Panie Łukaszu, gratuluję talentu literackiego, ale Pana wypowiedź niewiele wnosi w temacie fotografii.
Wiele wpisów, w tym wątku i w innych miejscach na forum, wykazało już jak bardzo mogą się różnić zdjęcia tych samych monet. W poście poprzedzającym pański wpis, kolega Adam podał świetny przykład, niemalże karykaturalny, w którym fotografia prawie zupełnie straciła swą
przeźroczystość. Przykłady te potwierdzają, że fotografia nigdy nie jest
obiektywna.
Te kilka wierszy które napisałem o fotografii WCN i ANMN nie pozwalają jeszcze wykazać ogromnych różnic. W obu przypadkach mamy do czynienia z fotografią wysokiej klasy, co utrudnia rozróżnienie specyfiki poszczególnych stylów. Koniecznym było by przyjrzeć się jeszcze innymi stylom, jeżeli nie lepszym to równie dobrym, na przykład GNDM, i zestawić je z bardziej oryginalnymi stylami, typu WDA czy chociażby RDA. Rezultaty mogły by być zaskakujące – zapewniam Pana.
Oczywiście, domyślam się że pisząc „niewiele wnosi”, miał pan na myśli moje próby kontekstualizacji zdjęć (źródło, publikacja, cel, przekaz subliminalny, etc.). Mogę się oczywiście mylić więc zgaduję jedynie, że ma pan pragmatyczny stosunek do fotografii i oczekuje Pan od niej przede wszystkim aby wypełniała funkcję wiernego odwzorowywania rzeczywistości. Zgodzi się Pan jednak z pewnością, że „wnosić” mogą także inne podejścia.
Otóż fotografia może być postrzegana także jako medium psychotechniczne, socjotechniczne, a nawet psychodeliczne (modyfikujące nasze postrzeganie rzeczywistości a w przypadku numizmatyki, wywołujące np. stany pożądania). Z tego tytułu fotografia jest zjawiskiem w ogromnej mierze socjologicznym. Aby zrozumieć mechanikę jej działania w tych wymiarach, koniecznym jest nie tylko zobaczenie
samej fotografii (nie mylić z przedmiotem widocznym
na fotografii), ale także zrozumienie w jakim celu, przez kogo i w jakim kontekście przedstawiona jest ona w polu naszej percepcji.
Z takiej perspektywy, różnice poszczególnych stylów mogą być równie subtelne co znaczące. Jeżeli zostaną rozpoznane właściwie, mogą nas wiele nauczyć. Nie tylko o sposobach obrazowania, o autorach czy o celach publikacji fotografii, ale także o nas samych – pisząc o nas, mam na myśli rzecz jasna kolekcjonerów, gromadzących, pożądających i kupujących.