Z technicznego punktu widzenia raczej nie mam zastrzeżeń. Okoliczności pojawienia się tych dwóch monet na rynku są rzeczywiście wyjątkowe. Jednak na aukcji była sprzedawana dość zaawansowana kolekcja trojaków lubelskich – trzydzieści kilka sztuk, w tym kilka naprawdę bardzo rzadkich, w porównywalnie pięknych stanach zachowania. Poza tym, gdyby były to fałszerstwa, z punktu widzenia fałszerza lepiej byłoby dać je na dwie różne aukcje niż pchać na jedną obok siebie.
Wydaje mi się, że po prostu pewna liczba monet została wybita tą samą parą stempli, a dwie z nich zachowały się razem do naszych czasów. Jaka była ich historia, tego się raczej nie dowiemy.