Nie tyle nieistniejąca, co niemożliwa do potwierdzenia. Oparł Pan w zasadzie możliwość istnienia run o egzemplarz sprzedany na WCN-ie. Egzemplarz, co do którego wszyscy, którzy go widzieli na żywo, brali udział w zakupie, badali etc. mówią, że istnienie na nim run jest...wysoce wątpliwe. Są tam znaki, które runy przypominają, ale jest to jednostkowy przypadek. Jeśliby przyjąć Pańską hipotezę, że runy są, to czemu pojedyncze? Czemu cały napis nie jest z nich złożony? Czemu nic nie znaczą? Bo rytownik zastąpił nimi inne znaki... w takim razie po co? Czemu niektóre?
Pańska hipoteza nie broni się o tyle, że jest oderwana od wszystkiego, co w gockim mennictwie widoczne.
Ważniejsze by było odpowiedzieć sobie na pytanie chociażby takie, czemu w danych miejscach mamy tych monet więcej, ile było +- warsztatów które te monety produkowały itd. itp.
Dopiero wtedy można spróbować wchodzić w cokolwiek głębszego.
W tej chwili jest prowadzony grant dotyczący tych monet. Mam przyjemność w nim uczestniczyć i - niestety - stwierdzić, że jego wyniki dadzą dopiero początek badań w temacie. Na Ukrainie został ostatnio podjęty duży depozyt naśladownictw i półfabrykatów wskazujący na jeden z zakładów produkcyjnych - mennicę. Nie jest to pierwsze takie znalezisko, jednak że dość szybko się rozpraszają, to wiedza o nich jest znikoma, a czasami żadna. Są różne techniki produkcji stosowane w tych kręgach, zarówno w srebrze, posrebrzanych jak i pozłacanych.
Istnieje kwestia prześledzenia skąd się wzięły dane naśladownictwa na wczesnym etapie i jak ewoluowały.
Jest naprawdę mnóstwo zagadek i niewiadomych związanych z tym mennictwem, może więc niech Pan najpierw spróbuje na nie odpowiedzieć, zamiast szukać nowych mocno wątpliwych