Na facebook Niemczyka pojawił się interesujący post dotyczący medalu Virtuti Militari z aukcji GNDM.
Antykwariat Numizmatyczny Niemczyk Michał
5 października o 02:03 ·
W ten weekend miałem przyjemność licytować piękny obiekt na Aukcji GDNM, a dokładnie okładkowy Medal Virtuti Militari z 1792 roku…
Udało mi się go nawet na chwilę kupić za te 310 500 złotych
Dlaczego na chwilę? Ponieważ Muzeum wykorzystało swoje „prawo pierwokupu” i przejęło ten rzadki przedmiot.
Licytacja rozpoczęła się od 180 000 złotych, internet licytował do 195 000 złotych, aby przyśpieszyć licytację oraz pominąć innych licytujących od razu złożyłem ofertę 260 000 złotych, sala przebiła na 265 000 złotych, przebiłem na 270 000 złotych i „wygrałem licytację”.
Jak wiadomo muzeum ma swój budżet na wybrany przedmiot, jednak nie licytuje jak zwykli klienci, tylko siedzą sobie cichutko i spokojnie czekając, aż licytacja skończy się poniżej ich limitu i wtedy po trzecim młotku krzyczą: PRAWO PIERWOKUPU ...
Dlaczego o tym piszę, ponieważ miałem zdecydowanie większy limit na ten przedmiot ale jak mam licytować sam ze sobą – przecież to głupota ? W prawej ręce trzymać jeden numer, a w lewej drugi ?
Moja oferta 270 000 złotych i tak była najwyższa i przebita z ceny startowe od razu o 65 000 złotych tylko.
Gratuluję zakupu ponieważ przedmiot bardzo ciekawy i godny muzeum, ale szkoda, że takie perełki uciekają z rynku, ponieważ nie ma nic bardziej przyjemnego niż przekazywanie takich przedmiotów następnym pokoleniom kolekcjonerów i potencjalnych nabywców.
------
Co sądzicie o tym prawie❓
Czy muzeum powinno brać udział w licytacji normalnie❓
Miłego dnia i bardzo chętnie poznam wasze zdanie
Michał Niemczyk
Ze swojej strony napisałem takie słowa:
Z jednej strony rozumiem Pana, ale patrząc obiektywnie pomimo Pańskiej goryczy to jednak uważam, że „prawo pierwokupu” jest prawidłowe. Przecież nikt nie zagwarantuje, że Pan czy spadkobiercy nie wywiozą/sprzedadzą przedmiotu za granicę. Lub czy chęć zakupu nie wiąże się z ochotą na dalszą sprzedaż za X lat. W tym przypadku Instytucje Państwowe zabezpieczają najrzadsze walory. Co do uczestnictwa w licytacji to dopiero powstałby rwetes, bo kto miałby decydować – kustosz, władze muzeum czy ktoś z ministerstwa. Ten przepis może nie jest idealny, ale proszę sobie wyobrazić o wiele gorszą sytuację, gdy licytacja jest przerwana na samym początku i za cenę startową przedmiot zostaje przejęty. Dlatego jednak trzeba oceniać to prawo jako dobry zapis. Tak naprawdę traci tylko osoba, która zwycięsko wylicytowała. Natomiast ogół kolekcjonerów zyskuje, bo mają szansę na obejrzenie przedmiotu w przyszłości oraz… na rynku pozostaje mniej dostępnych sztuk. Czyli coś będzie jeszcze bardziej cenne
Inną sprawą pozostaje kwestia przeczyszczenia magazynów i pozbycie się dubletów na poczet pozyskania brakujących pozycji. Marzeniem jest aukcja przeprowadzona przez muzea i uzyskana kwota zasiliłaby fundusz na przyszłość, bo nikt nie zagwarantuje, że za miesiąc/rok muzea nadal będą chętne i przede wszystkim będą posiadały finanse na zakupy.
Przy rozpatrywaniu - czy to jest dobre, czy złe należy też spojrzeć w nie tak daleką przeszłość. Późna jesień 2008 roku. Wtedy zabrakło chęci ze strony Państwa, muzeum nie miało takich środków i mimo zbierania pieniędzy poprzez symboliczne cegiełki rzadkie 3 ore 1593 z mennicy malborskiej nie trafiło do kraju.
Dlatego jeśli mam wybierać. To wolę smutek kolekcjonerów, bo mimo wygranej aukcji prawem pierwokupu przedmiot zabiera muzeum. Niż brak inicjatywy Państwa i utratę okazji na poszerzenie zbioru dóbr narodowych.
Czy Waszym zdaniem niedoszły właściciel ma słuszny żal, czy jednak prawo pierwokupu jest słuszne?Firmie GNDM gratuluję jakże udanej aukcji oraz przede wszystkim możliwości obcowania z kilkoma niezwykłymi walorami.
Kolejny raz wspomnę o firmie Niemczyk, bo jak widać właściciel nie omieszkał wbić szpileczki:
Klient po obejrzeniu filmu promującego dukata z 1546 roku (A12/GNDM) powiedział, że takie monety nie istnieją idealnie zachowane i TUTAJ mamy swoje zdanie.
Pokazujemy nasz egzemplarz, który podważa stwierdzenia, że wszystkie dukaty Zygmunta Starego były gięte. Złote mennictwo dopiero się rozkręcało i zachowane idealnie egzemplarze nie istnieją - BZDURA!
Moim zdaniem nie tędy droga, bo zamiast cieszyć się tym, że monety wzbudzają emocje zaczyna się delikatne... co? Po co.