Z dalszymi uwagami wstrzymam się na razie, bo jestem ciekaw, co powie Pan Marek, który chyba dopatrzył się w moich wypowiedziach śladów "wojującego klerykalizmu" i "scholastycznych tez" :-)
Scholastyczna teza byla tylko jedna i moj poglad na ten temat juz dostatecznie wyraznie wyglosilem - ale nie stal sie on w zadnym stopniu punktem zaczepienia dla dalszej polemiki. Wiec moze powtorze go w inny sposob. Rezim komunistyczny zdyskredytowal sie na najprzerozniejsze sposoby, m. in. zaslynal jako tepiciel religii na monetach. W zwiazku z powyzszym ma on a priori kiepskie karty - juz i sama nawet proba przedstawienia poczatku panstwowosci polskiej w obiektywnym historycznie swietle (dlaczego obiektywnym - pisalem przecie...) wzbudza krzyk wnieboglosy: "dlaczego dranie bronia nam krzyza!?". Podejrzewam, ze jakby dali ten krzyz, tez byloby niedobrze, bo okazalby sie np. za maly... Tym niemniej to wlasnie za najglebszego PRLu zapoczatkowano blyskotliwa kariere JPII na monetach, wiec moze nie bylo tak zle... (mozna powiedziec, ze to kolejna republika doprowadzila ten proceder do farsy; daloby sie nawet zorganizowac szeroka wystawe: "Wizerunki JPII na zlomie numizmatycznym!") Przez potepianie wszystkiego co bylo w danych czasach w czambul doprowadzimy do wypaczen w druga strone - oto przedstawiciele ucisnionej dotad religii podniosa sie i zaczna sie panoszyc bezkarnie, bo nikomu nie bedzie wolno nic na nich powiedziec! Taka sytuacje wykorzystuja np. aktualnie Zydzi w Niemczech - zwlaszcza a propos polityki panstwa Izrael. Poniewaz Hitler tepil Zydow, to niech aktualnie jakis polityk niemiecki osmieli sie wypowiedziec najbardziej nawet uzasadnione slowa krytyki pod ich adresem - od razu uslyszy "nazista", "antysemita" etc. Rozumiecie jaki mechanizm mam na mysli?
Tak wiec wracajac do meritum sformuluje raz jeszcze poglad, ze
poczatek panstwowosci polskiej byl zdarzeniem bardzo skomplikowanym i warto komentowac go w wywazony sposob - co zdaniem moim znakomicie udalo sie na 100-zlotowce z 1966. A za scholastyczna teze uwazam wlasciwie nie tyle samo zyczenie odnosnie obecnosci krzyza na tej monecie (co mozna dyskutowac w kategoriach czysto estetycznych), ile splycanie "eventu" z 966 do religijnie pojmowanego faktu "chrztu Polski". Ale o tym juz wspominalem... A porownywanie perypetii monety z 1966 z przypadkiem Konstantyna i Kryspusa wydaje mi sie historycznie chybione. Gdybysmy za to w czystej teorii powrocili do porzuconej dawno tezy, ze slynny denar z kapliczka wybity byl przez Mieszka I - i gdybysmy wysnuli wniosek, ze Mieszko zafalszowal historie i na swojej monecie umieslil tylko symbole nowej wiary panstwowej, pominal zas np. zasluzonych dla panstwa polskiego kaplanow Lelum-Polelum - oto wowczas mielibysmy dopiero casus zblizony do Kryspusa...
Wolnosc i demokracja wymaga tolerancji we wszystkich kierunkach. W zwiazku z tym katolicy w Polsce, ani Zydzi w Niemczech nie powinni cieszyc sie "ochrona gatunkowa" przed krytyka tylko dlatego, ze sie wiele nacierpieli... Notabene jeszcze a propos krzyzy: nie wiem, czy slyszeliscie Panowie, ze niedawno w arcykatolickiej Bawarii decyzja administracji panstwowej zlikwidowano krzyze ze szkol - wlasnie w imie nienarzucania nikomu swoich pogladow. Stanowisko trudne do pogodzenia z tradycyjnie uksztaltowanym polskim obrazem tolerancji, nieprawdaz?...
W pozostalej czesci dyskusja zaczela zataczac coraz szersze kregi - wolalbym tego tutaj nie poglebiac: juz mamy jeden silny watek a propos wojny religijnej, a Maciek niedawno wlasnie skutecznie powstrzymal tworzenie sie kolejnego (w czym sam nie bylem bez winy...) A wiec tutaj proponuje tez wrocic do Goslawskiego
Pozdrawiam serdecznie!
Marek