witam
na lubelskiej gieldzie nie jest az tak drogo jak sie wydaje, trzeba tylko wiedziec do kogo sie udac i z kim sie targowac. owszem jest sporo dziadkow, dla ktorych jedynie slusznymi cenami sa te z parchimowicza i fiszera i nawet nie ma mowy o jakimkolwiek targowaniu, ale takich od razu olewam z zasady. jest dosc sporo moneciarzy i ciekawe sztuki mozna znalezc (choc milosnicy sredniowiecza i antyku moga byc troche zawiedzeni). reszta sprzedawcow, jak bylo juz wspomniane, oferuje od starych mebli, lampek, wyposazenia wnetrza, obrazow i innych po wykopki, militaria i ksiazki.
jesli chodzi o wielkosc gieldy, to raczej jest ona duza, szczegolnie przy dobrej pogodzie. zajmuje teren calego placu wolnosci, czesc ul. przechodniej, i slepego odcinka bernardynskiej do koziej, calego terenu nalezacego do iii LO i wieksza czesc terenow biblioteki lopacinskiego. ludu kreci sie sporo, czasami mozna uslyszec alarm, ze malolaty z pobliskiej starowki chca cos ukrasc (szczegolnie maloletni dresiarze). monety lezakuja sobie na swiezym powietrzu, w klaserkach, pudeleczkach, miskach i innych opakowkach. u innych wystepuja rowniez palety i klaserki. czasami przewijaja sie przedstawiciele ludow zza wschodniej granicy, kupujacy zazwyczaj monety i odznaczenia rosji oraz oferujac czasami monety ii rp i wczesniejsze.
ogolnie jest klimat pchlego targu albo bazaru dla kolekcjonerow.
pozdrawiam