru. Nawet cztery działania nie były potrzebne.
Nie czytałem, znam tylko oklepanego "Robota" i "Limes Inferior" Zajdla, w której Snerg jest głównym bohaterem. Stąd też nie pociągnę tutaj wątku, bo po prostu z pseudofizykami nie miałem do czynienia (w przeciwieństwie do pseudomatematyk).

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #16 dnia: 04 Lipca 2017, 22:15:31 »
i zarobić można.
Szkoda jednak, że wydawnictwa takie jak Bellona zarabiają na turbosłowiańszczyźnie. Cóż, pecunia non olet.

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #17 dnia: 04 Lipca 2017, 22:16:14 »
Mapka przed kolorowaniem:

Marienburg

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 154
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #18 dnia: 05 Lipca 2017, 23:39:30 »
Czyli z łykaczyzmem nie dyskutujemy w imię otwartości na różne tematy? A dlaczego? Bo Panu brzmi groteskowo. A dlaczego komuś nie może brzmieć groteskowo tekst, który Pan tu wkleił?
Panie Lechu zawsze jestem otwarty na dyskusję, ale ten temat w ogóle mnie nie interesuje, a groteskowość wynika z etymologicznego charakteru tego terminu. W imię tolerancyjności chętnie podyskutuję i o łykaczyzmie. Z wielką przyjemnością przeczytam Pana przemyślenia na ten temat.

Cytuj
Nie chodzi o to, że dokonał "nadinterpretacji", każdemu wolno "nadinterpretować", ale o to, że jasno nie rozgraniczył: "Tu opieram się na tym, co przeczytałem w takiej jednej książce, tu na tym, co mi opowiedział kolega, tu jedynie na tym, co mi mówi moja własna intuicja. A tu to już w ogóle sobie fantazjuję".
Jeśli ktoś tego nie robi, a nawet sprawę rozmyślnie zamąca, to jest to forma oszustwa. Dlaczego mamy być tolerancyjni dla oszustów?
Ma Pan rację, tekst powinien być napisany rzeczowo, autor powinien wskazać w sposób wyraźny, z jakich źródeł korzystał przy tworzeniu tekstu. Musi Pan jednak mieć świadomość, że nie każdy ma umiejętność odróżniania tekstów źródłowych od opracowań. To czytelnik decyduje czy jest zainteresowany danym tematem i lekturą tego tekstu. Później wyciąga wnioski, może przedstawić swoje opinie, sprawdzić, czy praca wskazuje w jego opinii jakąkolwiek wartość merytoryczną lub porusza zagadnienia, które warto zbadać na nowo, niekoniecznie kierując się założeniami czy spostrzeżeniami autora tekstu. Ważna jest sama próba przedstawienia problemu, zagadnień spornych, które warto zbadać na nowo. Ja przynajmniej tak to odbieram. Wspomniał też Pan o pewnej „formie oszustwa”, jestem ciekawy, o jakie korzyści autor tego tekstu się wzbogaci, co przez ten sposób uzyska? Czy to jest oszustwo…, oczywiście możemy to tak nazwać, ale ja zdecydowanie wolę nazwać autora tekstu wizjonerem. :)

Cytuj
Kompleks polskości to się może np. przejawiać w żalach nad tym, że cudzoziemcy nie doceniają Matejki albo Norwida. Ale o jakiej tu "polskości" mówimy, skoro mowa jest o genach?
Albo trzeba arbitralnie założyć, że jakaś pula genetyczna jest polska (na zasadzie "tak, bo tak", bo jak inaczej) albo też mieszanie do genetyki polskości zamienia tekst w bełkot.
I to jest podstawowy problem, bo widzi Pan „ kompleks polskość” poprzez pryzmat swoich wyobrażeń, a raczej swoich przekonań. Wszakże inne osoby mogę postrzegać ten problem z zupełnie innej perspektywy, a granice tzw. „polskości” mogą znacznie przekraczać Pański punkt widzenia na ten temat. Osobiście nie łącze badań genetycznych z określoną narodowością, interesuje mnie bardziej jak już wcześniej wspominałem wiedza nt. ludów czy zorganizowanych zbiorowości zamieszkujących na wspomnianym obszarze, a jak ich będziemy nazywać mniejsza o to. :)

Cytuj
To naturalnie jest ciekawe, bo pokazuje, skąd geny szły i dokąd doszły. Natomiast w którym momencie niektóre z tych genów nazwały się Polakami i co to dla nich znaczyło, to już sprawa wykraczająca poza kompetencje antropologii i genetyki. Tu właśnie zaczyna się mętna i niedoskonała opowieść historyków.
Cieszę się, że temat okazał się, choć po części interesujący, bo jednak udało mi się skłonić, a może nawet sprowokować Pana do dalszej dyskusji. Sam problem przypisania określonej grupy alleli genów do konkretnej narodowości na tym etapie nie jest dla mnie aż tak istotny. Bo o jakiej narodowości możemy mówić…, równie dobre mogła to być jakaś bliżej nieokreślona zbiorowość, mniej lub bardziej zorganizowana. Panie Lechu antropologia ma charakter interdyscyplinarny, a to zagadnienie, jak najbardziej pasuje do przedmiotu badań z jej zakresu. Wspomniał Pan też o „mętnej i niedoskonałej opowieści historyków”, to znaczy, że uważa Pan autora tego tekstu za historyka?

Cytuj
Gdzie Pan widzi tę "stagnację"? Choroba naszych czasów jest akurat odwrotna. Nie będę jej nazywał "postmodernizmem", bo to już wytarte i nic nie znaczy. Ważne są objawy, tj. znaczne przyzwolenie na to, żeby pleść cokolwiek bez zważania na fakty, jeśli tylko komuś ta "narracja" jest miła. Wszędzie sami "rewizjoniści". Jedni piszą na nowo historię, tak jak im się przyśniła. Inni obalają Einsteina za pomocą kalkulatora. Jeszcze inni leczą raka sokiem z buraka. Teorię ewolucji (która jest "tylko teorią") to już chyba podważają nawet dzieci w podstawówce. Od różnych alternatywnych historii, medycyn, fizyk, kosmologii, biologii etc. aż się roi! W wielu kręgach sformułowanie "oficjalna nauka" to termin obelżywy! A Pan tu pisze o "nieustannej stagnacji".
No pięknie to Pan napisał, aż nie wypada się nie zgodzić…, ale to jest uogólnienie problemu na dodatek przedstawione od tej „chorej” strony. Tak się tylko zastanawiam czy nie widzi Pan potrzeby pewnej zmiany?
Marcin

Marienburg

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 154
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #19 dnia: 05 Lipca 2017, 23:42:47 »

Poza tym głębsze wejście w realną polską historię powinno wszelkie kompleksy niższości skutecznie leczyć. Nie potrzeba do tego wymyślać cudów na kiju.

Będę wdzięczny z rozwinięcie tej myśli. :)
Marcin

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #20 dnia: 06 Lipca 2017, 14:13:27 »

Poza tym głębsze wejście w realną polską historię powinno wszelkie kompleksy niższości skutecznie leczyć. Nie potrzeba do tego wymyślać cudów na kiju.

Będę wdzięczny z rozwinięcie tej myśli. :)
Nie za bardzo wiem, co w tym zdaniu było zbyt skrótowe :-) Może napiszę to samo, a inaczej: mamy w historii wiele elementów nadających się ku pokrzepieniu serc, momentów wielkich, ważnych, godnych pamięci, wartych głębszych rozważań. I nie chodzi tu tylko o nasuwające się pierwsze skojarzenia z wielością militarną, nie mamy się czego wstydzić ani na niwie kultury ani np. na niwie myśli państwowotwórczej (vide chociażby wydane ostatnio "Rzeczpospolita-Obywatelskość-Wolność. Szkice o polskim pisarstwie politycznym XVI wieku" K. Koehlera).

Jeszcze inaczej:

Jak inne narody - mają Polacy swe uwrażliwienia, a także podobnie jak i tamci [Anglicy, Francuzi, Niemcy], pielęgnują swe odmienności, które nie są ani bardziej, ani mniej zagadkowe jak u innych. Jest jeden wyróżnik, który czyni przypadek Polski wyjątkowym. Spośród sześciu największych narodów Europy: Niemców, Francuzów, Anglików, Włochów, Hiszpanów i Polaków, pięć pierwszych stworzyło właściwie wszystko, na czym Europa stoi, podczas gdy Polacy, zda się, do tego wspólnego dzieła nie wnieśli właściwie nic. Bliższe spojrzenie wyjaśni, że ich wpływ był tu o wiele większy, niż się powszechnie sądzi, oraz że jest co najmniej kilka pól ludzkiej aktywności, na których mogą oni z powodzeniem rywalizować z największymi partnerami. Zarówno wszakże przyczyna tego, jak i skutek, tworzą pewien dystans między Polakami i innymi bratnimi im społeczeństwami. Wielkie narody europejskie żeglowały przez wieki jak jedna flota, pokonując burze i cisze morskie mniej lub bardziej pospołu. Polska łódź płynęła w tym samym kierunku, ale osobno, zwykle omijając nawałnice, a gdy trzeba było – samodzielnie stawiała im czoło. Nie dziwiłoby to nikogo, gdyby chodziło tu o któryś z mniejszych statków, pozostajacych na peryferiach całej operacji: Finlandię, Albanię czy Irlandię. Ale Polska była jednym z pół tuzina liniowców, nawet jeśli sternik nie zdawał sobie z tego sprawy. U źródeł tych dysonansów w związkach Polski z Europą leży zapewne fakt, że (…) w chwili gdy średniowieczne chrześcijaństwo wraz z wpływami Rzymu dotarło do miejsca, które dziś jest Polską - było tam już ukształtowane coś w rodzaju państwa narodowego.

Adam Zamoyski, Własną Drogą s. 16-17.

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #21 dnia: 07 Lipca 2017, 18:03:01 »
Nie będę tej myśli rozwijał, bo to temat na osobną dyskusję (gdyby Pan chciał, założę nowy wątek), ale uważam, że w przewidywalnej perspektywie czasowej Polacy będą sfrustrowani niedocenianiem ich wkładu do historii (powszechnej, ale także historii sztuki, literatury etc.), co z kolei będzie raz po raz owocowało poszukiwaniem "cudów na kiju" oraz podatnością na proste wyjaśnienia

Można otworzyć, a pewnie i więcej niż jedną, tylko będzie bardzo szeroko i nie wiem, czy dojdziemy do jakiś konkluzji. Taki zbiór na pierwsze skojarzenie:
- frustracja a statystyka historyczna wydarzeń budujących i dołujących (z zaznaczeniem znacznej przewagi tych drugich w ostatnich 300 latach);
- struktura polskiej literatury historycznej, tzn. jakie opracowania i jakie tezy z jakich lat są uznawane jako kluczowe, czemu przetrwało tak dużo stereotypów z czasów Oświecenia, a tak mało bezpośrednich  badań nad źródłami z wcześniejszych czasów;
- szkoła warszawska a szkoła krakowska czyli przyczyny upadku zewnętrzne czy wewnętrzne, a może trzecia droga czyli o fatalnym wpływie przemodelowania Europy Środkowej z linii "północ-południe" na "wschód-zachód";
- sposoby leczenia kompleksów czyli czy lepiej żeby przeciętny obywatel przechodził na co dzień obok pomnika bitwy pod Kircholmem i mógł kupić dziecku plastikowych husarzy do zabawy czy mamy jeden bezpłciowy globalny świat, w którym wszystko będzie lepsze, w którym nowy będzie ład i w związku z tym żadne takie fanaberie nie powinny mieć miejsca.

Coś tam jeszcze kołatało mi się po głowie (na pewno można 3x tyle), ale może wystarczy, bo przecież to wszystko wyszło z pytania "dlaczego turbosłowianie". A może właśnie odpowiedź już mamy: bo tak łatwiej. Wejście w głąb prawdziwej historii wymaga wysiłku, namalowanie na niebiesko Wielkiej Lechii na ściągniętej z sieci mapie - nie.

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #22 dnia: 07 Lipca 2017, 19:33:34 »
to był wiek kluczowy i co wtedy się uleżało i ucukrowało, to trwa do dzisiaj. Toteż polskość istnieje w masowej wyobraźni innych społeczeństw dalej w takiej postaci, w jakiej napisano o niej w XIX wieku.
Trudno się nie zgodzić i można tylko gdybać, jakby wyglądały takie stereotypy gdyby ukształtowały się np. w wieku XV lub XVI. Niektóre standardy o dalekim kraju, gdzie niedźwiedzie pukają zimą do drzwi, pewnie by zostały, lecz zniknęło by z pewnością zdziwienie, że Polska w ogóle może mieć konkretny i ugruntowany kształt państwowy. Jak by to mogło wyglądać można sobie wyobrazić np. na postawie listów Piusa II.

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #23 dnia: 08 Lipca 2017, 11:45:26 »
dorzucając starannie wybrane nowe elementy.
Pod warunkiem, że będzie to zrobione dobrze i z gustem. Np. uważam za dobry pomysł ideę husarskiej warty honorowej przed Pałacem Prezydenckim* - jak widać na przykładzie Anglii czy Grecji jest to dość nośny symbol, przyciągający rzesze turystów. Idea jest dość szeroko propagowana w internecie, przy czym zauważyłem że gros wizualizacji zakłada husarzy spieszonych. Wygląda to przyznam szczerze dziwnie - coś jak sama wieżyczka od czołgu. Jeśli Państwo poważnie traktuje taki symbol, to powinno wyłożyć także na utrzymanie odpowiedniej ilości koni.

Wracając szerokim łukiem do tematów numizmatycznych uważam, że mamy dość dobrze promujące naszą historię banknoty. Z monetami niestety jest kompletna klapa - zamiast standardu nominał/orzeł można by się pokusić o coś znacznie ciekawszego, coś w stylu amerykańskich ćwiartek czy dawnych hiszpańskich 5- i 25-pesetówek. Niestety trochę bym się tego bał, jeśli miały by one być projektowane przez zespół grafików zajmujący się obecnie numiświecidełkami. Jakby miało to wyjść jak chociażby ostatnie bimetaliczne piątki, to wolałbym, żeby już w ogóle nikt się za to nie brał.

* W razie, gdyby kogoś korciło rozpętać mało wysublimowaną dyskusję na aktualne tematy polityczne zastrzegam, że nie uzależniam tego pomysłu od przynależności partyjnej aktualnej głowy państwa.

Marienburg

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 154
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #24 dnia: 08 Lipca 2017, 22:17:20 »

Ja jestem otwarty, ale tylko do pewnego momentu. Gdy orientuję się, że autor "łykaczyzmu" ma problemy psychiatryczne, "zamykam się". Chyba że akurat interesują mnie ciągi skojarzeń u wykształconych paranoików. Ale wtedy też nie dyskutuję, a tylko rejestruję.
A jednak znalazł Pan coś interesującego…, temat jest już poboczny, ale za to niebanalny. :)

Cytuj
Tak samo, kiedy kogoś łapię na oszustwie. Nie na braku przecinka, na błędzie ortograficznym, na literówce w dacie, etc. etc., ale na ewidentnym oszustwie. Kiedy np. ktoś rzekomo coś tam referuje, a potem okazuje się, że referowany tekst jest całkiem inny.
Tu zupełna zgoda. Każda praca naukowa powinna być oparta na sprawdzonych źródłach, czy rzetelnych badaniach, a autor danej publikacji jak Pan słusznie zauważył, powinien referować badane opracowanie zgodnie z tekstem źródłowym.
Tak się tylko zastanawiam czy wpisy na jakimś tam blogu możemy podnieść do rangi „pracy naukowej”.

Cytuj
Jeśli ktoś tego nie umie, to niech się najpierw nauczy, a potem bierze za pisanie.
Eureka! Oczywiście ma Pan rację tylko wątpię, że w dzisiejszych czasach ktoś się do tego dostosuje. Jeszcze raz podkreślam ma Pan rację. :)

Cytuj
Poza tym nie chodzi tylko o nieumiejętność "odróżniania tekstów źródłowych od opracowań", ale o to, że wszystko to jest robione w imię udowadniania nonsensownej tezy głoszącej, że "Polacy są okradani z własnej historii". Przecież to jest poziom ideologii tak nędznej, że przy nim dawne trzeciorzędne marksistowskie wypociny o "gnębieniu chłopa" wyglądają na poważne dzieła historyczne.
Po części zgoda, ale jeszcze wchodzi w grę kompleks niższości, który budzi manię wielkości.
Cytuj
To czytelnik decyduje czy jest zainteresowany danym tematem i lekturą tego tekstu. Później wyciąga wnioski, może przedstawić swoje opinie, sprawdzić, czy praca wskazuje w jego opinii jakąkolwiek wartość merytoryczną

No to niech Pan mi wskaże tę "jakąkolwiek wartość merytoryczną" tekstu, który Pan wkleił. Że można się z niego dowiedzieć, że władca Lechii Lestek III był szwagrem Juliusza Cezara?
Panie Lechu „proszę nie ułatwiać sobie polemiki przez przypisywanie mi tego, czego nie twierdzę.” :)
Cytuje Pan wydarty z kontekstu fragment mojej wypowiedzi, nie odnosząc się do całej treści. Nie rozumiem, po co te zabieg erystyczne…, przecież doskonale zna Pan, odpowiedz na to pytanie

Wspomniał też Pan o pewnej „formie oszustwa”, jestem ciekawy, o jakie korzyści autor tego tekstu się wzbogaci, co przez ten sposób uzyska? Czy to jest oszustwo…, oczywiście możemy to tak nazwać, ale ja zdecydowanie wolę nazwać autora tekstu wizjonerem. :)

Cytuj
Kilkakrotnie na tym forum pojawiły się osoby, które prezentowały fałszywe monety z dorobionymi legendami. Z jedną z tych osób nawet doszło, o ile pamiętam, do wielkiej awantury i skończyło się banem. Czy to byli oszuści? Przecież nie próbowali tych monet sprzedać, na nikim nie zarobili tu ani grosza. Ja jednak będę nazywał takich ludzi oszustami a nie "wizjonerami". A jak Pan by ich nazwał?
To jest zupełnie inna sytuacja…, oczywiście, że nazwałbym ich oszustami. Chętnie dowiem się od Pana, w jakim celu wspomniani oszuści fałszowali legendę monety. Jak Pan myśli?

Cytuj
Wizjoner, proszę Pana, to jest taki człowiek, który od razu na wstępie mówi "miałem wizję". Albo na przykład coś takiego:

Doznałem zachwycenia w dzień Pański i posłyszałem za sobą potężny głos jak gdyby trąby mówiącej: Co widzisz, napisz w księdze i poślij siedmiu Kościołom

To jest uczciwe i w porządku. To jest wizjoner.
Wizjoner to też marzyciel, ale nie będę spierać się o szczegóły.  W ścisłym znaczeniu tego słowa oczywiście muszę przyznać Panu rację.

Cytuj
Ależ oczywiście, że inni mogą postrzegać polskość z innej perspektywy niż ja. Tu mamy perspektywę genetyczną (bo jaką inną). Panu ta perspektywa odpowiada?
Panie Lechu pytanie powinno być raczej skierowane nie do mnie tylko do autora tekstu lub często wspominanych przez Pana Turbosłowian. Chyba wyraźnie napisałem, jak postrzegam to zagadnienie…, w takim razie odsyłam jeszcze raz do mojej wcześniejsze wypowiedzi.

Cytuj
Skoro mniejsza o nazwy, to czemu nie nazywać ich Germanami, Gotami, Wandalami, Wikingami, czy co tam jeszcze komu przyjdzie do głowy? Czy Pan nie widzi, że całe to "turbosłowiaństwo" to głównie kłótnia o nazwy? Chodzi o to, by udowodnić, że Polska jest nie tylko od morza do morza, ale i od ery brązu do dzisiaj. Co prawda z dowodami trochę krucho, bo je zniszczyli źli niemieccy uczeni, ale za to mamy rozmaitych "wizjonerów": średniowiecznych, siedemnastowiecznych no i całkiem współczesnych.
Może zaskoczę Pana, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że „turbosłowiaństwo” to głównie kłótnia o nazwy. Dobrze, że wspomniana Pan o przedziale czasowym występowania tego zjawiska. Bo jak mniemam, Kadłubka też by Pan zaliczył do tego grona. Jak widać „turbosłowiaństwo” to w pewnym sensie cecha, a może choroba narodowa, bo towarzyszy nam praktycznie od świtu państw polskiego.

Cytuj
Skoro nie jest to dla Pana istotne, to o czym tu w ogóle dyskutować? Chodzą sobie jakieś geny po mapie, jedne stąd tam, inne gdzie indziej. Dawniej by się powiedziało "potomkowie Adama i Ewy zaludnili ziemię". I gdzie tu temat do dyskusji?
Dzięki badaniom genetycznym możemy poznać: fizjologię ówczesnego człowiek, na jakim terenie żył, dlaczego migrował, na co najczęściej chorował itp.
Ma Pan rację niewątpliwie temat mało interesujący. :)

Cytuj
Czy mógłby Pan napisać jaśniej? Od jakiej "chorej" strony? Czy Pan sugeruje, że jestem przedstawicielem jednej z tych alternatywnych nauk? A Pan jaką by zmianę widział? Może być wizja.
Pnie Lechu niczego nie sugeruję…, chciałem się tylko dowiedzieć czy poza krytyką widzi Pan potrzebę jakiejś zmiany?
Niestety jest mi bardzo przykro, ale ostatnio nie mam żadnych proroczych snów.
Marcin

Marienburg

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 154
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #25 dnia: 08 Lipca 2017, 22:33:26 »

Poza tym głębsze wejście w realną polską historię powinno wszelkie kompleksy niższości skutecznie leczyć. Nie potrzeba do tego wymyślać cudów na kiju.

Będę wdzięczny z rozwinięcie tej myśli. :)
Nie za bardzo wiem, co w tym zdaniu było zbyt skrótowe :-)
Cóż poradzę, że wolę bardziej rozbudowane wypowiedzi. :)
Marcin

Marienburg

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 154
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #26 dnia: 09 Lipca 2017, 01:16:05 »
A gdzie ja to napisałem? Proszę mi przypomnieć.
Cytuj
Chyba że akurat interesują mnie ciągi skojarzeń u wykształconych paranoików.
Temat całkiem interesujący i Freud by się nie powstydził. :)

Cytuj
Kto mówi wyłącznie o "pracy naukowej"? Wydawało mi się, że uczciwy człowiek nie oszukuje w żadnych okolicznościach. A czy Pana zdaniem na "jakimś tam blogu" wolno oszukiwać? Tu też jesteśmy na "jakimś tam forum". Czy tu wolno oszukiwać?
Panie Lechu a czy ja napisałem, że wolno oszukiwać? Bardzo proszę  zakreślić, w którym to poście przyzwoliłem na oszustwo. Wskazałem tylko subtelną różnicę, która odróżnia pracę naukową od tekstu na blogu. Jak Pan słusznie zauważył niektórzy autorzy, dajmy na to postów, mają wybujałą fantazję. Pan to nazywa po imieniu - oszustwem.

Cytuj
To znaczy co Pan w końcu twierdzi? Ten tekst ma jakąś wartość merytoryczną czy nie ma? Żeby nie było mowy o "zabiegach erystycznych" proszę tę swoją opinię wyrazić jak najjaśniej i jak najpełniej. A jeśli Pan już to napisał, a ja nie zauważyłem, to proszę tę swoją wypowiedź zacytować.
Poniżej wspomniany tekst:
Cytuj
To czytelnik decyduje czy jest zainteresowany danym tematem i lekturą tego tekstu. Później wyciąga wnioski, może przedstawić swoje opinie, sprawdzić, czy praca wskazuje w jego opinii jakąkolwiek wartość merytoryczną lub porusza zagadnienia, które warto zbadać na nowo, niekoniecznie kierując się założeniami czy spostrzeżeniami autora tekstu. Ważna jest sama próba przedstawienia problemu, zagadnień spornych, które warto zbadać na nowo. Ja przynajmniej tak to odbieram.
Odpowiadając na Pańskie najjaśniej i jak najpełniej, w tekście możemy zaobserwować wiele sprzeczności, które jak wiadomo, bardzo Pana irytują, ale myślę, że nie tylko Pana. :)
Przejdźmy do informacji bardziej merytorycznych. W gąszczu tych bezeceństw możemy się dowiedzieć o istnieniu staterów typu krakowskiego, gdzie znaleziono formy do odlewania tych monet, jak i informacje na temat badań antropologicznych.

Cytuj
Nie chodziło mi o legendę na monecie, ale o legendę związaną z wejściem w posiadanie tej monety. No wie Pan, u dziadka na strychu... w pamiątkach po zmarłej cioci etc.
No teraz rozumiem. :)

Cytuj
A nie wydaje się Panu, że każdy kraj ma takich "wizjonerów"? Tworzenie legend o przewagach "naszych" nad innymi to stałe zajęcie ludzkości.
Rzeczywiście to zjawisko ma już od dawna globalne znaczenie , myślę, że jest dość naturalne.   

Cytuj
A gdzie to napisałem? Napisałem, że nie jest to temat dyskusyjny w kontekście turbosłowiańskich wizji. A Pan uważa inaczej? To jaką Pan tu widzi dyskusyjną kwestię, o którą może się turbosłowianin (TS) spierać z antyturbosłowianinem (ATS)?
A Pan przecież doskonale wie, że nie interesuje mnie "turbosłowiańska" wizja przeszłości.
Cytuj
Jeśli wyniki badań wykażą, że ludzie mieszkający na terenie dzisiejszej Polski 2000 lat temu np. często chorowali na gruźlicę, to o co TS się z ATS pokłóci
Nie mam pojęcia, raczej nic..., a czy musi dojść do kłótni? Możemy się tylko dowiedzieć, na jaką postać gruźlicy cierpiał dany człowiek, a może nawet za pomocą badań antropologicznych poznamy jaka była przyczyna zachorowań: droga pokarmową czy kropelkową itd.

Cytuj
Tak przy okazji: Pan sądzi, że kilka tysięcy lat temu fizjologia człowieka mogła być istotnie różna i genetyka to wykaże?
Oczywiście, że badania genetyczne wykażą drobne różnice np. inna odporność organizmu na patogeny. Panie Lechu a gdzie była mowa o istotnych różnicach, bo nie rozumiem, po co zadał Pan to pytanie?

Cytuj
Nie napisałem, że musi być wizja. Napisałem "może". Tak więc jak najbardziej może mi Pan tę potrzebę zmiany wyłożyć językiem dyskursywnym i racjonalnym.
A ja cały czas czekam, na prostą odpowiedz. Chciałem się tylko dowiedzieć czy poza krytyką widzi Pan potrzebę jakiejś zmiany?
Chętnie odpowiem na Pańskie pytanie, ale wcześniejszej wolałbym znać Pański punkt widzenia na ten temat.
Marcin

Marienburg

  • Członkowie TPZN
  • Gaduła
  • *
  • Wiadomości: 1 154
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #27 dnia: 09 Lipca 2017, 01:17:32 »
Nie może być! Czemu zatem sam Pan ich skrzętnie unika?
Panie Lechu, mam dobrego nauczyciela. :)

Marcin

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #28 dnia: 09 Lipca 2017, 14:26:16 »
To, o czym Pan pisze, to jest taka symboliczna otoczka, ale w głowie po niej w zasadzie nic nie zostaje.
Jeśli chodzi o banknoty i monety to raczej tak, ale chciałem nawiązać do głównego tematu forum :-) Mało kto, kto nie jest skrzywiony w tym kierunku będzie pamiętał czy na pieniądzach, którymi obracał tydzień czy dwa był król czy polityk z XIX wieku. Natomiast co do husarzy w przestrzeni publicznej się nie zgodzę - to naprawdę robi wrażenie i nie widzę przeciwwskazań, żeby ludzie cisnęli się do nich jak chociażby do Anglików w wielkich czapach pilnujących Pałacu Buckingham.

Proszę porównać podejście Czechów i nas do II wojny światowej.

Lidice. Ciemnoniebieski świat.
Czyli kierunek kinematografia. Nie poruszałem go, bo po prostu w polskie kino nie wierzę. Czemu rok w rok wychodzą takie czy inne gnioty to temat na kolejną odnogę wątku, ale póki co o sprawności realizacji na poziomie "Ciemnoniebieskiego świata" możemy sobie pomarzyć ("Lidic" nie widziałem). Inna sprawa, czy faktycznie te naprawdę dobrze nakręcone filmy są aż tak znane poza granicami Czech. Ciężko mi tutaj wyrobić sobie jakiekolwiek zdanie, bo trzeba by przejść np. po Oxford Street w Londynie i popytać się tamtejszych co sądzą o obu filmach albo jaki czeski film w życiu wiedzieli albo coś w tym kierunku. Bez tego mogę tylko domniemywać, że filmy te jakimś bardzo dużym echem się nie odbiły, a na dowód mogę wymyślić jakieś bardzo niedoskonałe kryterium typu ilość głosów oceniających dany film na międzynarodowym portalu imdb:
- Lidice 972
- Ciemnoniebieski świat 3640
Dla porównania dwa polskie filmy fabularne, które moim zdaniem zostały zrobione najsprawniej:
- Generał Nil 529
- Popiełuszko. Wolność jest w nas 341

Czyli faktycznie odstają tylko lotnicy. Ale cóż się dziwić, skoro realizacja "Dywizjonu 303" wg Fiedlera odzwierciedla chyba wszystkie bolączki polskiego kina. A przecież w literaturze mamy takie samograje jak S. Piasecki, Ganowicz czy Leski - jakie "Bondy" by można z tego robić, echh...

PS. Jeśli chodzi o rozpoznawalność Polaków w II Wojnie Światowej, to chyba najlepiej idzie nam (z niejaką pomocą Anglików) promocja tego kaprala:

DzikiZdeb

  • Gaduła
  • ****
  • Wiadomości: 4 347
Odp: MONETY Z KRAKOWA NA STATKACH WENEDÓW PRZED NASZĄ ERĄ
« Odpowiedź #29 dnia: 10 Lipca 2017, 13:14:12 »
Husarze mogliby być, ale sam Pan stwierdził, że spieszony husarz to już nie to, a z kolei taki na koniu (z kopią?) jest dość kłopotliwy. Jak tu do takiego się cisnąć i robić sobie z nim selfie?
Raczej bez kopii, musieliby mieć jakąś podpórkę, a to znowuż nie wyglądało by zbyt poważnie. Co do selfie z konnymi to z tego co kojarzę z Londynu nie było z tym żadnego problemu. Tak na szybko znalazłem dwa przykłady, ale marne bo większość przypadków które pamiętam polegało na nieco bliższym dystansie.



o koncentrację na jakichś wybranych, działających na emocje i łatwych do ogarnięcia wydarzeniach.
To się dzieje, tylko że zamiast wydarzeń są wybierani ludzie - od ładnych kilku lat mamy np. mocno promowaną osoby rtm. Pileckiego (swoją drogą nie wiem czy nie jest zbyt kryształowy, wydaje mi się, że bardziej chwytają postaci zwyczajne które potrafiły się w nieciekawych okolicznościach zachować niezwyczajnie), mjr. Łupaszki czy sanitariuszki Inki. Przy czym jeśli założymy, że kino jest najważniejszą ze sztuk, to promocja ta leży - a już na pewno okolicznościowe albumy i prelekcje na pewno tej mocy oddziaływania nie mają.

Wracając do nieco innych czasów wydaje mi się, że bardzo udaną promocją historii Polski są doroczne obchody pod Grunwaldem. To nie tylko inscenizacja bitwy, ale też mnóstwo różnych warsztatów i innej maści pokazów - tegoroczny plan na stronie http://www.grunwald1410.pl/index.php?cat=2.


 

R E K L A M A
aukcja monet