Po przeglądnięciu rozdziału o JK niestety moje obawy potwierdziły się, a w zasadzie jest gorzej niż myślałem. Mój komentarz odnosi się tylko do okresu JK. Wygląda to mniej więcej tak jak opisał jmskelnik. Autor chyba obrał sobie za cel przypisanie jak największej liczby monet mennicy wschowskiej. Dawno nie czytałem tak spekulatywnej książki. Nawet dla tymfów Autor gimnastykuje się, żeby przypisać jakieś Wschowie. W tym przypadku Autor powołał się na informację pewnego historyka po czym stwierdził, że innych dowodów nie ma, więc musi być to prawda. A np. Rybarski? Akurat co do Tymfów wiadomo, gdzie i ile ich wybito! Znane są szczegółowe rachunki mennic złotówkowych, gdzie krytyka źródeł? Autor na podstawie składu skarbu z XIX wieku, z terenu mennicy Buscha, zawierającego boratynki przypisuje produkcję boratynek Wschowie. Praca C. Wolskiego jest do poprawki? Autor ignoruje dowody w postaci samych monet. Jest Mu kompletnie obojętny styl rytownika stempla, żongluje zdjęciami monet z innych mennic w bliżej nieokreślonym kontekście np. pokazuje trojaka krakowskiego z 1662, pisząc o mennictwie poznańskim, w książce o mennictwie wschowskim. Aż trudno dalej cokolwiek komentować. W zakresie mennictwa Jana Kazimierza książka ta nie stanowi przyczynku do wiedzy, jest wręcz szkodliwa dla numizmatyki ze względu na niebywały poziom spekulacji. Zastanawiam jakie uwagi krytyczne do tego działu miał Recenzent. Może On umiałby odpowiedzieć na pytanie: czym są monety królewskie i czym się różnią od koronnych?
Moja krytyka nie dotyczy innych rozdziałów, których jeszcze nie czytałem.