Też kiedyś tak myślałem, ale teraz widzę, że "nie zawróci się kijem Wisły".
Nowo wchodzący na rynek kolekcjonerzy traktują grading jako podstawowy wyznacznik, a inne opinie się nie liczą, bądź nie są brane pod uwagę.
Prawdziwy kontakt z moneta uważany jest wręcz za profanacje. Świadczą o tym np. liczne komentarze negatywne, jak tylko na filmiku pokarzemy monetę braną za rant gołą ręką (nawet Krzysztof Jurko na swoim profilu zaczął już używać rękawiczek).
Na swoim profilu YouTube mamy filmik o banknotach, gdzie bierzemy je gołymi rękami - spokojnie otrzymaliśmy już z kilkanaście wiadomości od osób zbulwersowanych tą profanacja, a przecież to podstawowy sposób weryfikacji stanu zachowania https://blog.gndm.pl/jak-oceniac-stany-zachowania-banknotow/
Niestety nie dla osób, które rozpoczęły swoją przygodę z numizmatyka w erze gradingu
Damian
Wiadomo, to jest pokolenie lustrzankowe, które monety traktuje jak inwestycje i kiedyś ładowało je w kapsle a teraz mają taki lepszy kapsel, czyli grading.
Z punktu widzenia szerzenia wiedzy numizmatycznej, historii i piękna monet to jest niestety prawdziwa tragedia!!!
Pytanie, czy należy tym chorym trendom ulegać, czy próbować edukować i pokazywać, że w moneta bez kapsla/trumny sprzeda się równie dobrze.
Na dłuższą metę to jest w Państwa interesie, bo tak naprawdę kochający monety kolekcjonerzy są w stanie bić się do upadłego o wymarzony okaz.
Inwestorom wszystko jedno, które złotko lub talarek wpadnie do sakiewki, byle dał zarobić.