Przegaoiłem tę wczorajszą dyskusję, dlatego włączam się do niej dopiero teraz.
Na pytanie "Jak traktujesz monety z różnicami interpunkcyjnymi? Jak je klasyfikujesz?" trudno odpowiedzieć jednoznacznie w duchu ankiety, bo najpierw trzeba zdefiniować, czym są owe "różnice interpunkcyjne (kształt, umiejscowienie)".
Jeśli chodzi o różne umiejscowienie i kształt kropek / gwiazdek / rombów / dwukropków (czyli wszelkiej maści "przerywników") w legendach monet nowożytnych, to traktuję je jako zwykłe elementy procesu produkcyjnego, ot ciekawostki, "wypadki przy pracy" w ramach odmian albo po prostu różne warianty stempla. Jest to coś do katalogów specjalizowanych.
Oczywiście warianty te mogą być ciekawsze lub mniej ciekawe, w zależności od tego, czym się różnią. Brak jednej lub drugiej kropki jest właściwie bez znaczenia. Co innego gdy takich różnic jest dużo i są one znaczące, np. całkowity brak znaków interpunkcyjnych tam, gdzie zazwyczaj występują, albo tylko rozetki zamiast kropek - wtedy taki wariant jest jak najbardziej godny odnotowania - albo, gdy jest to powiązane np. ze zmianami stylu portretu emitenta. Cały czas jednak mówimy o wariantach stempla, a to coś dla prawdziwych zapaleńców / fanatyków...
W poniższym przykładzie zaprezentuję taki właśnie przypadek "nadwrażliwości kropkologicznej". Do nabycia drugiego egzemplarza tej samej odmiany trzykrajcarówki przekonały mnie jednak nie drobne różnice "interpunkcyjne" na rewersie - te zignorowałem - ale mała ozdóbka rękawa na portrecie, czy też raczej jej brak! Sam z tego przypadku się śmieję i większość racjonalnie myślących obywateli po przedstawieniu tak ważkiego argumentu na korzyść zakupu pewnie popukałaby się w czoło....
ZM
PS. Z drugiej strony egzemplarze "niestandardowe" jakoś tak ogólnie zawsze bardziej mnie interesują. Jeśli mam wybrać monetę piękną, a normalną, albo brzydszą, ale "dziwną" pod jakimś względem, to przewrotnie wybiorę raczej tę drugą...