Jak już kiedyś było wspomniane, ciekawy jest krzyż na koronie, bo wygląda jakby był oddzielnie nabity na przygotowaną koronę. Inna sprawa, która wywołuje zastanowienie. To bok korony, który jest połówką tego krzyża. Jak myślicie, czy rytownik miał dwie punce
- cały krzyż
- pół krzyża
Czy potrafił tak użyć puncę, że na stemplu pojawiła się jedynie połówka? Czy po nabiciu całego krzyża, w jakiś sposób "odcinał" resztę wygładzając powierzchnię?
A może po prostu tworząc tak ozdobny krzyż, korzystał z pojedynczych elementów malutkich punc?
Dariuszu, zrobiłeś zestawienie, kiedy pojawia się ten charakterystyczny element na monetach?
Takie rozwiązanie wystąpiło na samym początku działalności mennicy lubelskiej. Omawiany portret jest pierwszym typem jaki opracowano w Lublinie. W późniejszym okresie również pojawiał się taki schemat, że połówka środkowego elementu korony zdobiła jej brzegi - zobacz na zdjęciu.
Nabijanie puncy na stempel polegało na przyłożeniu stalowego pręta (zakończonego właśnie puncą) do stempla, a następnie silnym uderzeniu młotkiem. W takiej sytuacji na pierwszy rzut oka nie widać możliwości aby na stemplu odbiła się tyko połówka puncy. Być może wytłumaczenie jest inne. Niektóre korony (pytanie czy wszystkie, czy tylko niektóre) powstawały poprzez nabicie kilku malutkich punc na stempel. Ale z drugiej strony jak przyjrzymy się krańcowym elementom korony np. na zdjęciu trojaka z 1595, to nie wydają się one naturalne lecz rzeczywiście są to jakby połówki większych elementów (punc).
Poruszamy się tu po dziewiczym obszarze. Jeśli chodzi o technologię produkcji stempli menniczych pod koniec XVI w., do naszych czasów nie zachowały się dokumenty z epoki, które opisywałyby ten temat. Skazani jesteśmy jedynie na analizę monet - materiału wtórnego wobec samych stempli. Obecnie przygotowuję dłuższy tekst na temat metod regeneracji stempli w mennicach Zygmunta III Wazy. Jak będzie gotowy (pewnie na blogu) - dam znać.