Nagłe pojawienie się ich większej ilości? - no cóż, pewno jest ich dokładnie tyle, ile może się zmieścić w jednym garnku...
Co do rzadkości: naprawdę rzadkie (i drogie) są egzemplarze ładnie zachowane i dobrze czytelne. Ja z mojej strony starałem się ustrzelić egzemplarze z jak najbardziej czytelnymi portretami, ale tak, by napisy nie pozostawiały żadnej wątpliwości co do tożsamości przedstawianego - kompromis, ale pod tym kątem oceniam moje łowy jako zdecydowanie udane. Trzeba jednak też przyznać, że egzemplarzy idealnych, naprawdę oszałamiających w ofercie tu nie było: każdemu czegoś tam brakowało. Na razie mam Walentyniana i Zenona, bo ci dwaj mnie najbardziej interesowali - jedyny znośny portret WIII w brązie (te zachodnie AE4 przeważnie są dość paskudne, choć też mam), a ZE do tego z oczywistych względów - na Teodozjusza zapoluję następnym razem.
Pozdrawiam
ZM