Nie siedzę w epoce, więc strzał może być zupełnie na wiwat...
Myśleliście Panowie o czymś w rodzaju stempla testowego, na którym nabito tylko jedną-dwie litery, który służyłby do sprawdzenia, czy nowe stemple mają swoje elementy na właściwym miejscu? Taki test wymagałby dwukrotnego uderzenia takiego testowego krążka, najpierw delikatnie stemplem testowym, potem trochę mocniej stemplem testowanym (oczywiście oba musiałyby mieć oznaczenie góra-dół). Brak zdwojeń na awersie mógłby wynikać z wykorzystania przy pierwszym uderzeniu gładkiego stempla awersu.
Sam za bardzo nie wierzę w to co napisałem, ale może mimo wszystko to jakiś trop ;-)