Wydaje mi sie że meritum tej całej dyskusji to fakt że kolekcjoner wypatrywszy ciekawą monetę godną uzupełnienia swojej kolekcji jest gotów o nią powalczyć i zapłacic nieco więcej by mieć mieć ją w swojej kolekcji.Inwestor zwykle założy limit gdzie może kupić by na niej zarobić.
Tylko tutaj znów przechodzimy do subiektywnej oceny. Może się bowiem okazać, że "niska cena" inwestora będzie i tak wyższa od "wyższej ceny" kolekcjonera. W mojej ocenie nie jest to przypadek wcale rzadki. Pomijam już tą studukatówkę. Proszę zwrócić uwagę ile monet kupowanych jest przez handlarzy i oferowanych na innych aukcjach dosłownie po kilku miesiącach. Czasem nawet na tym forum pokazywane były przykłady monet oferowanych na allegro dosłownie w następnym dniu po zakończeniu tradycyjnej aukcji. Ile razy słyszeli Państwo narzekania, że nic nie da się kupić bo inwestorzy zepsuli rynek i kolekcjonerów na nic nie stać.
Uważam, że takie rozważania o skłonności kolekcjonerów do przepłacania, a inwestorów do okazyjnych zakupów są w istocie pokłosiem prostej prawdy, że kolekcjoner kupuje z myślą o kolekcji (swoim hobby), a inwestor o zysku. Dlatego łatwo jest przyjąć założenie, że kolekcjoner może być skłonny przepłacić, bo mu zależy na pozyskaniu obiektu z powodów ważniejszych w jego mniemaniu niż pieniądze. Równie łatwo jest założyć, że inwestor będzie poszukiwał niskich cen, żeby maksymalizować swój zysk. To jednak wymagało by równoległego założenia pewnej racjonalności inwestora i pewnej nieracjonalności kolekcjonera. Wydaje mi się, że w istocie nie jest, a cena uzyskiwana na aukcji za poszczególne obiekty jest wynikiem tak wielu czynników, że nie sposób je precyzyjnie przewidzieć. Można opisywać różne schematy zachowań, trendy kolekcjonerskie, zależności itp. Nie uważam jednak aby dało się tak łatwo przewidzieć co należy zbierać, aby na tym zarobić.
Warto odnieść się także do zaprezentowanego przez p. Damiana Marciniaka twierdzenia, że nie zna on kolekcjonera który uważał by, że stracił na kolekcjonowaniu. Rzeczywiście większość kolekcjonerów podziela ten pogląd. Co nie znaczy, że jest on prawdziwy. Z punktu widzenia kolekcjonera obiekt kupiony za złotówkę i sprzedany po czterdziestu latach za dwa złote mieści się w pojęciu "nie straciłem". Kolekcjonerzy często nie pamiętają o tym, że kolekcjonowanie to także ich czas spędzony na nauce i poszukiwaniach. Gdybym realnie obliczyć koszt alternatywny tego czasu i pieniędzy włożonych w kolekcję, to nie wiem czy te obliczenia wychodziły by na plus.
Dlatego, żeby nadmiernie nie przeciągać tego wątku, proponuję pocieszyć się myślą, że kolekcjonerstwo sprawia nam przyjemność i jako takie warte jest trudu które w nie wkładamy