Czytam sobie dzieło pod nieco długim tytułem "Ojcowskie synom przestrogi. Instrukcje rodzicielskie (XVI-XVII w.)". Bardzo ciekawa rzecz, jakby ktoś był zainteresowany spisem treści, jest u wydawcy:
http://www.chronicon.pl/index.php?act=aktualniew&id=65Ale ad rem. Jakub Sobieski posyłając synów do Krakowa w roku 1640 pisze m.in. "Życzę i tego, aby się zawczasu przyuczali dawać jałmużnę świętą (...) co sobota złoty szelągami". Oczywiste, zresztą dalej idzie dokładny opis, jak to ma wyglądać: "Pan Orchowski [opiekun młodzianów] daje Barcikowskiemu [słudze], żeby za niemi idąc, jałmużnę rozdawał, a jeśli też sami swemi rękami zechcą czynić, tym większą u P. Boga przysługę mieć będą. Uczyni to na rok pięćdziesiąt i trzy złote, dosyć mała suma"*. Po pięciu latach młodzi Sobiescy jadą po dalsze nauki do Francji, i tu ich ojciec także piszę adekwatną instrukcję. Pojawia się tam zapis "(...) Jakom był ordynował do Krakowa, na kożdy [tydzień**] jeden złoty polski nasz z rąk waszych oddawajcie ubogim, jeden pół złotego i drugi także pół złotego (...)"***
Dość oczywista wydaje się interpretacja, że domyślnie Sobiescy mają sobie przeliczyć ile im tam wyjdzie francuskich drobniaków po kursie złotego i rozdać je raz na tydzień. Nie siedząc jednak zbyt mocno w realiach epoki chciałbym się podpytać o pewne niuanse:
- czy zdarza się spotykać polską drobnicę w skarbach znacznie oddalonych od Polski (grubsze nominały to oczywistość, broniła ich wartość samego kruszcu)?
- jakby taki kloszard dostał faktycznie polskiego szeląga, to czy miałby w ogóle co z tym zrobić? Ktoś by coś mu za to sprzedał, gdzieś by mógł to wymienić? (niby pytanie to samo co poprzednio, ale nieco szersze; np. w Pompejach odkryto mnóstwo drobnicy pozornie niezwiązanej z rzymskim systemem monetarnym);
- od kilkunastu lat nie bije się w Polsce szelągów - czy to jakiś problem, czy było tego w obiegu wystarczająco (chodzi mi o część krakowską)?
* s. 288
** błąd we współczesnej redakcji tekstu - podano [dzień].
*** s. 322