W tym miejscu czuję się zobowiązany z własnej i nieprzymuszonej woli przyznać, że to co napisałem o mojej Żonie, to wszystko nieprawda, gdyż moja małżonka jest delikatnym i wrażliwym stworzeniem, które nigdy nie skrzywdziłoby muchy, a co dopiero takiego wrednego drania jak ja. Dobrze napisałem, Kochanie?
A tak już zupełnie serio, moja luba cierpi w milczeniu ale nigdy nie zrobiła mi żadnej hecy, nawet ostatnio w chwili mego szaleństwa aukcyjnego, gdzie miałem dwa tygodnie na decyzję, czy odwołać transakcję, usłyszałem: kup sobie pod choinkę.
Kącik zaciszny, szkoda, że bez drzwi, ale może to lepiej, bo mój mam w piwnicy i bardziej przypomina laboratorium alchemika z mikroskopem i odczynnikami chemicznymi, niż pokój rozmyślań.