Z jednej strony wydaje się to zabezpieczeniem kolekcjonera wyprzedającego swoje walory, bo na dzień dobry ma "minimum", które powiedzmy, że go zadowala. Inna sprawa, że dla potencjalnych kupujących czasem to bariera psychologiczna "drogo od samego początku a później pewnie będzie jeszcze gorzej, eee poczekam".