Ba! Oczywiście, że dobrze mieć monetę w ręce ale jest to warunek nie do spełnienia. Kierując się tym wskazaniem, to powinniśmy wywalić wszelkie analizy monet na forum, bo przecież analizujemy zdjęcia. Dlatego tak ważna jest jakość zdjęć w katalogach. Istotne jest również to, że programy komputerowe, możliwość powiększania, filtry wszelkiego rodzaju, wyostrzanie, kontrastowanie itp umożliwiają o wiele lepszy ogląd monety niż oko i lupa.
Bez przesady z tym wywalaniem analiz. Owszem, nie jesteśmy w stanie mieć dostępu do wszystkich żądanych monet, ale póki co jest jeszcze możliwość kupna czasami ciekawych boratynek w nie oszałamiających cenach jak innych monet. Jak nie ma monety, to dobre i zdjęcie, ale przy analizie w wąskim temacie oglądanie monety jest wielce przydatne. Odnośnie programów, to z racji zawodu i kilkunastoletniego doświadczenia w obsłudze takich programów, nie do końca ufam ich efektom i filtrom. Powiększanie jest dobre, ale filtry nie zawsze, bo niekiedy pole do interpretacji jest bardzo szerokie i można przestrzelić.
Co do hybrydy. Jako, że od lat skupiam się na jednym portrecie i jego wariacjach, to przyznam szczerze, że im dłużej w tym siedzę tym coraz mniej we mnie pryncypialności co do różnych drobiazgów. Już gdzieś napisałem, że co do hybryd, to nie mamy pewności czy powstały w Krakowie czy też mistrz krakowski wykonał je w Ujazdowie.
Według mnie hybrydy powstawały już na miejscu w Ujazdowie. Składało się na to kilka, można rzec, pozamonetarnych czysto czynników:
- emisje hybrydowe i późniejsze ich już czysto ujazdowskie kopie były wstępem do bicia dodatkowych monet na przekupstwa urzędników, posłów i senatorów na sejmach dla przepchnięcia elekcji vivente rege;
- dodatkowo dobijanie monet na zaległy żołd, przynajmniej dla żołnierzy i szlachty na sejmie i w obozach aby się nie sierdzili zbytnio i widzieli na kogo mają głosować i dlaczego właśnie za vivente rege i królem Kondeuszem;)
- uspokojenie też złych nastrojów wśród Litwinów (zamieszkujących Litwę niezależnie od pochodzenia żeby była jasność), bo skarb litewski cierpiał na brak gotówki wręcz chronicznie w stopniu patologicznym. Ledwo co przecież starczyło na opłacenie posłów z sejmików litewskich aby do tej Warszawy mogli dojechać. O broni już nawet nie wspominając i odbudowaniu zniszczeń po wycieczkach Moskali.
Stąd nadmiarowa ilość monet w stosunku do oficjalnych rachunków z rocznika 1661 szczególnie - i to właśnie na wzorze krakowskim jest cała masa rocznika 1661 litewskiego ujazdowskiego. Bito szybko i dużo na doraźne łapówki. Mennica zaś była ówcześnie pod Warszawą - miejscem sejmów i dworu królewskiego, skąd królowa mogła niemal osobiście dawać polecenia Boratiniemu nakazania wybicia jak największej ilości monet. Wszystko pod bokiem i czujnym okiem pupili królowej bo tu się szeroka geopolityka europejska kroiła patrząc z perspektywy "szerokiego obrazu" wydarzeń. Z kolei Boratini mógł szybko posłać po rytownika z Krakowa aby na szybko pani królowej ładny pieniążek uczynił i klepał ile wlezie, bo chętnych wziątkowiczów łasych nawet na miedź nie brakowało;
(tu element fabularny:)
Boratini: - chyżo mi tu bijcie monetę na rozkaz miłościwej królowej, bo tu dola Serenissimae Rzeczypospolitej waszymi młotami się kłaść będzie. A piękności jej nie odejmujcie by nas jeszcze Ich Mości nie pokładli jak sprawić się nie zmożemy. Macie minnicę i robotników a mincarzy wielu, czyńcie tedy szybko sztempel cum effige znany ci z Krakowa a z drugiej strony cum signum lithuanie! Na litewski obraz bijcie aby się nikt nie zwąchał, że więcej bijemy. Czeladzi daj po pół dniówki extra na lepszy sprawunek. Ale jak kto z nich językiem chce lapać to powiedz, że gardłem karan będzie!
Rytownik z Krakowa (mówi z niemiecka nie rozróżniając dźwięcznych i bezdźwięcznych D i T): - Prhawie mówiczie Moszczi toprodzieju a i naszej khrólowej miłoszczi zawotu tacz nie możem, iż nas wyżenie jeszcze z naszych nadań. Biehrę ludzi i tszeladzi niech szę uczą sztemple rhobić i około tej rhopoty szę kręcić. Nie zawiedziem Ich Krhólewskich Moszczi! (koniec elementu fabularnego:)
Najważniejsze dla mnie jest to czy rozpoznaję rękę mistrza czy nie. Portrety o których mowa różnią się drobiazgami; kokarda grubsza, cieńsza, prosta, wywinięta, z grubym węzłem lub małym nawet w Krakowie. Buźka pucołowata lub nie itp. Raz jest kropka przed CAS, a innym razem jej nie ma i tak można dalej. Przypomnę, że w Krakowie posługiwano się również szeroką literą N. Jeśli w innych mennicach mylono punce, to w Krakowie też mogło to mieć miejsce. Popatrzmy na literę C w Krakowie bez szeryfów, a w Ujazdowie z szeryfami, czy aby na pewno? Dwie ostatnie z Ujazdowa z C bez szeryfów. Monogram w Krakowie , a to z kropkami, a to bez kropek. W Krakowie delikatne, a w Ujazdowie grube, czy aby na pewno?- przedostatnia po prawej na dole. Stałe jest to, że w Krakowie monogram jest skupiony, a w Ujazdowie rozstrzelony. To co kiedyś było pewnym wyróżnikiem dzisiaj traci na jednoznaczności. Dlatego dla mnie wyróżnikiem pozostaje styl portretu i wygląd całego stempla.
Owszem styl portretu i stempla jest ten sam, ale wykonanie juz nieco inne. W hybrydowym Ujazdowie litewskim nie mamy śladów stylów innych rytowników (jak na razie się takie nie trafiły) a tylko właśnie styl z małą głową i jej elemntami na stemplu plus literami i ich krojem. Na razie na tyle napiszę, bo już pora późna i głowa nie działa jak trzeba:)