Myślę, że jako nadawca i częsty, choć zwykle bierny, bywalec forum TPZNu też zabiorę głos. Przede wszystkim uważam, że Paweł postępuje słusznie zgłaszając sprawę na policję i umieszczając zdjęcia na wszelkich forach. W tym przypadku nie było to tak, że Paweł chciał zaoszczędzić na wysyłce – po prosu jakoś zapłacił za zwykłą, choć na ogół ubezpieczał. Ja jakoś też o tym nie pomyślałem, ponieważ pomimo dość sporej liczby przesyłek, zarówno wysłanych, jak i otrzymanych, nigdy do tej pory nic nie straciłem. Szczerze mówiąc w Przypadku Pawła, gdybym się liczył z taką możliwością, chętnie opłacił bym to ubezpieczenie. Ale i tak nie zmienia to faktu, że kradzież pozostaje kradzieżą. Przykładowo, jeśli Paweł nie zgłosił by sprawy na policję, a jakiś nowicjusz wystawi je na allegro, to będzie mógł co najwyżej spokojnie poobserwować aukcję. Akceptujesz takie rozwiązanie Krzysztofie? Ja nie. A osobiście ze wzgląd na popularność allegro, uważam je za prawdopodobne.
Co do tych nalotów policji to myślę, że obaj mniej więcej wiemy, jak to wygląda. No, może Ty lepiej ode mnie, bo zdecydowanie głębiej siedzisz w środowisku sprzedawców. Ja znam takie wydarzenia tylko z kilku relacji i w ani jednym przypadku nie dotyczyło to kolekcjonera monet, bądź raczej tylko monet. Na ogół chodzi sprzedawców artefaktów, zwykle też po uprzejmym donosi konkurencji... i sprawy nie ciągną się latami. Ale tak jak powiedziałem, znasz więcej ludzi niż ja, więc możesz sprostować moje informacje. Oczywiście nie zmienia to faktu istnienia wielu absurdów prawnych, które spychają ten rynek do podziemia.
Wracając jednak do meritum tej wielopłaszczyznowej moralnie sprawy, to łatwo odbić piłeczkę: teoretycznie każdy z nas, sprzedających, kupując coś w Polsce, powinien posiadać potwierdzenie skupu... teoretycznie, kiedy kupujesz ode mnie blaszki, powinieneś podpisać umowę :-) (jakbyś chciał, nie ma sprawy :-)). Wtedy byłbyś zasadniczo rzecz biorąc kryty. Ale ja wiem skąd pochodzą moje monety, ja się nie musze bać konsekwencji. A że nikt, lub prawie nikt tego nie robi, to inna sprawa. Ja rozumiem, że uczciwy handlarz może tu dostać niewinnie po głowie. I to mi się też nie podoba. Potrafię postawić siebie w tej sytuacji... Tylko ciekawe, ile w sklepie, czy na giełdzie taki jegomość, który nie ma pojęcia o numizmatyce, by dostał za nie? Jak myślisz? 100zł? Myślisz, że złodziejaszek dostał by więcej? Często też się zdarza, że osoby kupujące kradzione rzeczy doskonale o tym wiedzą, bądź co najmniej podejrzewają... A co Ty byś zrobił, jakbyś zobaczył na stoliku obok twoją celtycką blaszkę, która do Ciebie nie doszła?