Eee... Często właśnie w różnej maści bublach siedzi dużo więcej ducha epoki niż w superwybitym i superzachowanym egzemplarzu. A boratynki są idealnym tego przykładem.
Myślę, że jednak nie ma Pan racji. Trochę tego ducha może i siedzi, ale żeby więcej to niekoniecznie.
Że siedzi to oczywista. Destrukty są tak powszechne, że jeden z kolegów na forum "poszukiwanieskarbow.com." założył wątek o destruktach i fałszerstwach. Jest tam już ponad 500 postów. Żadna rewelacja. Tłuczono tego naprawdę mnóstwo. (Znacznie większym rarytasem są np. współczesne destrukty.)
Ale, że nie jest to istota mennictwa boratynkowego, to też dla mnie jasna sprawa. Medal zawsze ma dwie strony. A druga strona tego medalu jest taka, że boratynki to monety piękne, znakomicie zakompomowane - przykład dobrej sztuki barokowej. Spośród szelągów przewyższają je tylko szelągi z pierwszej dekady panowania Zygmunta III. Jeśli miałbym szukać ducha epoki to właśnie po tej stronie medalu, a nie w destruktach.
Jest to moje subiektywne zdanie, z którym oczywiście można się nie zgadzać, ale w kwestiach duchów (zwłaszcza epok) pozostają chyba tylko subiektywne zdania.