Panie Julianie, zgadzam się w wielu kwestiach z Panem i np. kiedyś bardzo podobała mi się wypowiedź, że nie trzeba wcale monet kolekcjonować. Jak najbardziej, najważniejsza jest wiedza o nich, pogłębianie i poszerzanie wiadomości.
Między innymi ta sytuacja pozwala mi na nowo spojrzeć, czy innym osobom z czym mamy do czynienia. To nie jest odosobniony przypadek. W innym wątku pokazywałem monety z aukcji WCN, gdzie również dochodziło do napraw.
Przytoczyłem Pańską wypowiedź o zdjęciach, bo jeśli zdejmiemy wszelką odpowiedzialność z firm, pozostawiając tylko sobie ocenę stanu zachowania, to za chwilę będziemy mieli sporo monet jeszcze bardziej „dopracowanych”. Teraz naprawienie dziury, a za tydzień wstawienie na nowo niedobitych elementów, by za rok dopuścić do polepszenia stanu przez całkowite odświeżenie monety.
Dlatego rzucam pytanie.
Czym dla Państwa jest taka „naprawa”?
- polepszeniem stanu monety
- niewielką ingerencją
- manipulacją tła
- czy wręcz „fałszerstwem” monety
- lub zniszczeniem jej poprzez nieuprawnione dodanie brakujących elementów
Nie chodzi mi o piętnowanie tej czy innej firmy. Bardziej staram się poruszyć temat, co z numizmatyką, na co jesteśmy w stanie się zgodzić, jak oceniamy takie monety?
Panie Norbercie,
w takim razie chyba źle zrozumiałem kontekst cytatu. Cieszę się, że doszliśmy do wspólnego języka.
Postawiony przez Pana problem jest chyba jeszcze ciekawszy niż oczekiwana od domów aukcyjnych (i w sumie oczywista) pełna transparentność opisów. Poddaję nawet pod rozwagę administracji, czy nie wyodrębnić tego pytania jako osobnego wątku. To zagadnienie pojawiło się już chyba w innym wątku, ale pozwolę go sobie pociągnąć także tutaj. W mojej ocenie podejście numizmatyków do "napraw" jest bardzo zasadnicze. Nie oceniam czy to dobrze, czy źle. Wydaje mi się, że tak po prostu jest.
W przypadku wielu kategorii zabytków uszkodzenie jest po prostu jakimś faktem, który należy odnotować i naprawić. Szczególnie dobrze to widać w przypadku zabytków architektonicznych. Oczywiście nikt poważny nie postuluje żeby odbudować Koloseum, ale też nikt nie oczekuje, że Notre Dame zostanie zachowana w stanie po ostatnim pożarze.
Jakieś pośrednie stanowisko można znaleźć wśród kolekcjonerów obrazów którzy oczekują, że zniszczony obraz zostanie poddany konserwacji, która sama w sobie (wykonana fachowo) będzie oceniona pozytywnie. Natomiast przy wycenie obrazu może być już czynnikiem wpływającym negatywnie na cenę.
Przykłady różnych podejść i niuansów można mnożyć. Nie mniej jednak odnoszę wrażenie, że w numizmatyce każda ingerencja w trwałą substancję monety jest postrzegana jak zniszczenie. Nie przypadkowo słowo naprawa umieścił Pan w cudzysłowie. To co w przypadku XVIII wiecznego krzesła będzie konserwacją, w przypadku monety będzie dewastacją. Tutaj oczywiście należy zauważyć, że i wśród konserwatorów są różne podejścia do sprawy. Generalnie zapisał bym jednak numizmatyków do skrzydła konserwatywnego.
Myślę, że wynika to z (upraszczając) powszechności monet. Monety co do zasady były bite w pokaźnych nakładach, więc najczęściej nie trzeba było ich reperować. Wystarczało poczekać na lepszy egzemplarz. Dziś już specjalizacja w zbieraniu monet zaszła tak daleko, że mamy świadomość, iż o drugi egzemplarz może być niezmiernie ciężko. Być może to powinno skłonić do nieco luźniejszego podejścia w akceptowaniu w zbiorze monet uszkodzonych? Nie wydaje mi się, żebym obserwował taką tendencję. Osobiście uważam to błędną drogę. Sam akceptuję medale w kiepskich stanach zachowania, jeśli interesuje mnie stojąca za nimi historia. ALE: Oczywiście najczęściej będzie tu mowa o medalach imiennych, takich których nie da się zastąpić innym egzemplarzem.
To jest temat na długą dyskusję. Mam nadzieję, że udało mi się jakoś rozwinąć to o co Panu chodziło, Panie Norbercie.
P.S. Dla jasności zaznaczę, że nawet jeśli ja mogę mieć wątpliwości co do zasadności konserwatywnego podejścia numizmatyków, to każdy kto porusza się w środowisku numizmatycznym, a tym bardziej profesjonalny dom aukcyjny, powinien uszanować powszechnie obowiązujące obyczaje i tam gdzie to konieczne zaznaczać fakt wystąpienia ingerencji w monetę. To już tylko od nabywcy zależy, czy jest mu to obojętne, czy nie.