Sytuacja tu przedstawiona jest kuriozalna!
Moim skromnym zdaniem takie zachowanie ze strony sprzedawcy NIGDY nie powinno mieć miejsca.
Tu nawet nie chodzi o kulturę słowa - choć takie chamstwo jest wysoce nieprzyjemne i zniesmacza - ale o działanie na własną szkodę.
U każdego potencjonalnego nabywcy, który przeczytał z uwagą ten wątek w przypadku terminu "Coinsnet" podświadomie w głowie zapali się przysłowiowe "czerwone światełko". I słusznie!
Pytanie o rabat jest zawsze jest jak najbardziej na miejscu - kupujący ma prawo je zadać, a sprzedjący ma prawo się zgodzić lub grzecznie odmówić. Nie będę cytował tu przykładów z własnego doświadczenia, bo jest ich multum - i takich, i takich, większości nawet nie pamiętam. Doskonale jednak mam w pamięci te sytuacje, kiedy zostałem potraktowany albo wyjątkowo grzecznie, albo wyjątkowo paskudnie. Do sprzedawców "grzecznych" zawsze wracam, przeglądam ich oferty i często coś u nich po raz kolejny kupię - wrednych i chamskich unikam...
A na "czarnej liście" też już byłem - jedna rozmowa telefoniczna, kulturalna i merytoryczna, pozwoliła wyjaśnić nieporozumienie - jako że nie miałem sprzedawcy nic do zarzucenia, do dziś u niego co pewien czas różne ciekawe rzeczy kupuję...
Zenon M.