Ciekawym aspektem zdjęć monet na polskich aukcjach internetowych jest także sama ich wielkość.
Kilka lat temu, jeszcze przed pandemią (czyli przed podwyżką cen), rozmawiałem o polskim rynku numizmatycznym z jednym ze sprzedawców, bodajże belgijskim, na giełdzie w Berlinie. To właściwie on uświadomił mi, że w porównaniu do innych krajów, polscy sprzedawcy publikują systematycznie bardzo duże zdjęcia. Opowiadał, jak to z dużym zainteresowaniem obserwuje polskie aukcje na Onebid i nie może się nadziwić, że nie tłumacząc opisów monet przynajmniej na angielski, Polacy sprzedają za granicę i to za niebagatelne sumy (przykład obcojęzycznych nabywców jest o tyle interesujący, że podkreśla znaczenie fotografii). Jego zdaniem, kluczem do tego sukcesu (co do którego nie ukrywał swojej zazdrości), jest wielkość zdjęć. Psioczył więc na polskich sprzedawców, że rywalizują w orgii wizualnej, że ich zdjęcia są wręcz obsceniczne, że odwołują się do niskich instynktów kupujących, że to pornografia w numizmatyce, bo kto to widział, aby zwykły denar wyświetlał się na całym ekranie 27 calowym, itd., ale także, że polscy sprzedawcy mogą sobie na to pozwolić, bo u nich wszystko jest tańsze, od podatków i siły roboczej do przestrzeni internetowej włącznie.
Nie wiem, ile w tym prawdy, jeżeli chodzi o podatki i siłę roboczą. I czy decyzja publikowania dużych zdjęć zależy aż tak od cen przestrzeni internetowej? Pewnym wydaje się natomiast, że duże zdjęcia lepiej sprzedają. Ale dlaczego? W końcu, im większe i dokładniejsze jest zdjęcie, tym bardziej widoczne są wszystkie wady monety. Ale czy to przeszkadza dobrze sprzedać? Ileż to razy, oglądając dobre ale małe zdjęcia na aukcjach sprzedawców zagranicznych, zastanawiałem się: czy te kropki to nie jakieś purchle albo pęcherzyki odlewu; czy ta kreska to nie pękniecie; a te przebarwienia – może to wykwity niezdrowej korozji…, a kiedy powiększałem zdjęcie w przeglądarce to pojawiały się piksele i w rezultacie odpuszczałem licytowanie.
Wydaje się więc, że łatwiej dobrze sprzedać przez Internet (czyli na pdstawie zdjęcia), monetę (nawet w gorszym stanie) na której widać wszystkie jej wady, niż monetę, co do której nie mamy pewności czy jej zdjęcie czegoś nie ukrywa. Oczywiście, kolekcjoner łatwiej zaakceptuje wadę monety niż nieuczciwość lub dyletantyzm sprzedawcy. Ale czy na tym kończy się wpływ wielkości zdjęcia na decyzję zakupu?