Wymieniłem powyżej monety PRL z uwagi na to, że część była emisjami kolekcjonerskimi. Ich przewaga nad kolekcjonerskimi od NBP jest taka, że hurtowo zaszczepiała numizmatykę u młodych ludzi, co wiem od osób starszych. Mieli oni ten typ monety w cenie przystępnej i udostępniany przez długie lata. Obecny NBP przechodzi przez coś na obraz schizofrenii monetarnej. Niskie nakłady- przystępne ceny, Wysokie nakłady- niskie ceny i obecnie niskie nakłady- nieprzystępne ceny. Mam wrażenie, że słyszą różne głosy ale nie wiadomo który, jest tym prawdziwym, który tym właściwym, doprowadzającym do wypchania skarbca forsą od pożal się Boże kolekcjonerów. Różnica ta jest w moim odczuciu warta odnotowania, bo wynika z chęci nadmiernego zysku, nieadekwatnego do produktu, który jest oferowany- z chciwości. Monety obiegowe to rzeczywiście zupełnie inna działka i mój post, niewystarczająco przejrzysty, mógł zostać odebrany nie tak, jak to miałem w zamyśle. Cancan słusznie odnotował.
Zastanawiałem się czasem, jaka jest reakcja nowego użytkownika na informację, że nie interesują nas monety, które kupił. Przypuszczam, że uczucia w nim będące, bynajmniej nie należą do przyjemnych. Zmieszanie? Wstyd? Ostatecznie może nawet złość? Tacy nowi pojawiają się i będą pojawiać. Albo to uznamy i odpowiemy na ich bezgłośne wołanie o pomoc, albo odejdą na inne forum wspierać tandetę.
''Kiedy tego nie możemy co chcemy, chciejmy co możemy''.
Spośród sposobów mogących potencjalnie posłużyć do pokazania właściwych numizmatów, które chodzą mi po głowie, mogę wymienić te najprostsze, choćby tekst wstępny dla nowego ''zielonego''. Materiał filmowy, czyli tzw. filmik np. na youtube i kilka innych...
Dodam na swoim przykładzie, że gdybym wiedział, że za kwotę kilkunastu złotych mogę rozpocząć kolekcjonowanie półtoraków z pięćsetletnią metryką, nie straciłbym setek godzin na przeglądanie oferty NBP. Posiadanie monety prawdziwie historycznej za tak niską cenę nie mieściło mi się w głowie, więc nawet nie sprawdzałem ''po ile to chodzi''. Żyłem w nieświadomości, ale nie nazwę tego czasu straconym. Droga do prawdy mogła być znacznie krótsza, gdybym dostał gdzieś choćby małą wskazówkę.
Za moment przełomowy uznaję kupno półgrosza 1509 r. Za całe 12pln. W momencie, kiedy miałem go już w rękach, wiedziałem, że to jedyna słuszna droga.
Nie zachęcam do łamania statutu TPZN. Przeciwnie, uważam go za wartość najwyższą tego forum, prawo dające porządek i poczucie wspólnoty. Zgadzam się ze wszystkim co w sobie zawiera i jestem z tego dumny, bo to obraz krętej drogi, którą przebyłem, by dotrzeć dokąd dotarłem. Nie, żebym popadał w samozachwyt, ale odbieram to jako mój osobisty sukces. Być może największy w dotychczasowym stażu numizmatycznym.
Kolegę CIEKAWE MONETY zachęcam do bezpośredniego kontaktu ze mną. Prześlę ci monetę z duszą jeśli dotychczas nie poznałeś przykładu średniowiecznego mennictwa w Polsce.