A może to jest medal funeralny? Tylko po co wiercić dziurę i nosić ołowiany medal? Jakiś ersatz luksusu dla biedoty? A jeśli to nie jest medal tylko skasowany żeton funeralny?
Gdyby przyjąć, że data 1562 jest datą śmierci Cornelisa de Vos i zarazem datą wybicia medalu/żetonu to należałoby wiązać skrót "Æ.49" z wiekiem nieboszczyka.
Zatem data urodzin przypadałaby na rok 1513. Może chodzić o kogoś innego niż wskazany przez Pana malarz. Brał Pan taką możliwość pod uwagę?
Wtedy napis "wierny w służbie" miałby sens.
Interesująca i ciekawa hipoteza. Przez chwilę o niej myślałem, ale jak zobaczyłem ten medal oraz obraz:
to stwierdziłem (nie wiem czy słusznie a dodatkowo nie wiem co znaczy po łacinie skrót SV. lub SVAE, którego to nie ma na moim medalu), że w tamtych latach nie rzadko chyba pisano wiek osoby bedącej przedmiotem dzieła artysty (portretowanego w tym przypadku). Zarzuciłem więc (choć ciągle nie wiem czy słusznie) kontekst funeralny tego medalu. Przyjemniej mi się myśli o nim, jako o mini dziele sztuki, którego podmiotem jest żyjący mężczyzna nazywający się Cornelius de Vos nieznanego (mam nadzieję, że tylko póki co) pochodzenia, a wykonawcą jakiś niezidentyfikowany artysta grawer/rzeźbiarz, który nie wstydził się swojej sygnatury umieścić na medalu.
Czy jest Pan pewien, że użyty metal to ołów? Pański medal/żeton wygląda lepiej niż niejedna współczesna ołowiana plomba po dziesięciu latach.
Czy jest Pan również pewien, że napis, który traktuje Pan jako sygnaturę medaliera brzmi "STEH", a nie jest to przypadkiem "STEHE"? Proszę dobrze obejrzeć ten napis pod szkłem powiększającym.
Tak, jest to na pewno ołów, łatwo go zarysować paznokciem na rancie. To, że jest w takim stanie (zakładając że jest z epoki) świadczyć może tylko moim zdaniem, że raczej nie był w ziemi, dbano o niego i nie często przechodził z rąk do rąk a tym samym nie był narażony na zmienne towarzyszące temu różne warunki zewnętrzne (upadki, zadrapania, obicia itp.). Medal posiada również koloru rdzawego (poprzecieraną już) powłokę, która raczej na pewno nie jest naturalną korozją, a raczej wygląda że jest albo oryginalnym(?) elementem pobrązowienia tego medalu, albo późniejszą jakąś próbą zabezpieczenia przed korozją.
Co do sygnatury medaliera może być to STEHE, ostatnia litera to albo E albo F, ale jest ona oddzielona dwoma przerywnikami (kropkami?), sygnatura więc wygląda tak: STEH•E •(
albo F) Jest bardzo mała, byłem zdziwiony, że ją tam zdołano umieścić. No i jest jakiś znaczek (symbol?) na początku napisu, ale czy to nie jest jakaś "kancera" to nie jestem pewien.