Gwarancja oryginalności to marketingowy chwyt, prawnie nic nie znaczy. Jakby sprzedawca nic nie napisał, efekt w zasadzie miałby taki sam. Sprzedawca może jedynie wyłączyć swoją odpowiedzialność, np. informując że moneta jest nieautentyczna (wprost), albo pośrednio - informując, że nie weryfikował autentyczności i ma wobec tego wątpliwości.
Uważam, że teoretycznie w sensie prawnym sprawa jest jednoznaczna - "manipulacja w tle" to nie jest poinformowanie, że moneta ma zalutowaną dziurę. A w świetle normalnej oceny kupujących monety, taka moneta jest mniej warta. Rękojmia oparta nie jest na zasadzie winy sprzedawcy, ale na zasadzie doprowadzenia do równoważności świadczeń stron. Kupujący taką monetę ma moim zdaniem wszystkie uprawnienia z rękojmi - prawo do odstąpienia od umowy, żądaniea obniżenia ceny, teoretycznie do żądania wymiany i naprawy (ale tutaj praktycznie to niemożliwe).
Tyle teoria - w praktyce prawnicy drodzy, wyroki biegłych niezbadane (wystarczy, że przyjdzie jakiś starszy pan z metalurgii i powie, że to wszystko jedno). Procesowałbym się chyba w sprawie bardzo drogiej monety, za kilkadziesiąt tysięcy wzwyż.