...Nie bawię się w zamieszczanie komentarzy na yt, dlatego pozwolę sobie w tym miejscu napisać...
Z tą myślą daje właśnie linki do filmów tutaj, bo wiem że wielu kolekcjonerów nie używa aktywnie YT. Poza tym tutaj jest szansa na merytoryczną dyskusję o meritum w komentarzach, a na YT takie komentarze bywa że szybko są przykrywane "lifestylowymi"
(Mam nadzieję że administrator tego linkowania do filmów na YT nie potraktuje w końcu jako SPAM)
Co do tacek - te co jak mam to jednak nie firma Abafil (błędnie podałem na filmie); to włoska manufaktura, ja widywałem ich tylko raz do roku na giełdzie w Monachium i tam kupowałem stacjonarnie, ale ktoś odszukał ich stronę i umieścił w komentarzach - to Albero Zecchini z Florencji http://www.albertozecchi.it/home_eng.html
Damian
Dziękuję za link do firmy produkującej tacki
Myślę, że nasza społeczność nie ma nic przeciwko tworzeniu kolejnych tematów z linkami do nagrań. Jedynie się zastanawiałem, czy wszystkich nie zgrupować w jeden temat. Ale to jest tylko moja myśl.
Co do przedstawionej filozofii, to proszę się nie obrazić, ale rzeczywiście widać, że Pan już definitywnie stoi po stronie osób profesjonalnie zajmujących się handlowaniem numizmatyką
Za bardzo przemawia przez Pana takie podejście i nawet podświadomie chce Pan pokazać – licytuj, nie ważne za ile, bo potem będziesz żałował.
Każdy z nas, na pewno doświadczył czegoś takiego w swojej pasji. Jednak z drugiej strony, ile razy było tak, że ból niekupienia, nagle zamieniał się w zaskoczenie, bo za jakiś czas na rynku wypłynął drugi egzemplarza, czy tamten. Nie można zapominać o najważniejszej rzeczy – nigdy nie możemy być pewni, że coś jest unikatem. To nie obraz namalowany w jednej sztuce. To monety, banknoty wyprodukowane kiedyś w dużej ilości.
Podobała mi się Pana pasja, potrzeba pojechania w celu osobistego obejrzenia czy zakupu. Natomiast zaskoczyła mnie konkluzja, że sprzedaż czegoś ze zbioru równa się stratą, nie do odrobienia. A przecież sam Pan mówił, o czym wspomniałem w poprzednim poście – muzea powinny pozbyć się dubletów. To pozbywajmy się, czy nie? Moim zdaniem sprzedaż czegoś z własnej kolekcji, nie ogranicza jej, a tylko odświeża nasze spojrzenie na nią. Przecież sprzedaż czegoś nawet unikatowego, może pozwolić na rozwinięcie swojego zbioru, zmianę „strategii”, pójście krok w bok. Zdaję sobie sprawę, że na pewne walory czeka się 10-20 lat, czy nigdy już nie będzie okazji. Ale przez ten okres ile nowych rzeczy się zobaczy, zdobędzie.
I muszę jeszcze o jednym wspomnieć. O ile świetnie pokazał Pan meritum sprawy, że numizmatyka to wiedza! To zupełnie w tej historii zabrakło… wzmianki o literaturze. A o tym nie wolno zapominać. Kolekcjonerstwo, zbieractwo, pasja czy nawet handlowanie nie obejdzie się bez literatury. Mnie niestety nie stać, ale czy Pan nie pomyślał o zbieraniu pierwszych wydań najważniejszych książek, o kupowaniu starych katalogów aukcyjnych znanych zbiorów…;) Często są to białe kruki