A gdy Pan wpisze do wyszukiwarki np. "monety antyczne aukcje" to znajdzie Pan na pierwszej stronie Allegro?
Znajdę. Co prawda nie u samej góry (tam jest jakiś salon z Bidermajerem, który zapłacił googlowi wprost za reklamę), ale dość wysoko.
Tylko ile takich wyszukiwań się w ciągu roku pojawi? Dajmy na to, obserwując forum, że w ciągu roku pojawia się 20 nowych osób, które chcą (pal licho co z tych planów wychodzi, przeważnie nici) zaznajomić się z numizmatyką antyczną. Niech będzie to 1/3 tych, co faktycznie poważniej na ten temat pomyślało (= kupiło choć jedną monetę, zainteresowało się jaka jest podstawowa literatura itp.). Czyli mamy 60 osób na rok, które faktycznie mogą tą magiczną formułę wpisać. Znając życie 52 z nich już wie, jakie są podstawowe serwisy aukcyjne, bo kupiło na nich wcześniej korale dla żony albo ostrzałkę do noży, trzech w ogóle nie będzie potrafiło obsłużyć internetu, dwóch pójdzie na spotkanie miejscowego oddziału PTN, jeden skorzysta z miejskiej biblioteki, a jeden użyje wyszukiwarki duck-duck-go. Ostatni, co już magiczną formułę wystuka, niekoniecznie coś w końcu kupi.
Reasumując, wierzę, że to mogło być wykonane pod polepszenie wyników wyszukiwania, ale nie wierzę, że przełoży się to na praktyczny wzrost sprzedaży. Kolekcjonerstwo wśród młodych, uważających google za wyrocznię, jest w impasie, ponieważ nie jest to czynność, na której da się nie urobić, a zarobić, dodatkowo wymaga cierpliwości, która jakoś dzisiaj nie w modzie.