Gastka moich uwag:
Niedawno zmarł właściciel i twórca firmy w której pracuję. Miliarder, w którego portfelu syn znalazł kupony na darmowy popcorn przy zakupie biletów do kina. To a'propos tych kilku dyszek górą. Grosze frajerów składają się na fortuny cwaniaków. I przepraszam za słowo, nie kierowane do nikogo konkretnego, lecz dla ilustracji.
Oczywiście grading kosztuje, więc należy się spodziewać, że sprzedawca będzie chciał wycofać sobie te koszta. Pytanie w mojej głowie: czy jest to usługa, za którą chcę zapłacić, bo jeśli nie, to z jakiej racji mi się ją dolicza do ceny?
"Kawa i wuzetka i co jeszcze?... Bijemy się o złotą patelnię."
Oczywiście są takie sytuacje, że moneta w gradingu jest tania, bo ktoś musi ją upłynnić. Tak działa wolny rynek. To co się dzieje na rynku numizmatycznym w Polszcze nie jest wolnym rynkiem, a rynkiem manipulowanym. Dlatego nieufnie patrzę na wszelkie oferty monet w trumnach.
Moim skromnym zdaniem, regularne, często piękne i cenne numizmaty są w ten sposób zamieniane w złom numizmatyczny o cenie bardzo umownej, często nieadekwatnej do ich prawdziwej wartości.