Szanowny Panie Lechu,
dziękuję za obszerną odpowiedź, i to okupioną w dodatku – jak podejrzewam na podstawie późnej godziny jej wysłania - rezygnacją ze snu wczorajszej nocy. Już mam wyrzuty sumienia z tego powodu
Dziękuję również za Pana wyznanie, które faktycznie pozwala lepiej zrozumieć Pana motywy i nie pozostawia wątpliwości, że Pana bardzo pryncypialne i bezkompromisowe stanowisko wynika z osobistych doświadczeń, a nie np. z jakiejś przekory, czy chęci polemizowania dla samej rozkoszy polemizowania itd.
Znana jest mi tamta słynna dyskusja na kafejce allegro. Nie uczestniczyłem co prawda w niej bezpośrednio (przeczytałem ją ze dwa lata później), ale gdybym w niej uczestniczył z pewnością mógłby Pan liczyć na wyrazy wsparcia także ode mnie.
Przyrównanie tamtej sprawy ze sprawą Gumowskiego, jakkolwiek pozwala zrozumieć Pana motywy, nie wydaje mi się jednak adekwatne, dlatego że dla wszystkich trzeźwo myślących czytelników tamtej „dyskusji” niebędących w zmowie z Pana „prześladowcami” oczywiste było, że oszczerstwa wysuwane pod Pana adresem były wyssane z palca i nie dawały absolutnie żadnych podstaw do jakichkolwiek wątpliwości co do Pana postawy, natomiast ostatecznie skompromitowały osoby Pana atakujące, które przynajmniej do czasu tamtej dyskusji dla wielu mogły uchodzić za autorytety.
Dlatego też Pana rozumowanie, zgodnie z którym „skoro wobec mnie, jak mówię - nikogo, w wyniku jednej jedynej sprawy posunięto się do oszczerstw zawierających "podstawy do powzięcia wątpliwości etc. etc.,to zastanawiam się z iloma podobnymi sprawami musiał mieć do czynienia w ciągu swego długiego życia Gumowski. I rzecz jasna patrzę na niego przez pryzmat własnych skromniutkich doświadczeń”, zawodzi, bo nieprawdziwa jest przesłanka tego rozumowania - tamte oszczerstwa naprawdę nie zawierały żadnych podstaw do powzięcia wątpliwości wobec Pana.
Wcale nie jest bowiem tak źle ze mną, czy innymi osobami, jak Pan zdaje się sądzić („Jeśli chciał mnie Pan poinformować, że niewiele Panu trzeba, by o kimś źle myśleć i że takich osób jak Pan jest więcej, to ze smutkiem przyjmuję to do wiadomości”), tj. że już samo postawienie komuś zarzutu dowolnej treści, w dowolnej formie, na dowolnym forum i przez dowolne osoby, automatycznie miałoby dawać mi lub innym podstawy do powzięcia wątpliwości na temat uczciwości danej osoby. Do powstania tych wątpliwości zarówno dla mnie, jak i zapewne dla wielu innych uczestników naszego forum, jeszcze daleka, daleka droga!
Liczy się bowiem wiele czynników, m.in. kto stawia zarzut, w jakich okolicznościach, w jakiej formie, w oparciu o jakie dane, czy i jak to uzasadnia, ile osób stawia takie zarzuty, czy osoby te opierają się na tych samych źródłach, czy innych, czy mogą być ze sobą w zmowie itd., itd. Tymczasem w sprawie Gumowskiego okazuje się, że naprawdę spora liczba osób raczej niepowiązanych ze sobą w różnej formie, w różnym czasie, w oparciu o rożne źródła i relacje, stawia jednak zarzuty Gumowskiemu. Czy naprawdę uważa Pan, że wszyscy oni są niewiarygodni i wszyscy powodowani są jakimiś niskimi pobudkami? Czy naprawdę to Pana nie zastanawia?
Wracając teraz do listu. Nie twierdzę, że ujawnia on jakieś sensacje. Ale nie zgodzę się, że nie ma w nim absolutnie nic podejrzanego ani tajemniczego. Abstrahując od kwestii, że Gumowski naruszył prawo ówcześnie obowiązujące podejmując się analizowanej inicjatywy (osobiście tej kwestii nie analizowałem, ale w tym zakresie opieram się na prof. Bursche), i abstrahując w tym miejscu nawet od oceny tego prawa, powstaje zasadnicze pytanie po co dyrektor muzeum w ogóle zgodził się występować w roli pośrednika sprzedaży prywatnych numizmatów na rzecz zagranicznego muzeum, łamiąc przy okazji ówcześnie obowiązujące przepisy prawa? Nie można udawać, że ten list nie wywołuje powyższego pytania, bo ono wręcz narzuca się!
Ostatecznej odpowiedzi rozwiewającej wszelkie wątpliwości na to konkretne pytanie zapewne nie poznamy i skazani jesteśmy w tym zakresie na przypuszczenia. Bo też ma Pan rację, że odpowiedź na to pytanie to sfera przypuszczeń, a nie faktów. Ma Pan ponadto rację, że można teoretycznie wyobrazić sobie, że Gumowski działał w rzeczywistości w słusznym celu i motywowany był szlachetnymi pobudkami przy sporządzaniu tego listu. Bardzo ciekawie Pan zresztą swoje przypuszczenia w tym zakresie przedstawił, z właściwą sobie swadą i oczywistym talentem erystycznym.
Jednakże możliwe są także przypuszczenia, które są niekorzystne dla Gumowskiego. Dzisiaj, po tylu latach każdy z nas, podług własnej wrażliwości i doświadczeń osobistych, waży w sercu i rozumie która z odpowiedzi na analizowane pytanie jest bardziej prawdopodobna w świetle zasad doświadczenia życiowego, a także w świetle pisemnych i ustnych relacji pozostałych osób i wysuwanych przez nich zarzutów.
Gdyby sprawę ograniczyć wyłącznie do tego jednego listu, w absolutnym oderwaniu od całej reszty, to gotów byłbym się zgodzić, że może za wcześnie na wątpliwości. Jednakże w świetle pozostałych relacji, a zwłaszcza tych pisemnych wskazanych przez Rewizora, ja widzę już podstawy do zasadniczych wątpliwości odnośnie do postawy Gumowskiego jako kolekcjonera i jego „krystaliczności”.