Przyznam się ponownie, że wkładam monety w kapsle, które można właściwie uznać za namiastkę trumien. Robię to z kilku powodów: dla ochrony przed przypadkowym uszkodzeniem i dla estetyki, bo podobają mi się te kapselki na satynowej palecie. Próbowałem już wielu, chyba właściwie każdej metody przechowywania, może z wyjątkiem quadrum i kopertek i kapsle są dla mnie najwygodniejsze. Mają jednak wadę dawnych klaserów, są bowiem ograniczone do jednego typu (rozmiaru) monety na palecie, no i cena jest dość wysoka. Trumny nie mają tej wady, bo jeden rozmiar jest używany do wszystkich prawie typów monet. Myślę, że to jednak nie jest powodem ich użycia.
Podejrzewam, że niechęć naszych bywalców do trumien wynika z faktu, że moneta tak zapuszkowana przestaje być monetą a staje się obiektem muzealnym. Nie wolno dotykać, jak powtarzają bez przerwy upiory muzealne, choć właściwie nikt niczego nie dotyka. Przestaje być moja, bo nie mogę dotknąć.
Przestaje też być monetą, a staje się pudełkiem o określonej wartości. Każdy dyletant może to śmiało kupić, bo jest gwarancja stanu i autentyczności, choć, jak ktoś to już na tym forum wykazał, ta gwarancja jest iluzoryczna, bo jak każda gwarancja, ma na celu zarobek firmy, nie ochronę klienta.
No i oczywiście, pięknie wyglądają te sarkofagi w pudełku, choć niewiele ich się mieści na jednej palecie.
Trudno też ignorować to idiotyczne podkreślanie najwyższej noty na świecie, które napędza jakąś niespełnioną ambicję olimpijską.