a w takim przypadku tu podział tytulatury ma wpływ na rzadkosc, bo na znanej nam stronce te z oddzielonym IMP śą podane jako R3. nawiasem mówiąć ostatnią kupiłem własnie. rzadkosci
pierwsza od góry C
srodek R3
ostatnia C
Jakoś wcześniej nie zauważyłem Pana postu, więc odpowiadam dopiero teraz. Co prawda Grzegorz już Panu trafnie odpowiedział, ale dodam że w przypadku monet Probusa z Rzymu z II i III emisji (według Pinka) na atrybucję u Guillemaina - w odróżnieniu od przerw w tytulaturze - wpływ ma także położenie wieńców
corona radiata (złączone czy rozłączone). Proszę zauważyć, że środkowa moneta nie tylko ma inną tytulaturę (P AVG a nie P F AVG), na co słusznie zwrócił uwagę Grzegorz, ale ma także rozłączne wieńce, podczas gdy dwie pozostałe monety mają złączone wieńce (co jest zdecydowanie bardziej typowe). Środkowa moneta to nr 229 u Guillemaina, ale ten sam wariant tytulatury, rewersu, popiersia i oficyny, tyle że ze złączonymi wieńcami, miałby numer 161.
Przy okazji powtórzę mój standardowy apel o dodatkową konsultację źródeł bezpośrednich (w tym przypadku Guillemain) zamiast jedynie pośrednich (strona probuscoins.fr) i o krytyczny dystans do stopni rzadkości podawanych przez Christopha na probuscoins.fr. Te stopnie generalnie rzecz biorąc są bardziej adekwatne niż oceny RIC, ale nadal w wielu przypadkach dużo brakuje im do rzeczywistości.
Ponadto, trzeba pamiętać że Christophe ocenia rzadkość danego
wariantu z uwzględnieniem wszystkich jego relewantnych cech takich jak m.in. tytulatura, popiersie, typ rewersu, mennica, oznaczenia w polu i w odcinku itd.,
a nie rzadkość danego typu rewersu, lub danego typu popiersia itd. Dana kombinacja może być faktycznie rzadka, ale mało kto się tym przejmie (i doceni materialnie w przypadku kupna lub sprzedaży), jeżeli rewers i popiersie takiego wariantu są pospolite.
Jedynym wiarygodnym określeniem stopnia rzadkości monety jest korpus, który podaje wszystkie znane autorowi egzemplarze danego typu (tak np. robi Guillemain, Bastien, Alfoldi lub Estiot) w odróżnieniu od takiego RIC V.2, który swoje symbole poszczególnych stopni rzadkości bierze z reguły z sufitu. Oczywiście, żaden korpus, nawet najbardziej rzetelny, to nie biblia, zwłaszcza w dobie internetu, więc to że autor korpusu zna tyle a tyle egzemplarzy danego typu (a ściślej znał tyle a tyle egzemplarzy w chwili oddawania korpusu do druku lub udostępnienia go w internecie) nie oznacza, że tylko tyle egzemplarzy faktyczne istnieje na świecie (istnieje rzecz jasna z reguły więcej egzemplarzy niż podaje autor korpusu). Jest to jednak o wiele bardziej miarodajne narzędzie do oceny stopnia rzadkości poszczególnych monet, gdy autor podaje, że np. zna 1 lub tylko dwa egzemplarze danego typu, zaś innych zna np. 252
i wskazuje skąd zna te egzemplarze: np. z opublikowanych skarbów, kolekcji muzealnych, aukcji stacjonarnych itd., aniżeli arbitralne określenia typu "common", "scarce", "rare" etc., niepoparte poszczególnymi znanymi autorowi egzemplarzami danego typu.