W takich przypadkach mam mieszane uczucia. Bo jeśli to:
a) osoba, która kupiła daną monetę różnymi przeciwnościami losu jest zmuszona ją sprzedać to jest mi jej żal. Osobiście nie wyobrażam sobie rozstania się z moją kolekcją a są to głownie "tylko" półtoraki, czyli nominał taki sobie jeśli chodzi o prezencję czy popularność.
b) osoba, która sprzeda monetę bo jej się "znudziła" lub nabyła lepszą (w tak krótkim czasie? no ale nie jest to niemożliwe) - tutaj nie będę się wypowiadał ale w w/w przypadku strata niewielka. Każdy się z tym powinien liczyć jeśli kupuje "krótkoterminowo" i sprzedaje bo trafia się okazja trafić lepszy fant, tylko akurat brakuje kasy. Sam nie "prowadzę" takiego typu kolekcjonowania bo zazwyczaj jak coś kupuję to "na amen" ale mam znajomego kupi jedno, potem to sprzeda bo pojawi się coś ładniejszego itd. Bywa.
c) "ynwestor", który wyniuchał koniunkturę kupuje i za pół roku postanowił upłynnić "ynwestycję", nie dość, że nie zarabia to jeszcze traci. Może w tym przypadku niedużo ale zawsze. No tutaj przyznam się, że wyłazi ze mnie cebula i gęba śmieje mi się a ręka sama zaciska się w pięść z wyprostowanym środkowym palcem... Panie "ynwestorze" jak najwięcej takich aukcji i jak największych "minusów". Może odpierdzielisz się od numizmatyki jako źródła spekulacji a przerzucisz na spekulowanie marchewką czy burakami. Przez takich buców powoli ciężko kupić ładną/ciekawą monetę bo zlatuje się chmara much "ynwestorów".