Według mnie kwestią dyskusyjną jest czy osoba, która oddała tę monetę do naprawy a potem do PCGS to oszust o złodzieju już nie wspomnę. Zakładając, że to była jedna osoba, bo dowodów na to nie ma.
O ile jestem przeciwnikiem jakiejkolwiek ingerencji w monety to tutaj przyznam, że wyszło jej to na dobre. To, że pracownicy firmy gradingowej się pomylili to kolejny przykład, że grading (nawet renomowanych firm amerykańskich) nie jest nieomylny. A czyż pakowanie monet w trumny i nadawanie im numerków niczym bydłu na targu nie jest dochodowym interesem? Zarabia i PCGS i ich klient, który z zyskiem sprzeda monetę. Na tym to niestety polega. Na robieniu $$$. W końcu grading to jakość, bezpieczeństwo i prestiż
A czym sie rozni "naprawianie monety" od "polerowania", "tooling" i czego tam jeszcze nie robia z monetami - ogolnie jest to ingerencja w stan monety.
Tylko dlatego ze monecie to "na dobre" wyszlo to znaczy ze "zabieg" byl dobry. Nie, w tym momencie tracimy informacje jak te monety byly produkowane, ze stempel mial (na przyklad) wykruszenie i kazda moneta to ma, a tu nagle "po naprawie" i mamy "inny wariant".
a co do czlowieka - jest to oszust _. moneta "poprawiana", zlodziej -> sprzedanie monety "poprawionej" (potencjalna strata kupujacego)
A co do ostatnego zdania - dotyczy gradingu - to nie calkiem rozumiem o co chodzi,
Pozdrawiam, Tomasz