Obawiam się, że musimy zdać się na konwencję i zachować przy tym konsekwencję takiej decyzji. Tak jak zaznaczyłem wcześniej, jakość portretów z londyńskiej mennicy odbiega kunsztem od ideału i przez to cały problem. Moim zdaniem, zakradło się tam zbyt schematyczne podejście do wizerunku, co może być następstwem pracy mniej uzdolnionych fachowców. Oglądając monety z Londynu, można nawet dojść do wniosku, że grawerunkiem jednego stempla awersu zajmowało się więcej osób. Bardziej uzdolniony grawer modelował wizerunek samej głowy, a czeladnik "dorysowywał" tułów, co w efekcie finalnym mąci nam dzisiaj w łepetynach okrutnie, gdyż te kreski mogą budzić różne interpretacje.
Trochę podobnie bywa z analizą dzieł naskalnej sztuki okresu paleolitu. Raz mamy tam wyraźne, anatomicznie różnorodne przedstawienia, a innym razem schemat stykających się ze sobą kresek. Jednak nikt nie podważa, że są to przedstawienia ludzkich wizerunków. Oczywiście, bywają i takie przedstawienia "ludzkie" na których dwie dodatkowe kreski powodują magiczną interpretację z kultem i pierwszymi bóstwami w roli głównej.
Wystarczy spojrzeć na jeden z wizerunków naskalnych z jaskini Lascaux. Wyraźny męski przedstawiciel gatunku homo sapiens, ale dwie kreski przy głowie wywołują interpretację o przedstawieniu człowieka z ptasią głową. Może faktycznie jest to antrpomorficzny przejaw wczesnej religijności, a może odwrócona głowa osobnika, który nosił zwyczajne warkocze, albo wpięte we włosy dwa orle pióra. Zabawa dla interpretatorów na klka fajnych referatów gwarantowana.
ilustracja ze strony:
https://pl.khanacademy.org/humanities/prehistoric-art/paleolithic-art/modal/a/lascauxPodobnie jest z naszymi nieszczęsnymi wizerunkami umieszczanymi na londyńskich monetach. Dwie kreski mogą sporo namieszać. Jednak jeśli położymy na warsztat wizerunki ewidentnie wyglądające i uznane za przedstawienie pancerza i paludamentum, "opatrzymy się" ze schematem tych przedstawień, a następnie zaczniemy przeglądać te mniej udane wersje, to możemy dojść do wniosku, że dwie pary trójkątnych układów kresek mogą robić za schematyczne zaznaczenie obecnego tam paludamentum. Oczywiście, wyraźna kropka akcentująca obecność fibuli mile widziana, ale z tym bywa różnie, czesem jest obecna, a innym razem nie. Kolejny raz musimy zdać się na konwencję. Jeśli jest kropka, to mamy fibuję i paludamentum, a jeśli jej brak to bez wierzchniego okrycia. Umowność na całego, gdyż mogą być wyraźne linie oddające wizerunek paludamentum, ale bez zaznaczonej kropki symbolizującej ozdobną agrafę.
Prawdę mówiąc, to ja również bym wolał czyste zasady. Ładny wyraźny wizerunek, z jednoznaczną możliwością interpretacji. Niestety (albo i "stety"
), mamy co mamy, ale dzięki temu mamy również odrobinę zabawy przy interpretacji i prawidłowej (bądź umownej) identyfikacji. Osiągneliśmy już chyba taki poziom numizmatycznej klasyfikacji, że zaczniemy za moment wchodzić na poziom rozróżniania poszczegónych stempli. Jeszcze trochę, a zaczniemy opisywać monety z awersem typu avL3144, który będzie różnił się od awersu avL3147 tym, że ma osiem lisków wieńca laurowego zamiast dziesięciu i siedemnaście kropek na pancerzu zamiast szesnastu