Cytat: "Bardzo mi przykro, że Pan juz wydaje wyrok. W dodatku oparty na dziwnych przesłankach. Czy jeśli pisząc recenzję z przewodnika po Grecji zacytuję cudzy opis Akropolu, by sprostować w nim jakiś nieścisłości, to też Pan mi powie, że ktoś się wykosztował, pojechał do Grecji, spisywał spostrzeżenia itp., a ja nie szanuję jego trudów i sam powinienem jechać do Grecji i samemu sobie opisywać Akropol?"
Nie wydaje na Pana żadnego wyroku. Napisałem że osobiście ja tak to widze, a to jest bardzo duża różnica. Pan nie pisze komercyjnej recenzji tylko poważne opracowanie numizmatyczne - widzi Pan w tym jakąś różnice, czy nie? Takie przykłady j/w nie mają sensu, stosownie mogę przytoczyć Panu z 10 innych powodów na celowość praw autorskich, jedne bardziej trafione, inne mniej - tyko po co? Zbyt często operuje Pan takimi często nietrafionymi porównaniami.
Cytat: "Co innego gdybym domagał się za darmo udostępnienia mi źródłowych zdjęć, których Muzeum NIE publikuje. Albo gdybym wręcz wykradł je z ich archiwum."
Jaka jest w tym różnica? Dla mnie żadna. Piszą, grzecznie proszą, a i tak znajdzie się taki co tego usznować nie umie, wtrącając przy tym swoje "widzimisię" które mówi że otwieranie linków jest zbyt skomplikowane - jak dla mnie to istnie kretyńska interpretacja własnego lenistwa. Po drugie domagać się to Pan sobie może... u siebie w domu, gdzie indziej to trzeba stosownie poprosić.
Cytat: "Proszę się też zdecydować, czy według Pana ja "kradnę" (choć cały czas mowa jest o moich ewentualnych PRZYSZŁYCH działaniach), czy też "zasłaniam się prawem". Czy według Pana stosowanie się do polskiego prawa przez obywatela Polski jest kradzieżą?"
Jeśli już zastosował Pan te zdjęcia to "Pan kradnie" jeśli nie to "próbuje zasłaniać się prawem". To nie jest stosowanie się do prawa, to jest jego naginanie gdyż na całym cywilizowanym świecie obowiązuje takie samo prawo autorskie.
Wydawało mi się że zapoczątkował Pan ten wątek aby poczytać opinie innych osób w tym temacie, tymczasem wygląda na to że chciał się Pan tylko "wybielić".
Z drugiej strony nie pochwalam działania muzeum, co też wcale nie znaczy że należy "okradać złodzieja" oczywiście w przenośni.