Tak Panie Jacku, pomyślałem o tym, że albo puncen litery był bez oka, w co trudno mi jednak uwierzyć, by rzemieślnik wykorzystywał do pracy bubel lub oczy liter się wykruszyły na gotowym stemplu. Ta druga wersja do mnie przemawia. Zbyt długie hartowanie powodowało, że stawał się szklisty i kruchy. Tak drobny element jak oko litery mógł odpaść od stempla przy kolejnym uderzeniu.
O szlifowaniu stempla pisze Aleksander Kuźmin, ale nie przedstawia opisu, tylko kolejność. Najpierw szlifowanie powierzchni roboczej zmiękczonego wałka, a potem nabijanie liter, popiersi itd.
Nie wiem, czy dobrze, ale zaproponowałbym tak:
- szlifowanie wstępne powierzchni roboczej przyszłego stempla za pomocą pilnika lub osełki, stal zmiękczona; osełka mogła być wykonana z piaskowca, który może mieć ziarna o średnicy 0,1mm;
- po nabiciu rysunku i opisów zahartowanie stempla (proces mógł być wieloetapowy, powstający rysunek odbijano w babkach z cyny, w celu kontrolowania procesu)
- finalne szlifowanie i polerowanie - osełki z bardzo drobnym ziarnem i/lub pasty polerskie. W dawnym złotnictwie stosowano do finalnego polerowania taką pastę (róż polerski+wapno wiedeńskie+kreda szlamowa+łój);